Czarnoskóry duet z niezłym wyposażeniem

Czarnoskóry duet z niezłym wyposażeniem




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Czarnoskóry duet z niezłym wyposażeniem
Your browser isn’t supported anymore. Update it to get the best YouTube experience and our latest features. Learn more

Czarnoskóry wyproszony z autobusu - ciąg dalszy z wyjaśnianiami Ecolines
New comments cannot be posted and votes cannot be cast
Warszawa Bufetowa | Former diaspora
Subreddit dla piszących i czytających po polsku. English posts are welcome if tagged as English 🇬🇧.
Nauczka na przyszłość... gdy zaczyna się gównoburza w miejscu publicznym trzeba wyciagać smartfona i nagrywać.
Zaczęło się i u nas granie kartą rasizmu.
Czyli nawet jego żona przyznaje, że się furał. Moim zdaniem case closed. Kierowca cham, pasażer pieniacz - nic do rzeczy nie mają kolory, religie czy narodowości.
Firma Ecolines jest z Litwy Łotwy. Kierowca mowil prawdopodobnie po rosyjsku. Pasazer nie stosowal sie do regulaminu, podnosil glos i blokowal drzwi. Takie drobne szczegoly.
Ciąg dalszy sprawy, już nieco lepiej naświetlonej. Dodaję bo warto przeczytać, a link dodany przez /u/Bissonnette reprezentuje żałosny poziom, zarówno w tytule jak i w treści.
Niestety, oba artykuły pokazują zakłamanie pani Włodek, która szuka sensacji i przekręca fakty by pokazać, że to był konflikt na tle rasowym, kiedy wcale tak nie było.
Pewnie znowu jakiś fejk nius Gówna Wyborczego, podobnie jak z pobitym czarnoskórym na marszu niepodległości oraz o 10 sierotach nie wpuszczonych przez krwiożerczy kaczystowski reżym.
Sprawę podchwycił jednak natychmiast Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar skomentował post pisząc: Czy mogę prosić o szczegóły na priv? Chętnie podejmę sprawę. To jest jawne złamanie ustawy o równym traktowaniu. Pan Adam Bodnar ma oczywiście rację. Czarnoskóry pasażer autobusu zażądał wpuszczenia go do autobusu mimo posiadania nadmiernego bagażu i nie stosując się do regulaminu firmy, z którym powinien zapoznać się kupując bilet. To jawna dyskryminacja innych pasażerów, którzy przestrzegali zasad. Co więcej prawdopodobnie wszyscy z nich byli biali, możemy więc mówić nawet o rasizmie!


