Czarna Ella ssie fiuta

Czarna Ella ssie fiuta




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Czarna Ella ssie fiuta


Jane Harvey-Berrick - Dangerous to Know & Love

Home
Jane Harvey-Berrick - Dangerous to Know & Love



1 Tłumaczenie: ma_dzik00 Całość tłumaczenia należy do ma_dzik00 i jego udostępnianie bez zgody autorki jest zabronione. 2 Cisza. Pod jego oknem przeje...

Tłumaczenie: ma_dzik00

Całość tłumaczenia należy do ma_dzik00 i jego udostępnianie bez zgody autorki jest zabronione. 1

Cisza. Pod jego oknem przejeżdżały samochody, pedałowały rowery, wyprowadzano psyświat toczył się na przód. Każda czynność ze swoim unikalnym układem czynności, orkiestra hałasów: opony, hamulce, rozmowy, szczekanie. Żaden z dźwięków niespenetrowany. Poczuł za sobą czyjąś obecność, obrócił się i zobaczył zatroskane oczy swojego brata. - Dzisiaj jest ten dzień, studenciaku. Daniel uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami.- Chyba tak. Zef wyciągnął do niego rękę i ścisnęli sobie dłonie, a potem wciągnął Daniela w mocny uścisk. - Jestem z ciebie dumny, bracie- szepnął.- Mama i tata też byliby dumni. Potem odsunął się i klepnął swojego brata w ramię. - Nie spieprz tego. Daniel wyszczerzył się. - Nie mogę nic obiecać.

2

Kiedy Lisanne weszła do sali zajęć z Kirsty wiszącą jej na ramieniu, w środku była już grupa studentów, która rozsiadła się po całej sali. Było za wcześnie na stworzenie się jakichś klik, ale kilka dziewczyn siedziało w grupie i chichotało nerwowo. Chłopcy byli na to zbyt dumni i siedzieli w izolacji. Lisanne rzuciła okiem na zebrane typy ludzkie. Większość wyglądała przeciętnie, tak jak ona, ubrani w jeansy i T-shirty, ale był tam jeden facet w koszuli i krawacie. O matko! Lisanne założyła się ze sobą, że miał w swoim plecaku egzemplarz Wall Street Journal. Była zdziwiona jedynie tym, że nie nosił aktówki. Dlaczego, na Boga, zgodziła się chodzić na „Wstęp do Biznesu 101”? A, tak, bo jej rodzice uważali, że ukończenie specjalizacji muzycznej nie poprowadzi do wielkiej kariery. Jej nowa współlokatorka próbowała patrzeć na to optymistycznie. - To do dupy- powiedziała Kirsty.- Ale nigdy nie wiesz, kiedy możesz spotkać jakiegoś słodkiego faceta, który okaże się następnym Markiem Zuckerbergiem. - To znaczy niskiego i z kiepskim gustem w ciuchach? Kirsty zaśmiała się.- Nie, głupolu: bystrego i okropnie bogatego! Lisanne westchnęła. - Hej Lis! Przestań myśleć o niebieskich migdałach! Uniosła głowę, oderwała wzrok od Pana Na Czasie, potem jej twarz rozweseliła się, kiedy Kirsty mrugnęła do niej i zdjęła buty. - Jestem zdziwiona, że w ogóle potrafisz w nich chodzić. A, racja, nie potrafisz. Kirsty uniosła brwi. - Hello! To Manolo! Mają dobrze wyglądać, a nie być wygodne. - Oczywiście, ale jestem głupia. Kirsty zachichotała.- Taa, nieważne. Ok, poważnie. Z którym z tych facetów byś się umówiła?- I machnęła ręką wokół całej sali. Lisanne zaśmiała się.- Z żadnym z nich na nic z tych rzeczy. - Nie? Nie uważasz, że ten facet w czerwonym t-shircie jest słodki? Lisanne wykrzywiła szyję.- Jest w porządku, chyba. Tylko nie mój typ.

