Brunetka rozpieszcza swoją rudą przyjaciółkę

Brunetka rozpieszcza swoją rudą przyjaciółkę




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Brunetka rozpieszcza swoją rudą przyjaciółkę


WITAJ NA REDTUBE - CODZIENNIE NOWE DARMOWE SEX FILMY PORNO





Filmy
Zdjęcia







wzwód 🔥 Polskie Filmy Porno Redtube Sex za Darmo online


Sex filmiki wzwód Red Tube to najbardziej popularny w Polsce portal, na którym znajdziesz wiele darmowych filmów porno online jak wzwód .


Informacje

Regulamin
Linki
Mapa tagów



Współpraca

Reklama
Polecamy
Blog


Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Jeśli nie ukończyłeś 18 roku życia lub nie życzysz sobie oglądania treści erotycznych to opuść tę stronę. Witryna korzysta z plików cookies w celach statystycznych, zgodnie z Polityką Prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies. Wchodząc dalej oświadczasz, iż jesteś osobą pełnoletnią i chcesz oglądać materiały erotyczne z własnej woli oraz zezwalasz na wykorzystywanie cookies zgodnie z Polityką Prywatności . Rozumiem Wychodzę



WITAJ NA REDTUBE - CODZIENNIE NOWE DARMOWE SEX FILMY PORNO





Filmy
Zdjęcia







madame de bonplaisir 🔥 Polskie Filmy Porno Redtube Sex za Darmo online


Sex filmiki madame de bonplaisir Red Tube to najbardziej popularny w Polsce portal, na którym znajdziesz wiele darmowych filmów porno online jak madame de bonplaisir .


Informacje

Regulamin
Linki
Mapa tagów



Współpraca

Reklama
Polecamy
Blog


Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Jeśli nie ukończyłeś 18 roku życia lub nie życzysz sobie oglądania treści erotycznych to opuść tę stronę. Witryna korzysta z plików cookies w celach statystycznych, zgodnie z Polityką Prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies. Wchodząc dalej oświadczasz, iż jesteś osobą pełnoletnią i chcesz oglądać materiały erotyczne z własnej woli oraz zezwalasz na wykorzystywanie cookies zgodnie z Polityką Prywatności . Rozumiem Wychodzę


Adalbert stał nad Jessicą i
wyglądał naprawdę groźnie. Cay uśmiechała się jak głupia i robiła ładne oczy,
tylko po to, żeby się uspokoił. Niestety, to nie pomogło.

Wrócił po miesiącu misji w Azji,
zdał raport Alastorowi Moody'emu i teraz czekali na rozpoczęcie kolejnego
zebrania.

Jess przybyła wcześniej do
Kwatery Głównej, żeby usłyszeć od Berta, co robił. Zdał jej relację, że
odwiedził prawie wszystkie osoby z którymi współpracował, żeby dowiedzieć się
czegokolwiek o zainteresowaniu Voldemorta dermagrafikami i dopiero jeden z jego
nauczycieli polecił mu znalezienie kilku innych dermagrafików, którzy chcieli
praktykować czarną magię. Mówił, że było to trochę niebezpieczne, bo nie
wiedział czego się spodziewać, ale udało mu się zdobyć informacje, które były
przydatne dla Zakonu Feniksa.

Ona przez ten czas nie
próżnowała. Oficjalnie była już parą z Barnabaszem i czasami czuła wyrzuty
sumienia, że tak szybko znalazła kogoś po śmierci Jo, ale jak to mówiła pani
Longbottom: wojna idzie, trzeba się żenić. James i Katherina za każdym razem,
jak to słyszeli, to wybuchali śmiechem, bo podobno w zeszłe święta któryś z
wujków Jamesa rzucił takim tekstem.

Babcia Katheriny informowała ją o
tym, jak się mają rodzice i mała Jo. Czuła ulgę, że są bezpieczni i miała
nadzieję, że też ułoży sobie tutaj życie.

Myślała, że Adalbert ucieszy się,
bo przecież ruszyła dalej, ale on stał nad nią w kuchni i łypał na nią groźnie.

– Nie było mnie miesiąc, Jess, a
ty sobie kogoś przygruchałaś? – Krzyknął, a ona uśmiechnęła się głupio i
kiwnęła głową. – Skąd ty go znasz?

– Oj, daj spokój. – Powiedziała
to już chyba pięćdziesiąty raz. – Pracował z Jo. Spotkaliśmy się kilkanaście
dni po jej śmierci i już od miesiąca się spotykamy.

