Blondyneczka z ławki

Blondyneczka z ławki




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Blondyneczka z ławki


I'm sorry for all the unpleasantness



Motyw Podróże. Obsługiwane przez usługę Blogger .

On i ona to coś więcej niż znajomi z szkolnych korytarzy... Czytając zwykla-dziewczyna-oraz-on.blogspot.com poznasz dalsze losy tej dwójki.


--------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć skarby, przepraszam, że tak późno dodałam rozdział i że był taki krótki, ale wiecie ... szkoła, święta, nie miałam czasu, obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się w niedługim czasie. Za wszelkie komentarze jestem bardzo wdzięczna ;* 


- Jak można być takim leniem? - powiedziałam do siebie.
Swoją drogą bardzo lubię to robić. Może się to wydawać chore, ale ja uwielbiam opowiadać sobie różne historie. Jestem swoją najlepszą słuchaczką. Niby dziwne, a tak naprawę każdy z nas to robi, ale nikt jakoś się do tego nie może przyznać. To co nas łączy zwykle jest skrywane. Heh taka logika.

Przewróciłam oczami i zeszłam na dół skacząc ze schodka na schodek. Będąc w kuchni nalałam soku pomarańczowego do szklanki i tym razem wlokąc się na górę, weszłam do pokoju Mag.

- A oto Pimpuś Sadełko we własnej osobie! - krzyknęłam otwierając drzwi

- Ja rozumiem, że można być leniwym, ale to już przechodzi wszelkie oczekiwania. Nie mogłaś krzyknąć? - spytałam podając jej szklankę

- Mogłabyś choć raz przestać sobie ze mnie drwić.

- Nie drwię z ciebie! Próbuje ci poprawić nastrój. - uśmiechnęłam się sztucznie szeroko.

- To podaj mi laptopa. - powtórzyła mój ruch

Wzięłam z biurka sprzęt i podałam brunetce po czym wyszłam z pomieszczenia, a gdy tylko przekroczyłam próg swojego królestwa zabrzęczał telefon. Westchnęłam i odwróciłam się na pięcie.

- Co jeszcze? - spytałam uchylając drzwi

- Co? Nic. - już chciałam zamknąć drzwi - Ale skoro już jesteś... Rzucisz mi jeszcze myszkę?

Zrobiłam co prosiła. Wyszłam, a po wejściu do pokoju wzięłam urządzenie do ręki i sprawdziłam kto tym razem do mnie napisał. Szczerze mówiąc, była to chyba ostatnia osoba, której się spodziewałam. Już prędzej Obama by do mnie napisał, ale cóż. Trzeba brać co jest.

Od: Mega sławny zadufany w sobie bałwan

Hej, nie wiem czy pamiętasz, ale mamy razem robić projekt. Co ty na to by się dziś spotkać i zacząć?

Wezbrała we mnie nienawiść. Najpierw SAM zgłasza naszą dwójkę bez konsultacji ze mną, a teraz jak gdyby nigdy nic grzecznie pyta czy mi dziś pasuje. Prawdę mówiąc nie pasuje mi dzisiaj. Ani jutro. Nie pasuje mi nigdy! Nie chce się z nim spotykać, ale niestety siła wyższa...
Kliknęłam na pole tekstowe kiedy mną tąpnęło. Ni stąd ni zowąd przed oczami stanęły mi obrazy z nim związane. Widziałam jego blond czuprynę i szeroki śliczny uśmiech. Przypomniało mi się jak mnie uratował w szatni, jak szukaliśmy Troy'a, jak zabrał mnie na dach wieżowca, a potem pocałował... Ten cudowny pełen namiętności i czułości pocałunek. Pamiętam co wtedy myślałam. Czułam, że go kocham, a on kocha mnie. Czułam, że marzenia się spełniają, że mogę wszystko. Szczerze mówiąc zdanie "Całowałam Chari'go Lenehana na dachu wysokiego wieżowca na którym mieliśmy randkę pod gwiazdami." Brzmi trochę nierealnie, ale fajnie wiedzieć, że takie na pozór fikcyjne zdania są prawdziwe.