3

- A jaki jest twój typ?- Zapytała zaciekawiona Kirsty. Wszyscy słodcy faceci byli w typie Kirsty. Lisanne wzruszyła ramionami. Prawda była taka, że nie chodziła za dużo na randki w liceum. Ok, zmieńmy to na nigdy, chyba żeby brać pod uwagę bal maturalny i fiasko, które nie było randką. Jak nie randka może być całkowitą katastrofą pozostawało dla niej tajemnicą, ale to była najgorsza, najbardziej upokarzająca noc w jej życiu, zawierająca wymioty- kogoś innego- i… Nie, nie chciała o tym myśleć. To z pewnością się nie liczyło. - No, Lis- powiedziała zachęcająco Kirsty.- A co z tym facetem, z którym czatowałaś na Facebooku wczoraj w nocy? - Z Rodneyem? Nie, to tylko przyjaciel z liceum. - Więc nie jest…? - Fuj, nie! Znam go od przedszkola. To byłoby po prostu… dziwne. - Więc jesteś dostępna? Lisanne była bardzo dostępna. Po prostu nie widziała nikogo, kto podobał jej się w ten sposób. - Więc powiedz mi, czego szukasz w razie gdyby… no wiesz. - Och, nie wiem: kogoś innego. Kogoś… - Takiego jak on?- Powiedziała Kirsty wskazując głową na faceta, który wszedł do sali. No on na pewno był inny. W zasadzie, Lisanne była pewna, że wszedł do niewłaściwej sali przez pomyłkę. Nie było mowy, żeby ktoś taki jak on brał udział w zajęciach z biznesu. Wszystkie oczy, męskie i żeńskie pomknęły w jego kierunku, kiedy wszedł do sali jakby była jego własnością. Siadł w drugim rzędzie, emanując arogancją i zdejmując swoje Ray Bany. Był wysoki, szczupły i miał krótkie, postawione do góry, czarne włosy. Zdjął swoją skórzaną kurtkę i nawet z tej odległości Lisanne widziała, że miał szerokie plecy i muskularne ramiona, z których spływały czerwone, złote i czarne tatuaże. Obejrzał się za siebie i Lisanne nie mogła nie zauważyć małego srebrnego kolczyka w jego lewej brwi. Bez słowa i kontaktu wzrokowego z kimkolwiek, rzucił swoją marynarkę na jedno siedzenie, a plecak na to po jego drugiej stronie. Z pewnością była taka zasada, że wszystkie szkolne gwiazdy siadały na tylnym rzędzie? Ale nie, nie on. Lisanne poczuła, że marszczy brwi. - Fuj, nie, nie znoszę takich facetów- powiedziała.- Emo, którzy myślą, że są lepsi od innych. 4

- Taa, ale jest słodki- powiedziała Kirsty, oblizując usta.- Ten chłopak jest naprawdę niezły. Dowiem się, kim jest. - Z pewnością nie mój typ- powiedziała Lisanne z nutą ostateczności. Profesor Walden wszedł do pomieszczenia i rozmowy natychmiast ucichły. Wszyscy zaczęli wyjmować swoje kartki i laptopy, gotowi do robienia notatek. Wszyscy oprócz faceta z kolczykiem we brwi. Nie ruszał się. Nawet nie wyciągnął notatnika. Lisanne nie wiedzieć czemu czuła się nim poirytowana. Jej rodzice zapłacili dużo pieniędzy, żeby mogła pójść na studia, a frajerzy jak ten koleś byli tu tylko dla zabawy. Lisanne nie znosiła takich ludzi- ludzi, którzy byli fałszywi. Zdała sobie sprawę, że już z pewnością spędziła zbyt dużo czasu na gapieniu się na „ Faceta z Kolczykiem we Brwi” i że zaczął się wykład. Ale co jakiś czas jej oczy wracały do niego. Spodziewała się po nim, że zaraz zaśnie albo zacznie bawić się swoim iPodem, ale jego oczy były skupione na profesorze Waldenie. Prawie nie mrugał przez całe 50 minut. To było dziwne. Może był naćpany? Mimo, że była dopiero dziewiąta rano, to była najbardziej prawdopodobna odpowiedź. Pod koniec wykładu, Pan Na Czasie zadał kilka pytań i nawet wyjął swój egzemplarz Wall Street Journal, żeby przedstawić swój punkt widzenia. Lisanne mentalnie uniosła pięści do góry: szczyciła się tym, że bardzo dobrze potrafiła odczytywać ludzi. Kiedy sala zaczęła się opróżniać, nie mogła nie zauważyć, że Facet z Kolczykiem we Brwi nie odezwał się do nikogo, nadal nie nawiązał kontaktu wzrokowego z nikim, z kim dzielił zajęcia. I znowu założył okulary przeciwsłoneczne. W budynku. Co za palant. Ale musiała przyznać, że Kirsty miała rację co do jednej rzeczy: był słodkim palantem. Jego włosy były tak czarne, że prawie niebieskie, a jego czysta skóra była opalona na złoto. Z tego, co widziała w jego oczach, to były jasno orzechowe, okolone długimi rzęsami nad idealnymi kośćmi policzkowymi i pełnymi, całuśnymi ustami. Całuśnymi? Gdzie była prawdziwa Lisanne Maclaine i kto do diabła miał takie myśli? Z sapnięciem wycelowanym na niesprawiedliwość świata, gdzie pięknym ludziom wszystko uchodziło na sucho mimo, że byli palantami, Lisanne poszła prosto do sali ćwiczeń na jej osobistą lekcję z profesorem od skrzypiec. Kiedy biegła przez trawnik nie mogła przestać zastanawiać się, dlaczego taki piękny chłopak chciałby zbezcześcić to, co dostał od Boga i pokryć swoje ciało tatuażami, wepchnąć sobie kawałek metalu w brew. Prawda, ona miała przekłute uszy, ale to było co innego. 5