Home
Spektakle
Recenzje
Festiwale
Wydarzenia
Portrety
Wątki
Teatralia
Na uboczu


Mała
Standardowa
Duża
Bardzo duża




Kalendarium


Książki


Zagranica


Dramat


Patronaty


Wystawy


Konkursy


Teatralne blogi


Teatry i instytucje


Archiwum książek


Archiwum trailerów





Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Marek Krajewski
Odwaga literacka Tracy Chevalier sprawiła, że książka odniosła wielki sukces. A to z kilku powodów. Jest ona przeznaczona dla nastolatków, a bohaterowie powieści są uczniami klas szóstych. To ważna informacja, ponieważ dla tej grupy wiekowej, i to zarówno w teatrze, jak i w literaturze, a i w operze, pisze i komponuje się bardzo trudno. Tracy Chevalier wykazała się tutaj bardzo głęboką znajomością nie tylko szkolnych realiów, ale przede wszystkim psychiki dojrzewających dziewcząt i chłopców. I co najważniejsze, podejmuje ich problemy emocjonalne, analizuje zachowanie, reakcje, wzajemne przyjaźnie i animozje. Obnaża też szkolny mobbing. Dręczenie młodszych uczniów przez starszych. Obrazuje też postawy nauczycieli, ich relacje z dziećmi. Chociażby tylko z tych względów książka ta powinna trafić do szkolnych bibliotek.
Ten nowy to Osei, zwany krótko - O, czarnoskóry chłopak, syn dyplomaty z Ghany, który ze względu na pracę ojca, trafia do szkoły na przedmieściu Waszyngtonu. Jest i Desdemona, czyli Dee Benedetti, dziewczynka narodowości włosko-amerykańskiej. Oraz Jago, czyli Ian, prowodyr szkolnego mobbingu, dla którego boisko jest areną do walki z każdym, by udowodnić mu swoją siłę i przewagę. Ale nie tylko o fizyczną dominację mu chodzi. Ma też swojego adiutanta, którego wykorzystuje do zadań specjalnych. Ian, to perfidny charakter, knujący intrygi, podporządkowujący sobie dziewczęta, często na drodze seksualnej przemocy. Tak właśnie postępuje z Mimi. Na tym samym podłożu rodzi się u niego zazdrość o emocje, jakie okazują sobie dziewczęta i chłopcy. Właśnie jemu, autorka poświęca sporo uwagi, bowiem to on jest sprawcą wszystkich zdarzeń, jakie rozgrywają się w szkole od zajęć porannych do popołudniowych. Bo akcja powieści dzieje się jednego dnia i obejmuje teren szkoły oraz boiska.
Ten nowy, Osei nawiązuje dość szybko kontakt z Dee, najlepszą uczennicą, a i ulubienicą nauczyciela, pana Brabanta. Ten z kolei, z trudem powstrzymuje się przed rasistowskimi uwagami wobec chłopca. Jest jeszcze Blanka i wspomniana Mimi, blisko związane z Dee.
I podobnie jak w szekspirowskim dziele, Ian, misternie wymyśloną intrygą, powstałą z zazdrości, „wiąże" grupkę dzieci po to, by zniszczyć przede wszystkim emocje, które zaczynają łączyć Dee z Osei. Lecz to, co nauczyciele nazywają „chodzeniem ze sobą", rodzące się przed pierwszą lekcją, a mające już swój koniec po południu, oceniane jest przez nich jako „nic nie znaczące głupstwo". Wśród dzieci urasta natomiast do bardzo poważnego problemu. Najważniejszego, angażującego ich emocje, motywy działania i postępowanie.
A to wszystko rozgrywa się w bardzo kameralnych warunkach. Tracy Chevalier opowiada o tym jednym szkolnym dniu raz to z pozycji narratora wszechwiedzącego, to znów z perspektywy Osei, Dee, Mimi czy Iana. Drobiazgowo opisuje ich przeżycia wewnętrzne, napięcie emocjonalne, a także i to, w jak głęboki sposób dzieci przeżywają wszystko to, co dzieje się w szkole.
Ciekawie jest odnajdywać w nastolatkach zasygnalizowane z szekspirowskiego „Otella" motywy ludzkich zachowań. To bardzo ważne działanie literackie skierowane do dorosłych. Pisarka bowiem przypomina im, że świat wewnętrzny kilkunastolatków to wzburzony ocean emocji. To walka o siebie, o swoje ja, o poczucie własnej godności i wewnętrznej dumy. To także walka o konstytuujące się w nich zasady moralno-etyczne. Ale to również i bunt prowadzący do dramatycznych konsekwencji.
Swój udział w tej tak niezwykłej analizie dziecięcych wnętrz, odsłaniającej najtajniejsze uczucia ma Urszula Gardner, która przełożyła je w subtelny, jasny, nie pozbawiony refleksji sposób. Jej warsztat translatorski widoczny jest również w zachowaniu przejrzystości podczas bardzo szczegółowych opisów zdarzeń z udziałem dzieci.
Na uwagę zasługuje też kompozycja powieści. Podzielona na pięć części, czym nawiązuje do pięciu aktów pierwowzoru, porządkuje rozkład dnia w szkole. Poddaje jednak w wątpliwość zasadność długiej przerwy obiadowej oraz następujących o niej lekcji popołudniowych. Jest to obraz – z jednej strony – szkolnictwa amerykańskiego w latach 70-tych, a z drugiej - pokazujący ponadczasowość problemów, jakie rozwiązują dzieci w szkole bez względu na miejsce i czas. Ten nowy, ta nowa, jest zawsze „inna", czy to ze względu na kolor skóry, czy obcobrzmiące nazwisko, czy jeszcze z innych powodów, a jest ich wiele. Jak również i z tego powodu, że jest „nowy".