~*~

Po prawej widziałam dom blondyna. Skręciłam i przeszłam przez furtkę. Ledwo co doszłam do poły ścieżki prowadzącej od bramy do domu, gdy drzwi się otworzyły a w nich stanęła blondyneczka. Widząc ją na mojej twarzy zawitał uśmiech, a cały stres który towarzyszył mi podczas drogi zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Ashley! - krzyknęła i pobiegła w moją stronę po czym przytuliła się do mnie
- Cześć Brook! - objęłam ją i pogłaskałam po głowie
- Tak się cieszę, że przyszłaś. Wiedziałam, że w końcu się pogodzicie.
Moje dołeczki lekko opadły.
- Też się cieszę, że cię widzę.
Dziewczynka złapała mnie za rękę i zaprowadziła do domu.
- Charlie wie, że przyjdziesz?
- Zaprosił mnie.
- Tak? Ale super! - nie ukrywała entuzjazmu - Tak się cieszę, że tu jesteś!
To cudowne uczucie widzieć jak ktoś cieszy się na twój widok. Swoją drogą to ciekawe, że możesz sprawić mu radość w tak łatwy sposób, a jednocześnie tak łatwo go zranić. To musi być niesamowite zobaczyć swojego idola. Ja nigdy takiego nie miałam. Nigdy nie miałam autorytetu, wzorca, ani nie należałam do żadnego fandomu.
Ledwo co przekroczyłyśmy próg, gdy Brook krzyknęła:
- Charlie! Ashley przyszła!
Chłopak wybiegł ze swojego pokoju, a potem się jakby otrząsnął i zaczął nienaturalnie zwalniać. Zszedł na dół i spojrzał na mnie. Ja patrzyłam na niego. I patrzyliśmy tak na siebie, aż wybuchneliśmy śmiechem.
Ta rodzina działa na mnie jak lek na uspokojenie. Widzę ich i od razu się rozluźniam mimo, że to wtedy powinnam się spiąć. Wychodząc z domu byłam na niego zła, a teraz czuję się jakbym spotkała przyjaciela z przed lat z którym chcę spędzić kilka kolejnych godzin.
Weszliśmy na górę. Blondyn zamknął drzwi do pokoju, a ja usiadłam na łóżku.
- Cieszę się, że przyszłaś. - uśmiechnęłam się słysząc to zdanie
- Ja też. - powiedziałam sztucznie choć w stu procentach szczerze.
Usiadł obok mnie, ale zachował bezpieczną odległość.
- Słuchaj... Przepraszam, że zgłosiłem nas razem. Wiem, że tego nie chciałaś, ale działałem pod wpływem impulsu.
- Było minęło. Teraz trzeba tylko dobrze ten projekt zrobić. O czym mamy? - odrzekłam ochoczo. Chciałam wstać, ale mnie zatrzymał
- Ashley, mówię serio. - jego głos spoważniał - Wiem, że nie powinienem tak robić, że byłaś na mnie wystarczająca zła i na pewno nie marzyło ci się widzieć mnie po raz kolejny. A teraz pewnie nie chce ci się tu siedzieć
- Chce... - wymsknęło mi się i miałam nadzieję, że chłopak tego nie usłyszał
Ten spojrzał na mnie pytająco i jakby z nadzieją.
- Charlie... To ja powinnam cię przeprosić.  Wtedy przed szkołą wybuchłam. Najpierw mówisz, że mnie kochasz, a dzień potem widzę jak nadstawiasz się Ruth...
- Źle to wyszło. Nie widziałem, że tak to będzie wyglądać, ale nie miałem w tym celu by cię urazić.
- Nie, Charlie. Nie w tym rzecz. Odrzuciłam cię, a potem wściekam się o to, że... sama nie wiem... Nie jesteś singlem? Naprawdę, przepraszam...
- Ashley, to prawda, że trochę cię poniosło, -uśmiechnął się pod nosem - ale ja też nie jestem bez winy. Po prostu... Dobra. Nie ważne.
- Nie no mów.
- Lepej...
- Mów.
Chłopak westchnął. Wyprostował się na łóżku a potem złożył ręce i położył na kolanach. Chwilę panowała cisza po czym kontynuował.
- Tak naprawdę to nie było do końca tak.
- Co masz na myśli?
- Gdy cię zobaczyłem wysiadającą z samochodu to był impuls. Powiedziałem Ruth, żeby pocałowała mnie w policzek. Zgodziła się od razu...
- Ale po co?
- Byłem zazdrosny Ashley. Chciałem, żebyś poczuła to samo.
- Ale czemu? - ciekawość wzrastała z każdym zdaniem.
Przeniósł wzrok na biurko na przeciwko i ślepo się mu wpatrywał.
- Nie chce wchodzić między was.
- Ale jakich "nas"?! - spytałam lekko rozdrażniona
- Ciebie i James'a. - wypuściłam głośno powietrze - Wiem, że byliście razem, ale nie wygląda na to, żeby się skończyło i nie...
- Słuchaj. Nie wiem czemu tak jest, ale rani mnie to co mówisz. - spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach - Byliśmy. Już nie jesteśmy i nie będziemy. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic poza tym. Nie wiem czemu myślisz, że jest inaczej...
- Ashley - złapał mnie za dłonie - Nie będę cię oszukiwać, ani się z tym chować. Odkąd powiedziałem ci, że mi się podobasz nic się nie zmieniło. Wiem, że tego nie odwzajemniasz, a nawet gdyby to wiem, że nie marzy ci się stanie ku mojego boku bez chwili prywatności. Nie brałem tego pod uwagę. Poznałem taką dziewczynę na spacerze z Troy'em i ona mi to uświadomiła... Ale nie podoba mi się! - dodał szybko na co się zaśmiałam, to go uspokoiło i wywołało uśmiech na jego twarzy - Możemy znowu być przyjaciółmi? - spojrzał na mnie z pode łba
Skrzywiłam usta i zrobiłam minę próbując pokazać moją dezaprobatę a potem rzuciłam krótkie:
- Tak!
Chłopak rzucił się na mnie i przytulił z całej siły. Serio. W pewnym momencie brakło mi powietrza. Znowu sprawiłam komuś radość w tak łatwy sposób. Cieszę się, że poszło to w tą stronę. Mimo, iż Charlie to jedna z najbardziej irytujących osób to cieszę się, że mogę się do niego przytulić. To takie głupie, że jednocześnie go uwielbiam i nienawidzę, ale cóż całe życie jest niedorzeczne, więc czego tu się po nim spodziewać.
Drzwi do pokoju się otworzyły i uderzyły o ścianę.
- Pogodziliście się? - spytała uradowana blondynka
- Nie. - odpowiedziałam poważnym głosem
- A tak naprawdę tak. - dodał Charles
- Wcale nie. - odparłam. Chłopak się widocznie zmieszał i spojrzał na mnie marszcząc brwi - Powiedziałam, że możemy być przyjaciółmi, a nie, że jest między nami OK.
- A to nie idzie w parze?
- Teraz już tak. - zaśmiałam się, a on rzucił się na mnie i zaczął łaskotać.
Brook przybiegła mnie uratować i pogilgotała Charliego. Ten rzucił się na nią, a ja na niego. Tak oto wylądowaliśmy na ziemi łaskocząc każdy każdego.