Oczywiście. Nie wiedziała, dlaczego dziewczyny w szkole tak się podniecały wytatuowanymi facetami. Lisanne nie widziała w tym sensu i z pewnością nie zamierzała sobie zrobić tatuażu. To wyglądałoby dziwnie, kiedy skończyłaby czterdzieści lat. Westchnęła, zastanawiając się dlaczego urodziła się tak cholernie wrażliwa. Poranek minął szybko i Lisanne zapomniała o Facecie z Kolczykiem we Brwi. Jej nauczyciel od skrzypiec, profesor Crawford okazał się był niesamowity i Lisanne pomyślała, że będzie im się naprawdę dobrze współpracowało. Dał jej kilka wskazówek jak może polepszyć swoje ruchy smyczka i to od razu pomogło. Była w dobrym nastroju, kiedy wpadła na Kirsty w stołówce. - Hej współlokatoreczko!- Usłyszała głośny głos.- Posadź tu swój tyłek. Kirsty siedziała przy stoliku z trzema innymi dziewczynami, których Lisanne nie znała. Rozbawiło ją, że Kirsty miała bose stopy i usiadła obok niej. - Co się stało z Manolo?- Zapytała Lisanne w uśmiechem. - Powiedzmy, że zachowam je na wieczór na mieście, na który będę jechała limuzynąprychnęła Kirsty. Lisanne uniosła brew.- Byłam pod wrażeniem, że w ogóle spróbowałaś w nich chodzić. Ja skręciłabym sobie kark. Kirsty zaśmiała się głośno i kilku facetów spojrzało w jej kierunku, lustrując ją. Z ich min bez wątpienia można było wnioskować, że podoba im się to, co widzą. Cóż, nie było do czego się przyczepić: Kirsty miała włosy w kolorze pszenicy, które spływały lokami prawie do jej pasa, idealne kształty, buźkę laleczki i wielkie niebieskie oczy. Gdyby była wyższa, mogłaby być modelką. W porównaniu z nią, Lisanne był zwykła, ale żeby być sprawiedliwym, to większość dziewczyn wyglądała tak przy Kirsty. Jej własna twarz była zbyt okrągła, szczęka za ciężka, szare oczy zwykłe, proste brązowe włosy bez wyrazu i choć jej figura była przyzwoita, to nie było to nic specjalnego. W ogóle nic specjalnego. Część Lisanne, ta sukowata część, z której nie była bardzo dumna, naprawdę chciałaby znielubić Kirsty- ale ta dziewczyna była zbyt cholernie miła. Yszz. Kirsty przedstawiła ją innym dziewczynom przy stole: Trudy, Shawna i Holly. Wszystkie studiowały modę tak jak Kirsty. Nie żeby Lisanne potrzebowała wskazówki, by się tego domyślić- ich ubrania krzyczały „dzieło projektanta mody” z pół mili. - Jak minęły ci dzisiaj inne zajęcia?- Powiedziała Kirsty. 6

