Cycuszki jak marzenie

Cycuszki jak marzenie




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Cycuszki jak marzenie

Szczerze mówiąc nie wiem czy jest drugie ciasto o równie idiotycznych nazwach jak to... ale równie mocno się zastanawiam czy istnieje lepsze ;) Chcę Wam dzisiaj zaproponować moją wersję, która powstała jako zlepek kilku przepisów :). Do niedwna korzystałam z tego przepisu, jednak przeglądając internet w większości propozycji pojawiał się na jego spodzie biszkopt więc postanowiłam i ja spróbować... Zdecydowałam się na biszkopt rzucany Dorotus, dołączyłam do niego lekko zmodyfikowaną górę, a całość przełożyłam dżemem z czarnej porzeczki dla przełamania smaku ;) Polecam baardzo :)

W tym przepisie na biszkopt nie ma proszku do pieczenia i nie jest to błąd ;) Mimo to, biszkopt wychodzi mega puchaty i mięciuteńki i długo utrzymuje świeżość.

Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę a pod koniec ubijania dodawać stopniowo cukier. Następnie kolejno wrzucamy po jednym żółtku. Na koniec dodajemy przesiane i wymieszane obydwie mąki. Delikatnie ale dobrze wymieszać (np. mikserem na wolnych obrotach).

Ciasto przełożyć do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia, wstawić do nagrzanego piekarnika i piec w temp ok 160-170 stopni przez ok 35-40 minut (do suchego patyczka)

Po upieczeniu gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika i razem z blaszką upuszczamy na podłogę z wysokości ok. 60 cm na podłogę. Następnie wstawiamy ponownie do piekarnika, wyłączamy go i uchylamy drzwiczki. Biszkopt pozostaje tam do wystudzenia.

Wiem że upuszczanie ciasta zwłaszcza biszkoptowego jest conajmniej szokujące - ale wierzcie mi efekt końcowy jest super :) 

Składniki na ciasto makowo-kokosowe:

Białka ubić na sztywną pianę, stopniowo dodawać cukier nadal ubijając. Na koniec dodać mak i kokos wymieszane z proszkiem do pieczenia. Delikatnie wymieszać. Ciasto przełożyć na wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę (22x33). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok 15 min w temp 200 stopni do zezłocenia. Wystudzić

1-2 opakowania okrągłych biszkoptów

kilka łyżek dżemu z czarnej porzeczki

Mleko zagotować z cukrem waniliowym (można użyć zamiennie ziarenek z ok 2 lasek wanilii+1 łyżka cukru). Żółtka utrzeć w garnku z cukrem i mąką ziemniaczaną. Wrzące mleko wlewać do żółtek, dokładnie mieszać nie przypalić. Ugotować. Wystudzić.

Masło dokładnie utrzeć na puszystą masę. Do utartego stopniowo dodawać wystudzony budyń. Na koniec ewentualnie dodać likier jajeczny advocat

Teraz przystępujemy do składania tego wszystkiego w jedą wielką całość:

Do blaszki wsadzamy biszkopt. Smarujemy go cieńką warstwą dżemu. Na to układamy placek makowo-kokosowy. Na niego wykładamy masę. Biszkopty maczamy kolejno w wódce i układamy ciasno jeden obok drugiego na masie. Na każdym biszkopcie kładziemy po jednym rodzynku lub żurawinie. Całość polewamy polewą i odstawiamy do wystudzenia.

Do rondelka wlać wodę i rozpuścić w niej cukier (kolejność rozpuszczania poszczególnych składników jest ważna i gwarantuje nam to, iż polewa będzie miała śliczny połysk, a jej poszczególne składniki się nam nie zważą i nie "rozwarstwią".) Następnie dodajemy pokrojone na małe kawałeczki masło i rozpuszczamy. Zdejmujemy z ognia i wsypujemy przesiane kakao. Energicznie mieszamy, by powstała gładka, lśniąca polewa. Lekko studzimy i polewamy ciasto

Autor:
moje pasje


o
15:06




Etykiety:
CIASTA ,
MAKOWCE I CIASTA Z MAKIEM





Autor obrazów motywu: Colonel . Obsługiwane przez usługę Blogger .