~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie dzieci moje!!!
Bardzo długo mnie nie było. Od paru miesięcy nie było rozdział i za to was przepraszam. Nie mogłam się zmobilizować by coś napisać i nie udało by mi się gdyby nie parę osóbek (one wiedzą xd)
Nie jest też długi, ale mam nadzieję, że chociaż fajny. W tym tygodniu zacznę pisać kolejny i będzie dłuższy.
Postaram się choć raz na miesiąc coś wrzucić, ale nie wiem czy mi się uda.
Trzymajcie kciuki!
Pozdrawiam i do kiedyś ~ Maggielenka <3

2. Jakiego polskiego słowa nie lubisz? 

Hah! Tu odpowiedzi nie musiałam długo szukać! To słowo to: młodzież. Tak... Sama do końca nie wiem czemu, ale irytuje mnie to słowo. Młodzieży... Ehh no nie. Po prostu nie lubię tego słowa i już :)

3. Kim chciałaś być, gdy byłaś mała?

Ja to chciałam być każdym! Natomiast kiedyś długo chciałam zostać strażakiem ("Strażak Sam" to była moja ulubina bajka swego czasu). Opowiem wam krótką anegdotkę! :D

Kiedyś chodząc jeszcze do przedszkola nigdzie mi się nie spieszyło. Bo po co? Kiedy rano się szykowałam robiłam wszystko wolniutko, a moja babcia jednym zdaniem skreśliła moją przyszłość. Powiedziała: Nie możesz być strażakiem. Strażak musi się szybko ubierać, bo tak nie zdąży nikogo uratować." I wtedy zrozumiałam, że to nie jest praca dla mnie. :(

4. Która pora roku według Ciebie jest bardziej romantyczna: lato czy zima?

ZIMA!!! Zdecydowanie! Zima to czas, kiedy jedyne co chcesz robić po przyjściu do domu to zrobienie herbatki, otulenie się kocyczkiem i obejrzenie filmu czy poczytanie książki. A teraz wyobraź sobie, że obok ciebie na kanapie siedzi twój chłopak i cię przytula. Jest ci cieplutko, milutko i przyjeniutko w jego objęciach. A lato? Każdemu jest gorąco i nikt ani myśli, żeby się przytulać. Tak więc zima :D

5. Jaki czyn jest dla Ciebie niewybaczalny? 

Trudne pytanie. Myślę, że zdrada i zabójstwo bliskiej osoby. Jednak nie są to czyny, których nie da się wybaczyć. Nie mniej jednak jest to bardzo trudne. Zależy to też od okoliczności w jakich to nastąpiło, bo przecież jest różnica między spowodowaniem śmierci nieumyślnie a celowo.