- Taaa, dość dobrze. Mój profesor od skrzypiec jest niesamowity. - Skrzypce?- Zakpiła Shawna.- To wyjątkowo kiepskie. Kirsty zaśmiała się, ale powiedziała dynamicznie.- Nie w sposób w jaki Lisanne na nich gra- uśmiechnęła się i puściła oczko do swojej współlokatorki, ale potem jej uwaga została odwrócona i jej oczy zmieniły kierunek. - Popatrzcie tylko na Pana Wysokiego i Przepysznie Niebezpiecznego!- Powiedziała Shawna oblizując usta, kiedy powędrowała wzrokiem za oczami Kirsty. Lisanne zobaczyła jak Facet z Kolczykiem we Brwi idzie przez stołówkę. Nadal miał ubrane okulary przeciwsłoneczne. Nadal był sam. - A, on- prychnęła.- Ma z nami zajęcia z biznesu. To prawdziwy palant. Już kiedy wypowiedziała te słowa, brzmiały dziwnie w jej ustach. Racjonalnie, wiedziała, że w zasadzie nie zrobił jej nic takiego, by tak się zdenerwowała. Chodziło po prostu o sposób w jaki tam siedział, nie robiąc notatek, tak jakby był ponad tym wszystkim. Shawna uśmiechnęła się z wyższością.- Dla twojej informacji, ma na imię Daniel Colton. Pochodzi stąd i ma reputację, tak słyszałam. - Jaką reputację?- Zapytała gorliwie Kirsty. - W tym tygodniu brał już udział w dwóch bójkach- powiedziała Shawna, ciesząc się, że to właśnie ona może o tym donieść.- Rzucił się na jakiegoś studenta ostatniego roku bez powodu- potem ściszyła głos.- Mówią, że jest facetem, do którego trzeba się zgłosić, jeśli chcecie czegoś dodatkowego. No wiecie, trawy, alkoholu, koksu, amfy. Facet ma wszystko. Nie miałabym nic przeciwko spędzeniu z nim dodatkowego czasu, jeśli wiecie, co mam na myśli. Słyszałam, że jest dziki w łóżku. Usta Lisanne ułożyły się w zniesmaczonej minie i nie tylko z powodu wyrazu twarzy Shawny. Jak ten facet mógł tak jawnie sprzedawać narkotyki na kampusie? To pasowało do jej niskiej oceny na jego temat, która spadła jeszcze bardziej. Ale też, jeśli ludzie dowiedzieli się o nim podczas pierwszego tygodnia, to władze uczelni też niedługo o tym usłyszą. Mimo całej sympatii, nawet nie dotrwałby do końca pierwszego semestru. - Z pewnością czuć od niego wibracje niegrzecznego chłopca- zgodziła się Kirsty. - Mmmhmm- wymamrotała Shawna.- Seksowny, z pewnością seksowny. - Szalony, niegrzeczny i niebezpieczny- powiedziała Kirsty uśmiechając się.- Co myślisz, Lisanne? Podobają ci się niegrzeczni chłopcy?

7

Lisanne pokręciła głową tak mocno, że mogłaby przysięgnąć, że jej mózg się zatrząsnął. Kirsty zaśmiała się i zaczęła opowiadać o planach na weekend. Poirytowana sobą Lisanne, wyrzuciła z głowy wszystkie myśli o Facecie z Kolczykiem we Brwi. Niektórzy ludzie po prostu nie wiedzieli ile mają szczęścia.