Pasja jest przewodnikiem do największych tajemnic...Poczuj ze mną jej smak...

A ja myślałam, że rodzynki / żurawinę kładziemy na polewie a nie pod polewę:D
ostatnio w mojej rodzinie te ciasto jest faworytem:)
:D No patrz.... faktycznie chyba lepiej na polewę ;) Ja jakoś zawsze pod spód dawałam :)
Świetne ciacho. Idealne na Nowy Rok. :)
Uwielbiam cycki murzynki i choć w moim domowym przepisie, zaczerpniętym jeszcze ze starej książki o pieczeniu mojej mamy, warstwy mają nieco inną kolejność, to jednak to jest to! Podpowiem jeszcze, że strasznie fajnie wyglądają rodzynki na każdym biszkopcie, w końcu to cycki :D
Przeciez rodzynki daje sie na kazdego biszkopta :)
Uwielbiam je rowniez.Musze ten przepis wyprobowac.
Hej. Biszkopt również na blachę 22 x 33?


Pierwszą rzeczą jaka mi przychodzi do głowy gdy patrzę na mój mały biust jest: "Co mogę zrobić by powiększyć piersi?". Ponoć sposobów jest wiele. Ja na pewno będę testować wszystkie i szukać swojego sposobu, który pomoże mi spełnić swoje marzenie :)

Pomyślałam że na początek warto zacząć od masażu.

Natchnął mnie do tego artykuł, który niedawno przeczytałam:

Artykuł pochodzi ze strony MASAŻE i RYTUAŁY .

Ale to nie jest jedyny artykuł na temat masażu, który powiększa piersi, który przeczytałam w internecie.

Na innej stronie było napisane, że bardzo pomaga też masaż prysznicem. Czyli za każdym razem kiedy się kąpiemy warto się masować. FAJNIE! W ten sposób będziemy to robić regularnie - bo przecież kąpiemy się codziennie :)

Masaż pod prysznicem można też połączyć z peelingiem, dzięki temu będziemy mieć gładką jędrną skórę. Poza tym poszukałam trochę informacji w necie na temat specjalnych, masujących końcówek do prysznica.

Takich perełek jest więcej, wystarczy poszukać :)

Teraz się tak wciągnęłam w to szukanie masażerów, które pomogą mi powiększyć piersi i tak się nakręciłam, że chyba już pójdę... to tyle na dziś! :) 

Do napisania następnym razem! BUŹKA! ;)

Ps. A wy wierzycie w to, że masaż pomoże nam powiększyć piersi?
...czyli jak powiększyć piersi domowymi sposobami...
Ja myślę, że bardzo dobry pomysł żeby zacząć od masażu! :) Pomyśl tez o kosmetykach, olejkach, balsamach... samo masowanie wodą może Ci niewiele dać. Skórę warto nawilżać i ujędrniać :) Ps. Fajny blog! Trzymaj tak dalej. Zapraszam do mnie: http://ekstrarady.blogspot.com/
szczerze mówiąc nie wierzę w to, że masaż może powiększyć piersi
Ojej, jak ktoś się spodziewa, że z miski A nagle urośnie na C... Masaż bardzo poprawia stan skóry i generalnie wygląd piersi i jeśli ktoś ma małe cycuszki i regularnie je masuje to może poprawić ich wygląd.
To jest mój sekretny pamiętnik. Jestem dziewczyną z małymi cycuszkami, która całe życie marzy o tym by mieć piękny biust. Będę się tutaj żalić, chwalić, będę sama siebie rozśmieszać, peszyć i gasić. Będę sobie na tego bloga wrzucać zdjęcia pięknych biustów, które są moim marzeniem, będę sobie wrzucać linki do kosmetyków, które stosuję lub które zamierzam kupić... Jeśli chcesz czytaj tego bloga. Jeśli masz ochotę - polecaj mnie. O jedno Cię tylko proszę - nie wyśmiewaj się z moich kompleksów! Pozdrawiam :)
Cyckomaniaczka Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos



↑ Z japońskiego こもった一撃 ( komotta ichigeki ), co oznacza „uderzenie wypełnione czymś/ciężki cios”. Dość trudne do ujęcia, ale w następnych kwestiach Tannina ważne jest znaczenie pierwsze.