6. Morze, las czy góry? 
Nie każ mi wybierać! Hmm... Chyba mam problem z podejmowaniem decyzji. Morze jest piękne i kojarzy mi się z marzeniami i cudownymi wakacjami. Las z przygodą i możliwością zjednoczenia się z przyrodą. Mimo, iż na każdym kroku można spotkać moich nieprzyjaciół tj. owadów, to bardzo lubię takie wycieczki. A co do gór... Góry kojarzą mi się z sukcesem. Ciężka droga, nie raz masz dość i chcesz zawrócić, za to kiedy staniesz na szczycie i zobaczysz to wszystko pod swoimi nogami, kiedy pomyślisz, że jeszcze parę godzin temu stałaś tam na dole i wątpiłaś w to, że uda Ci się dotrzeć aż tam, a teraz stoisz tu - osiągnęłaś swój cel.

7. Jaki film za każdym razem doprowadza Cię do łez? 
Nie powiem ci który to, bo ja nie odpowiadam na pytania tak łatwo xD Ogólnie bardzo wczuwam się w książki, filmy i płaczę właściwie na każdym w którym pojawia się smutniejsza scena. Nie oglądam też filmów po parę razy. Wole obejrzeć nowy i "przeżyć" kolejną przygodę, ale wracam do tych ulubionych :)

8. Opisz jedno szczęśliwe wspomnienia z obojętnie jakiego okresu w Twoim życiu :)

Opiszę świąteczne, dobrze? Jasne, że dobrze!! Wiele z moich ulubionych wspomnień z dzieciństwa są z 6 grudnia. Razem z bratem wyglądaliśmy na świętego Mikołaja. Biegaliśmy od okna do okna i zmienialiśmy warty. Biegnąc z naszego pokoju zerkaliśmy przez wizjer w drzwiach i biegliśmy do kuchni by spojrzeć przez szybę i zobaczyć ubranego na czerwono starca z białą brodą tachającego worek z prezentami. Potem ni stąd ni z owąd prezenty pojawiały się na balkonie, który pokryty był grubą warstwą śniegu, a na nim były odciski butów. Czasem pojawiały się na parapecie a czasem przed drzwiami na klatce. Do dziś zastanawiam się kto je przynosił.


... uwielbiam mieć los bohaterów we własnych rękach. Pozwala mi to odpłynąć do krainy gdzie wszystko jest możliwe i to co się stanie zależy wyłącznie od mojej wyobraźni.

10. A teraz coś łatwego: ulubiona potrawa :)

Łatwego? To jest najtrudniejsze pytanie z tych 10! Nie mam ulubionej potrawy. Nie jestem wybredna. Kiedyś byłam niejadkiem, a teraz pochłaniam wszystko! (No prawie.) Lubię makarony, zapiekanki, warzywa, owoce, fast foody... Przepraszam, ale nie mogę wybrać. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.

Zuzu : teraz masz dylemat na którym blogu to zrobić hi hi

Pytania:
1. W jakim miejscu na Ziemi nie zamieszkałabyś za żadne skarby?
2. Z jakiego swojego życiowego osiągnięcia jesteś najbardziej dumna?
3. Gdybyś mogła cofnąć się w czasie, którą sytuację ze swojego życia chciałabyś przeżyć jeszcze raz?
4. Jesteś wynalazcą. Z którego ze swoich wynalazków cieszysz się najbardziej? (Opisz do czego służy itp.;)
5. Możesz być żoną kogokolwiek (również nieżyjących). Kto byłby Twoim mężem?
6. Jaki przedmiot w Twoim domu jest dla Ciebie najbardziej sentymentalny i czemu?
7. Napisz kawał :D
8. Z racji na to, iż święta tuż tuż napisz choć jedną rzecz, którą chciałabyś dostać pod choinkę.
9. Którą postać z bajki z dzieciństwa lubiłaś/lubisz najbardziej?
10. Która data jest dla Ciebie bardzo ważna?