***

Pierwszy weekend Lisanne z dala od domu był ciężki, łagodnie to ujmując. Tęskniła za swoją rodziną. Tęskniła za rozmowami ze swoją mamą, która była też jej najlepszą przyjaciółką. Pewnie, że rozmawiały przez telefon każdego wieczoru, ale to nie było to samo. Tęskniła za kiepskimi dowcipami swojego taty i jego silną, cichą obecnością- uczuciem, że jakikolwiek będzie miała problem, on go rozwiąże. Lisanne tęskniła nawet za swoim młodszym bratem, Harrym, który miał już 13 lat, więc nie był taki mały i był prawdziwym wrzodem na dupie. Ale i tak tęskniła za nimi wszystkimi. A na studiach było tak inaczej. Po pierwsze musiała dzielić się pokojem po raz pierwszy w swoim życiu, co oznaczało bardzo mało prywatności, mimo że Kirsty okazała się być miła. Znowu to słowo. Musiała przyzwyczaić się do korzystania ze wspólnych łazienek i nosić klapki pod prysznicem, poirytowana, że będzie musiała czekać na drugi rok, kiedy to żeńskie akademiki zostaną przebudowane i będą miały własne łazienki. Brakowało jej tego, że nie może dla siebie gotować, a w zamian za to jeść wszystkie posiłki w stołówce. A ilość zadań, jakimi obarczali ją jej profesorowie była przytłaczająca. Czuła lekką panikę, kiedy zdała sobie sprawę jak napięty będzie jej grafik i fakt, że pod koniec pierwszego tygodnia już była do tyłu na dwóch przedmiotach- zwłaszcza na biznesie, który mógłby być prowadzony w języku starożytnej Grecji, tyle z tego rozumiała. Ale był piątkowy wieczór i Kirsty namówiła ją, żeby poszły z dziewczynami na pizzę do miasta. Pomimo, że była tam Shawna, Lisanne bawiła się lepiej niż się tego spodziewała. Sobotnie popołudnie spędziły na nauce, a po południu ruszyły na wyprzedaże i za namowami Kirsty, Lisanne wydała więcej niż powinna na parę jeansów przeznaczonych na wieczorne wyjście.

8

W niedzielę Lisanne tak martwiła się o swoje prace domowe, że postanowiła spędzić popołudnie i wieczór w bibliotece. Jeezu, jakie to przykre. Nie była zaskoczona, kiedy biblioteka okazała się prawie pusta, skrzypienie jej krzesła po podłodze odbijało się od ścian pomieszczenia. Trzech kolesi, którzy okazali się studentami medycyny, ślęczało nad książkami od anatomii i rzuciło jej poirytowane spojrzenia zaskoczeni jej wtargnięciem- a kilkoro ludzi chodziło bez celu między półkami. Wyłączyła swojego iPoda z westchnięciem, pozwalając uciszyć się ostatnim tonom „Runnin out of Air” Love and Theft. Potem jej wzrok padł na ostatnią osobę jaką spodziewałaby się spotkać w bibliotece, a już na pewno nie w weekend- na Facecie z Kolczykiem we Brwi. Siedział sam przy stoliku z otwartymi książkami do biznesu. Co jakiś czas zapisywał coś na laptopie. Lisanne usiadła przy stole, który miał na niego widok, przez przypadek. Zdecydowała, że pewnie spotyka się tam ze swoimi kontaktami w sprawie dilerki i jeśliby tak było, to powie o tym bibliotekarce. Prawdopodobnie. Może. Ale patrzyła zauroczona jak jego długie palce przeczesują włosy albo ciągną za kolczyk. Po pół godziny, musiała przyznać, że nie robił nic poza uczeniem się, choć wyglądał na typ faceta, który teraz leczyłby się po ostrej sobotniej nocy. W końcu odwróciła wzrok i skierowała go na swoje prace domowe, których ilość nie zmniejszyła się w ciągu ostatnich 30 minut bezmyślnego gapienia się. Po prawie czterech godzinach prawdziwego uczenia się, oczy Lisanne były zmęczone i zamazane- jakby kartki jej książek były pokryte papierem ściernym. Nie chciała niczego więcej niż wrócić do swojego pokoju i zasnąć. Miała nadzieję, że Kirsty nie wróci cała nabuzowana i głośna, ale to chyba była przegrana sprawa. Potarła twarz i spojrzała w góręprosto w orzechowe oczy Faceta z Kolczykiem we Brwi. Spodziewała się, że zaraz odwróci wzrok, ale nie zrobił tego. Podtrzymał jej wzrok z beznamiętną miną. Ku jej poirytowaniu, Lisanne poczuła jak jej skóra zaczyna płonąć od rumieńca. Nie, nie, nie! Nie przy nim! Ale jej rumieniec nie umiał się zachować i nie zwracał na nią uwagi. Została ocalona przez bibliotekarkę, która ogłosiła, że zamykają bibliotekę. Kiedy Lisanne znowu odwróciła głowę, Facet z Kolczykiem we Brwi już schował swojego laptopa i książki do czarnej, skórzanej torby na ramię i kierował się do wyjścia. 9