– Jess, nie widzisz, że to trochę
za szybko? Cholera, co mu odbiło, żeby przystawiać się do ciebie po tym, co się
stało? – Zapytał ją, a ona westchnęła cicho.

– Bert... Jo zawsze mówiła dobrze
o kolegach z pracy. Jest miły i nie lubi Voldemorta. – Próbowała zażartować,
ale chłopak zrobił jedynie zażenowaną minę. – Zaufaj mi. Będzie dobrze.

– Jutro się z nim spotkamy. –
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale uciszył ją gestem ręki. – Muszę poznać
tego Barabasza...

– Barnabasza! – Syknęła i dopiero
wtedy parsknął śmiechem.

– Już samo jego imię jest
niegodne zaufania. – Spojrzała na niego krzywo.

– Powiedział Adalbert. – Mruknęła
z przekąsem.

– Jess... Proszę cię tylko, żebyś
uważała. Martwię się, bo nikt go nie zna. – Powiedział ostrożnie, a ona
machnęła ręką.

– On ma swoich znajomych, a ja
swoich. Nigdy nie możemy się zgrać. – Wzruszyła ramionami, ale kiwnęła głową. –
Obiecuję, że jutro go poznasz.

Podał jej rękę i gdy wstała,
ujęła go pod ramię. Przeszli do salonu i zauważyli, że kilku członków Zakonu
Feniksa już przybyło.

– Kto to? – Zapytał nagle niskim głosem,
a ona popatrzyła tam, gdzie wlepiał swój wzrok. Katherina stała z Tobiasem i
Edgarem, i rozmawiali o czymś z ożywieniem.

– Brunet. – Mruknął, a ona
westchnęła. Adalbert był trochę blady na twarzy i kropelki potu pojawiły mu się
na czole.

– Tobias Leven, auror. –
Powiedziała mu szeptem.

– A rudy? – Zapytał ledwo
słyszalnie, a ona przewróciła oczyma.

– Naprawdę nikogo tu nie znasz? –
Pociągnęła go w ich stronę i uśmiechnęła się, gdy Katherina jej pomachała.
Przyjaciółka przywitała się z Bertem i Jess znów przywarła do jego boku.

– Edgar, poznaj mojego
przyjaciela, to jest Adalbert. – Uścisnęli swoje dłonie i przeszła do dalszej
prezentacji. – Adalbert, a to jest pan Tobias Leven.

Katherina i Bones parsknęli
śmiechem, a brunet spojrzał na nią sceptycznym wzrokiem, ale nic nie
powiedział.

– Miło mi. – Wyjąkał Adalbert,
gdy uścisnęli swoje dłonie. Jess zauważyła, że Tobias chce cofnąć dłoń, ale nie
może, bo Bert nie zwolnił uścisku. Poczuła jak osuwa się i zaparła się nogami,
żeby go przytrzymać.

– Trzymaj go Edgar! – Zapiszczała
i trochę jej ulżyło, gdy rudowłosy go chwycił pod ramiona. – Nie wyrywaj ręki.

– Jess, co się dzieje? – Zapytała
Katherina przerażona. Cay spojrzała na twarz przyjaciela. Oczy miał zamknięte,
a powieki mu drgały. Jego ciało było sztywne i czasem się zatrząsł.

– Bert właśnie ma wizje. –
Zmarszczyła czoło i oparła je o jego ramię. Spojrzała na Levena, który patrzył
na niego z dziwnym wyrazem twarzy i poczuła do niego większy wstręt. Drgnęła,
gdy McSweeney zaczął się wyrywać i puściła go.

– Merlinie, przepraszam. Powinienem
ci powiedzieć, że słabo się czuję. Myślałem, że to powstrzymam. – Powiedział i
uśmiechnął się do nich przepraszająco, kiedy puścił dłoń Levena. Otarł pot z
czoła i wygładził sweter.

– Chcesz wody, albo usiąść? –
Zapytała Katherina zatroskanym głosem.

– Nie, nic mi nie jest. –
Uśmiechnął się, jakby nic się nie stało. Bo w sumie nic się nie stało. Wizje go
nie bolały, ani nie wywoływały zmęczenia, ale na chwilę był odrywany od
rzeczywistości. – Rzadko miewam wizje w dzień. Najczęściej w trakcie snu.

– Wow... Skąd wiesz, że to nie
sen, a wizja? – Zapytała go Katherina wyraźnie zaintrygowana. – Kiedyś wydaje
mi się, że miałam wizję...

– ...Katy, byłaś wtedy pijana i
ty to robiłaś po pijaku. Już to przerabiałyśmy. – Parsknęła śmiechem Jess, a
blondynka zrobiła obrażoną minę.