↑ Oprócz angielskiej nazwy – Bilingual – zostały użyte kanji 乳語翻訳, które znaczą mniej więcej „tłumacz języka piersiowego”.



Personal tools

English Not logged in Talk Contributions Create account Log in

Kilka minut minęło, odkąd zacząłem walczyć z Sajim.

Wymienialiśmy cios za ciosem i widać było, że nie miał żadnych szans. Ledwo trzymał się na nogach, próbując blokować moje ciosy prowizoryczną tarczą z linki Boskiego Daru wokół ręki, jednak nie mógł zablokować ich wszystkich.

Czasami mój cios posyłał go na ścianę. Nasze umiejętności walki wręcz były w miarę podobne. Jednak z każdą chwilą moja moc rosła. Już dawno przegoniłem go pod względem ataku i obrony, ale…

Nadal się nie poddał! Powaliłem go już tyle razy! Ale on nadal wstawał i atakował! Jego połamane pięści uderzały o moją zbroję. Za każdym razem słyszałem, jak pękały jego kolejne kości.

Saji próbował przyczepić do mnie kolejne linie, jednak aura Sekiryuuteia odpychała ją.

Jedynie linka zaczepiona do mojego prawego ramienia nie oderwała się nawet po aktywowaniu zbroi! Ba! nawet specjalnie ukierunkowane fale aury nic jej nie robiły!

Może gdybym miał Ascalona, to mógłbym ją odciąć… A niech tam, najwyżej poproszę Xenovię o to, kiedy się spotkamy później.

To jednak nie było moim jedynym zmartwieniem. Moja zbroja powinna była być twarda. Wytrzymała. Mimo to każdy cios Sajiego bolał. Na początku jedynie z lekka, później coraz mocniej!

– …Ja… wygram… Pokonam cię… Spełnię moje marzenie…

Kim jest ta osoba przede mną? Wymiotował krwią, a nadal chciał walczyć?

W tym momencie przypomniały mi się słowa Tannina-ossan.

「Słuchaj młody. Najgorsze uderzenia to uderzenia z głębi duszy [1] .」

「Właśnie tak. W Rating Game spotkasz sporo osób z jasno postawionymi celami. By spełnić marzenia, by wygrać, ze względu na kobietę, rodzinę, pieniądze czy sławę – każdy będzie chciał coś osiągnąć. A wśród tych diabłów najgorsi są ci, którzy stawiają swój cel ponad życie. To właśnie ich musisz się przestrzegać.」

「Ale że co? Że niby oni mają ten cios? To jakiś Sacred Gear czy tam zaklęcie?」

「…Nie. Zaciśnij pięść. Co w niej trzymasz?」

「„Coś” jednak trzymasz. Marzenie. Cel. Czyjeś życie. Determinację. Cios taką pięścią jest groźny. Lecz niekoniecznie musi to być pięść, może to być dowolny inny atak. Różni się on od normalnych tym, że zawsze cię dosięgnie. Nieważne, ile warstw zbroi i barier masz na sobie – zawsze uderzy cię w głąb twojego ciała, duszy, umysłu. I to właśnie jest w nim najgroźniejsze. Nawet w Zaświatach, gdzie magia styka się z technologią, nadal nie możemy określić, co dokładnie on zawiera. Trudno to wyjaśnić, ale sam zrozumiesz, kiedy się z nim spotkasz. Przeciwnicy, którzy potrafią tak atakować, są groźni. Jeden taki cios potrafi zmienić przebieg walki.」

Teraz rozumiem, Ossanie. Jego ciosy przeszywają mnie. Przechodzą przez zbroję i dosięgają moje ciało!

[Ten duch… Czyżby „Smok Więzienia”, który ukryty jest w jego Sacred Gear, reagował na jego uczucia?]

Sacred Gear smoczego typu są straszne, Ddraigu! Nawet nie wiem, co się dzieje!

Nie przestaje atakować mimo tych wszystkich obrażeń!

– Odpowiedz mi! Jakie to uczucie!? Czy cycki twojej pani są miękkie!? Czy naprawdę są miękkie jak poduszeczki!? Czy kobiece ciało naprawdę jest tak gładkie!?

Saji zszokował mnie swoją zazdrością!