Każdy zatem rozdział – akt poprzedza dziecięcy wierszyk – odliczanka. Pierwsza nawiązuje do plecaka Dee, w którym wprawdzie nie było dziury, ale z którego ukradziono różowy piórnik, który Osei dostał od siostry. Ostatnia mówi o Zuzi, lalce niedużej, mającej w kieszeni słońce, a w głowie sto marzeń. Wyraźnie nawiązująca do uczuć, jakimi dziewczęta chciałyby obdarzyć dorastających chłopców oraz do tych emocji, jakich oczekują od nich.
Jednak końcowe godziny na boisku, pełne dramatycznych wydarzeń, odsłaniające w bezlitosny sposób wszystkie motywy działania nie tylko Iana, ale także i przemyślenia dziewcząt i chłopców nie mieszczą się już w ich dotychczasowych kategoriach wyobrażeniowych i myślowych. A zapowiada to pobrzmiewająca w tle piosenka Roberty Flack „Killing me softly" nie tylko odzwierciedlająca radykalną zmianę emocji u dziewcząt, szczególnie u Mimi i Dee, lecz zwiastująca dalszy rozwój wydarzeń, w których to Osei w sposób wulgarny oceni postępowanie Dee. I tak, Dee z porządnej dziewczynki stanie się szkolną dziwką... Tak jak chłopiec w śpiewanym tekście zabija dziewczynę piosenką, tak i on „zabije" swą wypowiedzią Dee.
Powieść ta porusza również pierwsze zainteresowanie chłopców fizycznością dziewcząt i okazywanie go w sposób chamski i prymitywny, szczególnie przez Iana. Odstaje od niego inny uczeń - Casper. Tracy Chevalier niczego i nikogo nie klasyfikuje, nie uogólnia. Każda dziewczynka i chłopiec to odrębne, wyjątkowe indywidualności osobowościowe o określonej już strukturze psycho-fizycznej. I co ważne, autorka dociera do źródeł każdego ich postępku, każdego słowa. Ujawnia, co doprowadza dziecko do takiego, a nie innego zachowania. I tak też jest w przypadku Iana – ukazuje sytuację rodzinną chłopca i w niej szuka przyczyn jego zachowania. Podobnie jest i w przypadku głównego bohatera. Co spowodowało, że Osei wspiął się wysoko na drabinę i skoczył z niej w dół? Osei, podobnie jak Otello, pragnie zemsty. Czy w ten sposób chce się zemścić za wszystkie docinki, uwagi, jakie usłyszał na temat swojej ojczyzny i koloru skóry? Takich pytań jest znacznie więcej. I warto w książce znaleźć na nie odpowiedzi. A szukać ich powinni nie tylko nastolatkowie, ale i dorośli.
Wizja szekspirowskiego Otella w ciele kilkunastoletniego chłopca z Ghany posiada wiele ciekawych interpretacyjnych odniesień do pierwowzoru. Szczególnie wiążą się one z psychiką bohaterów oraz ich postępowaniem. A także z emocjonalną intensywnością działań poszczególnych postaci. Nie można też uciec w obu przypadkach od fascynacji złem, jakie emanuje z postaci Jago i Iana.
Zinterpretowany na nowo szekspirowski Otello w powieści Tracy Chevalier prowokuje wręcz pamięć do przywołania z niej najciekawszych inscenizacji. Warto tu przypomnieć operę Giuseppe Verdiego „Otello" w reżyserii Eimuntas'a Nekrošius'a, w wykonaniu Litewskiego Narodowego Teatru Opery i Baletu w Wilnie, jaki został zaprezentowany podczas Bydgoskiego Festiwalu Operowego, trzy lata temu. Niemal od pierwszej sceny reżyser porozumiewał się z widzami bardzo oryginalną animacją i kodem symboli.
Tłum oczekujący na nabrzeżu na statek z Otellem na pokładzie imitował dłońmi ruch wznoszących się i opadających fal morskich. Reżyser bowiem rękom wyznaczył w tym spektaklu ogromną rolę. Pokazał jak wiele emocji i stanów psychicznych można wyrazić gestem. Miało się wrażenie, że ten osobliwy język ciała dopełnia słowa libretta oraz muzykę. Ręce Desdemony i Otella pozostawały w wpół-zbliżeniach i razem z muzyką „opowiadały" o łączącej ich miłości. Wszak dłoń to połączenie zasady męskiej i żeńskiej. Ale ręka to także zdrada. Reżyser powrócił w swojej inscenizacji do zapomnianej symboliki rąk jako idealnego narzędzia człowieka służącego do kontaktu z innymi. A widz podążał za gestami głównych bohaterów i odczytywał z nich wyrażane treści. Był to prawdziwy teatr dłoni, animowany muzyką Verdiego.
Potężny potencjał znaczeniowy reżyser ukrył również w skrzydłach. Znaku życia i śmierci. Duszy i ciała. Miłości. Symbolu bezpieczeństwa, wolności i wyzwolenia. Gdy Otello emocjonalnie oddalał się od Desdemony i one się rozdzielały. Ogromne skrzydła pełniły wiele funkcji scenograficznych. Były znakiem szczęśliwego powrotu Otella do domu, stawały się małżeńskim łożem, a w końcu połączyły się i zamknęły martwą Desdemonę i Otella niczym w grobie. Eimuntas Nekrošius przywoływał na scenę i same ptaki. Wykonane z białego papieru niczym dusze unosiły się w powietrzu w chwili śmierci małżonków.
Ich plastyczna prostota miała ogromną siłę wypowiedzi.

If playback doesn't begin shortly, try restarting your device.
Videos you watch may be added to the TV's watch history and influence TV recommendations. To avoid this, cancel and sign in to YouTube on your computer.
An error occurred while retrieving sharing information. Please try again later.
0:02 / 24:37 • Watch full video Live

Zdzira ze śladami po opalaniu rucha się w tyłek
Cycata barbie pożera fiuta
Chłopak mamy robi to najlpeiej

Report Page