– Wizje spowija biała mgła. –
Powiedział tajemniczo i Jess znów parsknęła śmiechem. – No może nie biała, ale
szara. Coś jak dym.

– Barabasza. – Odpowiedział
całkiem poważnie, a Cay walnęła go mocno w ramię, aż się skrzywił.

Paul przywitał się z Jamesem i
Syriuszem, którzy siedzieli w kuchni i jedli obiad. Black chciał mu nałożyć
jedzenie, ale podziękował, bo nie wyglądało apetycznie.

– Który z was to zrobił? –
Zapytał, a Potter wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Dobrze, że ciocia tego nie
widzi.

– Mówisz już do niej per ciocia?
– Zapytał Syriusz wyższym głosem, niż mówił normalnie.

– I dobrze. Nie ma nic gorszego
niż kumpel, który mówi na moją matkę po imieniu. – Mruknął pod nosem James, a
Łapa parsknął śmiechem.

– Jest Katherina? – Zapytał ich już
poważniejszym tonem i psychicznie zaczął się przygotowywać na wojnę. James i
Syriusz spojrzeli na niego, jakby miał coś ciekawego do powiedzenia. – William
będzie w Anglii. W Wigilię on i jego dziadkowie będą u nas i zostają jeszcze na
jeden dzień.

– Katy się ucieszy. – Mruknął
Black ironicznie, a Potter westchnął ciężko.

– Nadal rzuca przedmiotami, jak
słyszy jego imię. – Wziął ostatni kęs obiadu i przeżuwał przez długi czas.

– A wy jeszcze nie ubieracie
choinek? – Zapytał kiedy wstał, bo za dwa dni była Wigilia, a w Kwaterze
Głównej nie było widać, że zbliża się Boże Narodzenie.

– Pani Longbottom i Amelia Bones
mają się tym zająć. Drzewka już przynieśliśmy, są z tyłu domu. – Powiedział
Syriusz i wzruszył ramionami. Paul w sumie też się cieszył, że nie musi
dekorować domu, tylko zajmują się tym mama z babcią. – Idź do jaskini lwa. Miej
to z głowy.

Parsknęli śmiechem i wyszedł z
kuchni. Czuł, że to trafne porównanie. Katherina po pierwszej misji zrobiła się
wycofana. Wcześniej była z nim szczera, nawet w wakacje przyszła do niego i mu
się zwierzyła, a od kilku tygodni wiedział, że jest dużo rzeczy, o których ona
mu nie mówi. O których nie mówi nikomu. Kwestią czasu było to, kiedy wybuchnie.
Łatwo było ją zdenerwować i Jane, która do tej pory twierdziła, że prędzej czy
później Katherinie przejdzie, martwiła się o nią coraz bardziej.

Wszedł do saloniku w wieży i
uśmiechnął się na widok udekorowanej choinki. Ogień trzaskał w kominku i zauważył,
że od ostatniego czasu jak tu był, sporo się zmieniło. Przesunęła meble,
wymieniła kanapę i dywan. Dodała jakieś drobne ozdoby i rośliny. Siedziała w
dużym fotelu, podkuliła nogi i wyglądała na taką drobną.

Uśmiechnęła się do niego i
odłożyła książkę oraz pergamin na stolik. Wstała i już nie wyglądała na małą.
Od wakacji urosła jeszcze ze cztery cale i byli już prawie równego wzrostu.

– Byłaś u uzdrowiciela? – Zapytał
ją na przywitanie, a ona zaśmiała się i go przytuliła.

– Miło cię widzieć. –
Odpowiedziała i usiadła ponownie na fotelu, wskazała ręką na kanapę. – Siadaj.

– To byłaś? – Ponowił pytanie, a
ona kiwnęła głową. Martwił się, bo tak szybki wzrost w tak krótkim czasie mógł
być niebezpieczny dla zdrowia.

– Nic mi nie jest. Dostałam eliksiry
i już nie powinnam urosnąć. – Spojrzał na książkę i skrzywił się.

– Już piszesz eseje? – Zapytał
ją, a ona kiwnęła głową.