Lisanne pospiesznie chwyciła swoje książki i pobiegła za nim, mówiąc sobie, że nie chciała zostać sama w tym przerażającym, starym budynku. Był jakieś dwadzieścia stóp przed nią, kiedy potknęła się na progu biblioteki i poleciała na zimne schody. Krzyknęła, gdy jej ręce otarły się i wylądowała boleśnie na kolanach. Facet z Kolczykiem we Brwi nawet nie zwolnił, nie wspominając już o tym, że nie obrócił się żeby jej pomóc. Musiał usłyszeć jej krzyk, a i tak kompletnie ją zignorował i zniknął w ciemności. Zraniona i upokorzona, Lisanne zebrała swoje książki chicho przeklinając czarnowłosego chłopaka, który tak tragicznie ją rozkojarzył.

***

Następnego ranka Lisanne wstała o wiele za wcześnie jak na kogoś, kto został obudzony, jak przewidywano, o 1 nad ranem. Jej dłonie były poobdzierane, a kolana czarno niebieskie. Ale co gorsze, czuła się też posiniaczona wewnętrznie. Jak mógł ją tak po prostu zignorować, gdy stała jej się taka krzywda? Lisanne wiedziała, że ona nie zostawiłaby nieznajomego leżącego na ziemi bez pomocy. Co za osoba się tak zachowywała? Z pewnością nie chciała się tego dowiedzieć. - Jest za wcześnie- zajęczała Kirsty.- I kto, do diabła, pozwala robotnikom na roboty drogowe w poniedziałkowy poranek przed akademikiem? Lisanne wyjrzała przez okno. Nie, żadnych robotników. Te szumy były jedynie w głowie Kirsty. Lisanne przewróciła oczami, ale nie mogła opanować współczującego uśmiechu, gdy patrzyła skacowaną współlokatorkę. - Wygląda na to, że wieczór ci się udał. Kirsty podciągnęła się do góry i oparła o wezgłowie łóżka, owijając się pościelą. - Powinnaś tam być, Lisanne, było niesamowicie. Nasze fałszywe dowody osobiste były strzałem w dziesiątkę. Shawna piła tequilę, kompletnie się skończyła. Lissane nie mogła nic poradzić na swój mały, władczy uśmiech i Kirsty spojrzała na nią zaciekawiona. - A ty, co robiłaś? 10

- Nie wiele. Uczyłam się. Lisanne nie mogła zdobyć się na to, by opowiedzieć Kirsty o swoim wypadku w bibliotece, albo raczej na schodach biblioteki. I na pewno nie miała zamiaru wspominać o udziale Faceta z Kolczykiem we Brwi. Cóż, i tak nie było o czym opowiadać. Kirsty jęknęła i Lisanne również się wzdrygnęła. Raz się kiedyś upiła i nie podobało jej się to. To było na weselu jej kuzyna i nie było to uczucie, jakie chciałaby sobie przypominać. Przenigdy. Zwłaszcza tego jak zwymiotowała sobie na nową sukienkę. Chwyciła butelkę wody z ich małej lodówki i postawiła ją razem z dwiema tabletkami Advilu na łóżku nocnym Kirsty. - Ratujesz mi życie- jęknęła Kirsty, sięgając palcami po tabletki. Spojrzała w górę, kiedy Lisanne zaczęła otwierać drzwi. - Dokąd idziesz? - Na zajęcia- powiedziała Lisanne unosząc brwi. - Ok, zobaczymy się później? Dzisiaj wieczór włoski. - Emm, nie, dzięki. Mam coś do zrobienia- powiedziała oględnie Lisanne.- Do zobaczenia.

***

Teraz, kiedy Lisanne stała przed budynkiem, to już nie wydawało się takim dobrym pomysłem. Przygryzła wargę i jeszcze raz spojrzała na ulotkę. Tak, to na pewno był właściwy adres, ale nie wyglądało to na miejsce, do którego chciałaby wejść bez uzbrojonego ochroniarza. Melina- to właściwie słowo. Rudera- kolejne. Miejsce o złej reputac
Kanade Tachibana klęka przed chujem
Anita zawsze chętnie pokazuje nóżki
Idealny kobiecy duet

Report Page