Wykorzystując chwilę mojego zaskoczenia, Saji wystrzelił linkę w stronkę ławki, po czym rzucił ją we mnie. Podniosłem gardę, a sama ławka rozpadła się na drzazgi pod wpływem uderzenia.
– O czym myślałeś, jak czochrałeś jej piersi!? CHOLERA JASNAAAA!!!

Czy te ciosy nie są przypadkiem potężniejsze niż te wcześniejsze, wypełnione marzeniem o byciu nauczycielem!?

Zaraz potem przywiązał mnóstwo linek do okolicznych mebli i rzucił je wszystkie na mnie!

Wystrzeliłem Smocze Pociski o jak najmniejszej mocy. Cholera! Trudno kontrolować ich moc! Nie mogę ich wystrzeliwać tak często, jakbym tego chciał!

Czerwona energia szybko pochłonęła meble, jednak…

Dostałem w plecy! Saji zmienił trajektorię lotu jednej z ławek! Nie było to jakoś silne uderzenie, jednak wytrąciło mnie z równowagi.

Buwah! Saji daje upust swojej frustracji!

– Jeszcze nawet nie widziałem piersi na żywo! Modlę się o to całe życie! A ty, jak gdyby nigdy nic, dostajesz ich tyle, ile chcesz!

Powaliłem Sajiego, ale on natychmiast powstał!

– Ale Hyoudou! Teraz piersi nie są dla mnie najważniejsze! Zostanę nauczycielem! Słyszysz? Niby dlaczego nie mógłbym!? Dlaczego wszyscy nas wyśmiewają!?

Wtedy właśnie Saji wykrzyczał swoje marzenie… Nie… To marzenie ich wszystkich.

– Nie po to powiedzieliśmy nasze marzenia, by nas wyśmiano!

– Nie śmieję się! Nie mógłbym! Szczególnie wtedy, kiedy stawiasz je ponad swoje życie!

Saji, ja… Cholera! Nie wiem! Uderzyłem go jeszcze raz!

Jego twarz spuchła, a następnie wypluł trochę krwi i ząb.

– Dzisiaj! Pokonam cię właśnie dzisiaj!

Jego krzyk przeszył moją zbroję i uderzył w samo serce.

Zanim się zorientowałem , jego oddech stał się ledwie słyszalny.

Całe ciało pokryte było ranami. Krew z jego ust nie przestawała płynąć cienkim strumieniem. Był w takim stanie, że nawet nie mógł już mówić.

Zapuchnięta twarz. Nie widać było już jego lewego oka.

Niektóre palce miał powyginane w najróżniejsze strony. Nadal jednak w jego oku widać było płomień.

– Dalej, Saji! Atakuj! Na co czekasz!? Chyba nie pozwolisz, by się na tym skończyło!? Miałeś przecież mnie pokonać!

Wyglądał dokładnie tak samo, jak ja podczas walki z Feneksem. Widziałem nagranie. Mimo ran szedłem na przód. Wszystko, by pokonać przeciwnika.

– Ty też ciężko trenowałeś, prawda? Pokaż mi, na co cię stać!

Czułem jego wzrok. Chociaż byłem o wiele silniejszy, czułem strach. Przerażenie.

Powstaje chwilę po tym, jak go położę.

Hej, Riserze Feneksie. Pewnie czułeś to samo walcząc ze mną? Teraz rozumiem dlaczego ciągle mnie odpychałeś.

Saji wyprowadził cios swoją połamaną ręką, jednak był on na tyle wolny, że z łatwością zrobiłem unik i wyprowadziłem kontrę.

Saji stracił przytomność… a mimo to jego ręka zaciśnięta była na mojej. Nie puścił jej.

Ja… nie mogłem przestać na niego patrzeć.

Czułem, że gdybym się odwrócił, mógłby się odrodzić.

[Jeden z Pionów Sony Sitri pokonany!]

– Koneko-chan. – Podniosłem przyłbicę. – …Możesz potrzymać mnie za rękę?

– To pierwszy raz, kiedy pobiłem przyjaciela. Ja wiem, że musiałem, ale… – odpowiedziałem z wymuszonym uśmiechem.

Koneko-chan delikatnie chwyciła moją dłoń. Czułem jej ciepły uśmiech przez rękawicę.