– Nie mam nic innego do roboty.
Żadnych misji, żadnych raportów, dom wysprzątany, moja wieża udekorowana... –
Zaczęła wyliczać ze znudzoną miną. – Myślałam, że kursy będą bardziej absorbujące,
a czuję się, jakbym znowu miała mieć owutemy. Żadnych zajęć praktycznych.
Dobrze, że trenuję walkę w Zakonie. Musisz przyjść kiedyś, żeby mnie zobaczyć.
Znów mi zaczęło wychodzić i nowa taktyka się sprawdza. Źle do tego wszystkiego
podeszłam, myślałam, że to jest coś na zasadzie patronusa. Wiesz... Szczęśliwe
wspomnienia i inne pierdoły, ale jednak moje umiejętności rozwijają się, jak
myślę o czymś niemiłym. Przegadałam z Edgarem i Doreą przebieg misji, i doszliśmy
do wniosku, że skupiłam się na przywołaniu miłych wspomnień, kiedy byłam zła.
Niestety nie chcą mnie wysłać nigdzie na misję i nie mogę sprawdzić, czy to na
pewno działa.

– Wiesz, że walki na misjach są
rzadkością? – Przypomniał jej, bo już kilka razy marudziła, że nie przydzielają
jej do misji, a widocznie musiała się wyładować. Chociaż na kilku ostatnich
misjach dochodziło do starć ze śmierciożercami. Cóż... Czas odpalić bombę. –
Przychodzisz na kolację w Wigilię? Mama mówiła, że nie dałaś jej jasnej
odpowiedzi.

– Obiecajcie, że ojciec nie
będzie mnie namawiał na zrezygnowanie z kursu. – Mruknęła z przekąsem, a on
przybliżył się do niej i chwycił jej dłoń.

– Prawdę mówiąc, ojciec będzie
najmniejszym problemem. – Spojrzała na niego zdziwiona i naprawdę bał się jej
reakcji. – William będzie w Święta.

Zaczęła kiwać głową i ściągnęła
usta, jak profesor McGonagall.

– Będę tutaj z Jess. –
Powiedziała hardo i tylko jej głęboki oddech oraz zaciśnięte szczęki wskazywały
na to, że się wkurzyła.

– Co mam mówić, jak będą pytać? –
Zapytał ją.

– Że Jess mnie potrzebuje.
Namawiałam ją, że to świetny pomysł, żeby spędziła święta z Bertem, jego mamą i
jakąś ciotką, bo wygadała się, że chce siedzieć sama w Kwaterze. Jeżeli się
zgodzi, to spędzi ten czas ze mną. – Pokręciła głową, wstała szybko i podeszła
do kominka.

– Powiesz mi, co tak naprawdę się
stało, Katy? – Zapytał ją szeptem, a ona odwróciła się do niego i zobaczył, że
ma łzy w oczach.

– Będziesz pierwszą osobą, której
to powiem. – Zapewniła go drżącym głosem. Chciał podejść i ją przytulić zanim się
popłacze, ale wyciągnęła rękę, żeby go zatrzymać. – Nie będę płakała. Proszę,
nie drążcie tego. Dam sobie radę.

Biegała wzdłuż ogrodzenia wokół
Kwatery Głównej już chyba z godzinę. Nogi paliły ją z bólu, a w piersi czuła
ból od mroźnego powietrza. Powinna już wrócić, bo była pewna, że przez następne
kilka godzin będą ją boleć mięśnie i nogi będą jej się trząść. Poza tym było
już ciemno, a teren nie był równy. Dzień wcześniej było spotkanie Zakonu
Feniksa i matka zapytała ją, czemu nie będzie na kolacji Wigilijnej. Wymigała
się złym samopoczuciem Jess. Caroline zaprosiła również i jej przyjaciółkę, ale
Cay na szczęście nie przyjęła zaproszenia, tłumacząc, że wolałaby je spędzić
jedynie z Katy.

Dobiegła do ścieżki i już
spacerkiem poszła do domu. Na wejściu przywitał ją zapach cynamonu. Gdy weszła
do kuchni Jess wyciągała blachę ciasteczek z pieca.

– Przepraszam, że się spóźniłam,
kochanie. – Zażartowała Katherina i ucałowała ją w policzek. Cay klepnęła ją w
tyłek, gdy ta podeszła do szafki, gdzie trzymali kilka eliksirów. Odmierzyła
dawkę Eliksiru Pieprzowego i wypiła go. Zakasłała, gdy poczuła palące ciepło w
gardle.

– Idź się umyj. Za chwilę podam
obiad. Zrobiłam jeszcze paszteciki i pieczeń na później. – Powiedziała i
wskazała na talerze, gdzie stygły potrawy. W garnku bulgotała jakaś zupa.
Pewnie poznałaby po aromacie, ale zapach cynamonu z ciasteczek był dominujący.
Jess ponownie odwróciła się do paleniska i zajrzała do garnka.

Katherina szybko się umyła i
ubrała tak, żeby było jej ciepło, i ponownie wróciła do kuchni.

– Idealnie trafiłaś. – Cay
stawiała na stole drugi talerz zupy.

– Serowa. – Poprawiła ją
blondynka i usiadła naprzeciwko przyjaciółki. – Ale dałam trochę więcej cebuli
niż w przepisie, więc dlatego tak czuć.

– Nie sądziłam, że będę jadła
zupę w święta. – Parkes włożyła do ust łyżkę z zupą i jedną grzanką i jęknęła.
Zupa miała ostro–kwaśny smak. – Merlinie, pyszne.

– Dzięki. Mama zawsze ją robiła w
Wigilię. – Jess uśmiechnęła się smutno i dalej już jadły w ciszy. Katy umyła
naczynia, a w tym czasie Cay poszła się przebrać.

– Co będziemy robić? – Zapytała
Jess, gdy wróciła, a Katherina wzruszyła ramionami. Nie miała ochoty na żadne
gry i zabawy.

– Pić? – Odpowiedziała pytaniem i
uśmiechnęła się smutno, gdy przyjaciółka kiwnęła głową. Przeszły do salonu
zabierając przy tym szklanki, talerzyki i jedzenie. Parkes zdziwiła się, bo ona
wzięła w ręce tacę z ciastkami, a Jess machnęła różdżką i reszta rzeczy uniosła
się, i gdy przechodziła do salonu, lewitowały za nią. Opadły miękko na blat, a
Katy odłożyła ciasteczka ze skonsternowaną miną.

– Niewerbalne zaklęcie? Jesteś
pełna niespodzianek, panno Cay. – Powiedziała i poszła w kierunku barku, aby
wyjąć butelkę Ognistej. Zdziwiła się, gdy drzwiczki same się otworzyły i
butelka minęła ją. Odwróciła się do Jess, która już nalewała trunek.

– Mama Adalberta mnie nauczyła. –
Wzruszyła ramionami. Katherina wzięła od niej szklankę, gdy usiadła.

– Jak ci się z nimi mieszka? –
Zapytała ją, bo Jess rzadko wspominała o mieszkaniu w domu Adalberta.

– Dziwnie. Lubię panią Malodorę,
jest dla mnie cudowna od zawsze, ale... Czasami czuję się winna, że ja nadal
żyję, Katy. Często wspomina Jo, Charliego, rodziców i nie wiesz jak mi jest
przykro. – Zrobiła przerwę, żeby opróżnić szklankę Ognistej. – Spotykam się z
Barnabaszem i to chyba też jej się nie podoba, ale mi jest z nim w porządku.
Rozpieszcza mnie, jest kochany, i myśli o mnie całkiem poważnie, bo już poznałam
jego rodziców i siostrę.

– Poznałaś jego rodziców? –
Zapytała Katherina zdziwiona, a oczy Jess zaszkliły i kiwnęła głową.

– Są bardzo mili. – Powiedziała
Jess. – U Adalberta cały czas czuję wyrzuty sumienia, że to może faktycznie za
szybko, ale nie mam na co czekać, Katy.

– Musimy żyć dalej. – Westchnęła
smutno Parkes i zapatrzyła się na kominek.

– Mieliby dziś czwartą rocznicę
ślubu. – Wyszeptała smutno Jess i gdy na nią spojrzała, ta ocierała łzy. –
Dlatego chciałam być sama.

– Och, Jess. – Blondynka objęła
ją i poczuła wzbierające łzy.

– Co tak naprawdę wydarzyło się
między tobą a Williamem? – Usłyszała cichy szept i zamarła na chwilę.

– Nic... Po prostu tak będzie
lepiej. – Wyszeptała dobrze znane jej kłamstwo.

– Gówno prawda. – Powiedziała
Jess twardo. – Czy to przez dziecko?

– Co? – Katy pisnęła i odsunęła
się od niej szybko. Przyjaciółka patrzyła na nią współczująco.

– Wiem, że wtedy poroniłaś. Byłam
przy tobie, Katy. – Parkes nalała im Ognistej i obie wypiły jednym haustem.
Kiedy pierwsze łzy popłynęły jej po policzku, Jess przytuliła ją mocno i
głaskała ją po głowie. – Nikomu nie powiedziałam, możesz być spokojna.

– Wiem, że nikomu nie
powiedziałaś. – Powiedziała Parkes w
Spuść się na cycki i masz tę pracę!
Bielizna specjalnie dla ciebie
Oglądaj Porno Bez Rejestracji

Report Page