– Byłeś niesamowity. Powinieneś być z siebie dumny.

Po zakończonym pojedynku z Sajim wyważyłem drzwiczki pobliskiego automatu z napojami. Wspólnie z Koneko-chan ugasiliśmy nasze pragnienia.

Cholera jasna. Moje ciało nadal się trzęsło. To przez zbroję? Nie no, nie byłem w aż tak złym stanie przed jej założeniem, żeby teraz nie móc walczyć.

Zgodnie z niedawnym ogłoszeniem, jeden z naszych Skoczków odpadł. Ciekawe kto? Najpewniej ten, co przetrwał, nie jest mocno ranny.

Przeciwna strona straciła Skoczka i Wieżę.

Po naszej stronie sześcioro. Po ich czwórka. Nadal jednak nie możemy liczyć na łatwe zwycięstwo. Co gorsza, miałem mniej niż dwadzieścia minut Łamacza Ładu. Musieliśmy to szybko skończyć.

– …Ise-senpai. – Koneko-chan wskazała na moje prawe ramię.

Mimo jego zniknięcia, linka Sajiego nadal się trzymała. Nie ruszyło jej nawet aktywowanie zbroi. Najpewniej połączona była z ich bazą.

No ale po co? Musiało być w nią włożone mnóstwo pracy i uczuć, by tak długo działała… Co też oni planowali?

Wtedy też odezwały się nasze komunikatory.

[Drużyno atakująca, odbiór. Wyruszyliśmy do bazy przeciwnika.]

Komunikat od Buchou. A więc i oni ruszyli. Początkowe i środkowe fazy planu zostały wykonane, więc czas na wielki finał! Wziąłem głęboki oddech.

Koneko-chan przytaknęła, po czym ruszyliśmy.

Na jego środku znajdował się zegar, który otoczony był ławeczkami. Zmęczeni zakupowicze często tu przysiadali, by odpocząć. Kilka kroków dalej zatrzymałem się.

– Dzień dobry, Hyoudou Issei-kun, Toujou Koneko-san. A więc to tak wygląda Sekiryuutei z bliska. Ilość twojej aury jest przerażająca. Teraz już wiem, dlaczego wszyscy uznają cię za tak groźnego – powiedziała tonem pełnym opanowania i spokoju.

Kaichou otoczona była barierą podtrzymywaną przez dwoje Gońców. Linka z mojej prawej ręki przyczepiona była do jednej z nich.

Cholera! A co, jeżeli ich plan polegał na wzmocnieniu bariery moją mocą?

Jeśliby Kiba lub Xenovia tu byli… Ich święte miecze szybko by sobie z nią poradziły.

Chwilę później pojawiła się wiceprzewodnicząca Shinra-senpai. Co za piękność! I to ciało!

Zaraz za nią pojawił się Kiba. A więc to Xenovia została pokonana?

– …Zrobiłaś się dość zuchwała, wychodząc tak na sam środek.

– Czyż sama nie jesteś równie zuchwała, pojawiając się tu jako ich Król, Rias.

– Może i tak. Zresztą, doszliśmy już do samego finału… Choć trochę różni się on od moich oczekiwań.

Początkowo plan zakładał pokonanie Kaichou przez Xenovię i Kibę. Miałem robić za przynętę… ale ona to wszystko przewidziała!

Zachwiałem się…? Coraz ciężej idzie mi myślenie…

Buchou zauważyła tę nagłą zmianę we mnie, a po chwili jasnozielone światło Sacred Gear Asi otoczyło mnie swoim ciepłem. Cały ból zniknął, jednak słabość pozostała!

Buchou chciała użyć Łez Feniksa jednak zatrzymała się. Zdecydowała, że jeżeli coś nie może zostać uleczone Sacred Gear Asi, to i łzy na nic się nie zdadzą.

Wszyscy zwrócili na mnie swoją uwagę. Tylko Kaichou uśmiechnęła się.

– Na nic się zdadzą Sacred Gear Asi i Łzy Feniksa. Rias, widziałam nagranie walki z Riserem. Zrozumiałam, że Hyoudou-kun nigdy by się nie poddał. To było tak przerażające… Ze względu na swoich przyjaciół, samego siebie i… ciebie, Rias. – Po chwili przerwy, kontynuowała: – Nie moglibyśmy pokonać go w walce. Ta jego odwaga i determinacja jest równie potężna, jak moc Sekiryuuteia. Nieważne, ile razy padnie, zawsze powstaje. Wola walki powoduje, że rośnie w siłę.

T-to dlatego, że odwaga i determinacja to moje jedyne talenty…

– Dlatego nie mieliśmy innego wyboru. Musieliśmy pokonać go innym sposobem.

Jedna z Gońców wyjęła małą paczuszkę.

Jej zawartość była czerwona. Zupełnie jak kolor krwi. Na samej górze miała linkę zupełnie taką samą, jakiej używał Sa… zaraz. Nie. Cholera jasna, nie mówcie, że to w środku to… Kaichou jednak potwierdziła moje przeczucia.

– To twoja krew. Jesteś wskrzeszonym diabłem na bazie człowieka. Śmiertelnym jest dla człowieka stracenie połowy krwi. Pamiętasz zasady Rating Game? Gdy diabeł nie jest w stanie kontynuować walki, zostaje odesłany do pokoju medycznego.

…Saji! Ty mały skurwielu! Planowałeś to od samego początku!

Kiba rzucił święty demoniczny sztylet i odciął linkę… moja krew rozbryzgała się po całej podłodze.

– Za późno. Straciłeś tyle krwi, że za chwilę zostaniesz pokonany.

– Sona! Ty…! – Buchou podbiegła do mnie. Jej twarz wyrażała złość.

– Właśnie tak, użyliśmy Sacred Gear Sajiego, by wysysać jego krew, kropla po kropli… Dopóki nie stanie się to zbyt niebezpieczne. By użyć Sacred Gear wysysającego energię do wysysania krwi, potrzeba było ogromnej ilości treningu. Ale udało mu się.

A więc trzymał się tak długo nie tylko z powodu marzeń, ale głównie, by zyskać na czasie! Poświęcił się, by wyssać jak najwięcej krwi!

Jednak mógł zyskać na czasie ucieczką, a wolał stanąć ze mną twarzą w twarz! Saji! Więc jednak chciałeś tylko obić mi mordę!

– Hyoudou-kun. Zaraz odpadniesz. Pewnie zdołasz wykonać z atak albo dwa. Twoja zbroja jest potężna, jednak w środku nadal jesteś diabłem z krwi i kości. Istnieje wiele sposobów, by cię pokonać. Nawet jeżeli nie pokonamy cię w walce, system uzna twoją niemożność do walki.

…Nie mam nawet siły wstać… A więc tak łatwo można mnie pokonać?

– Rias, co chcesz poświęcić dla zwycięstwa? – zadała pytanie Buchou. – Ja jestem gotowa oddać życie. Moje marzenie jest dość trudne do zrealizowania. Jeżeli nie pokonam wszystkich na mojej drodze, nie stworzę drogi, która by do niego prowadziła. – Po krótkiej pauzie dodała: – Rias… Zniszczę twoją dumę i szacunek.

Buchou wyglądała, jakby coś ją użądliło. Musiała być zszokowana. Przewaga, jaką teoretycznie mieliśmy, powodowała, że myśleliśmy już o wygranej. Jednak to nie byłoby emocjonujące.

Dlatego stało się tak a nie inaczej. Gdybyśmy zgnietli przeciwników jak robaki, szacunek Buchou spadłby. Dlatego też Sona wymyśliła tyle zasadzek, by zdobyć jak najlepszą ocenę!

Sono Sitri! Jak daleko sięgają twe plany!?

Wzrok Kaichou przesunął się na mnie.

– Saji… Zawsze mówił, że cię przewyższy. Byłeś dla niego przyjacielem a jednocześnie rywalem, którego chciał przeskoczyć.

Czułem się tak samo. Słowa Kaichou dodały mi otuchy. Teraz już wiem, dlaczego walczył tak ostro.

To ja byłem jego celem… Od samego początku.

– Jednakże to ty miałeś w sobie legendarnego smoka. To spowodowało u niego kompleks niższości. Chciałam, aby podczas d
Ładna bielizna to podstawa a ona o tym wie
Elektryzujące ciałka
Na plaży cipkę sobie smaży

Report Page