Dziękuję za dojście aż tutaj! Mam nadzieję, że już niebawem pojawi się to rodział, ale szkoła pochłania zdecydowanie za dużo czasu :(
Mam nadzieję, że zrozumiecie
                                                                                                  ~ Maggielenka





Ten rozdział dedykuje Asi. Mojej bliskiej koleżance i osobie z ogromnym talentem. Dziękuję ci za motywację, wyrozumiałość i te cudowne wspólnie spędzone godziny. <3




Skręciliśmy do następnej uliczki, kiedy poczułem ból i upadłem na ziemię.



~Maggie~
Podjechałam z mama pod dom. Moja noga była już wolna. Nic mnie nie
ograniczało. No... Prawie. Weszłam do domu i olewając pytanie mamy na
temat obiadu wolnym krokiem
udałam się do mojego pokoju. Rzuciłam na łóżko i chciałam odpocząć.
Przykryłam się kocem i zamknęłam oczy. Czuję presję. Nie zasnę.
Próbowałam oddać się Morfeuszowi, ale nici z tego. Widziałam Leo, mamę,
Matilde, Ashley oni wszyscy chcieli mi pomóc. Ja... Po prostu się boje. 
Czułam się taka słaba. Byłam tak blisko wyjawienia mu prawdy... Nie jestem zła na mamę za to, że weszła, a może i nawet wdzięczna. Chciałabym mieć to za sobą, a boję się strasznie. Póki co właśnie strach wygrywa. Czuję przypływ złości i zmęczenia. Do tego momentu nie myślałam, że to możliwe. Ciągle bije się z myślami. Przytłacza mnie to. Teraz już nie ucieknę od wyjawienia prawdy Leo. Głupi nie jest. Wie, że coś jest na rzeczy. Wiem, że nie odpuści, a ja czuję ścianę. Niewidzialną barierę. Kurde no boje się po prostu.
Po policzku spłynęła mi pojedyńcza łza.
Boję się odtrącenia, samotności, braku wsparcia. Ktoś może powiedzieć: "Przecież masz rodzinę, przyjaciół którzy cię wspierają." Teoretycznie tak, ale smuta odrażająca prawda jest taka, że ta choroba siedzi we mnie i to mnie będzie wyniszczać od środka. Do końca moich dni...



Maggie ma białaczkę?! Jak?! Przecież ona... Błagam nie...

Poczułem się postrzelony. Serce mi stanęło na nazwę tej choroby. Nie mogłem oddychać. Kolana się pode mną załamały. Opadłem na ziemię i zakryłem twarz dłońmi. Czułem się tak jakby coś we mnie pękło. Jakby coś zostało mi zabrane. Jakbym stracił coś cennego. Nie mogę uwierzyć, że nic nie zauważyłem. Nie mogę być aż tak mało spostrzegawczy.

~Charlie~
Słońce powili zachodziło i robiło miejsce księżycowi. Wiał delikatny wiaterek, a ja siedziałem przy stoliku przed kawiarnią i podziwiałem jak pięknie wyglądają drzewa o zachodzie słońca.
Kawiarnia znajdowała się naprzeciwko parku w którym to dokonałem bohaterskiego czynu. Nieznajoma mi jeszcze do końca dziewczyna stwierdziła, iż lepiej będzie, żeby to ona wybrała co będziemy pić. Skoro stawia to ma jakieś przywileje.
Po jakimś czasie opuściła budynek i zaczęła kierować się w moją stronę. Ostatnio mam coraz mniej czasu na czynności takie jak ta. Szkoła, praca, nagrania, obowiązki. Długo by wyliczać.
Nie mam już kiedy usiąść na ławce i poobserwować jak liście tańczą na drzewach poruszane przez wiatr, jak nieznajomi ludzie przechodzą pogrążeni w myślach, jak dzieci beztrosko bawią się na placu zabaw.
- Co to jest? - pytam przenosząc wzrok na kubek
- Coś czego na pewno byś nie kupił. - stoi dumnie nade mną po czym bierze głęboki wdech i siada naprzeciwko
W wysokiej szklance znajdował się zielony napój z pianą na szczycie. Przyozdobiony był słomką w tym samym kolorze. Całość wyglądała bardzo dobrze, ale czy aż tak apetycznie by to pić?
Posyłałem jej pytające spojrzenie, a ona tylko wybucha śmiechem. Zlustrowałem szklany przedmiot raz jeszcze i chwyciłem słomkę. Delikatnie i wolno zamieszałem napój po czym jeszcze raz kontrolnie spojrzałem na dziewczynę. Ta ponownie wybuchła śmiechem. Włożyłem rurkę do ust i zacisnąłem powieki wciągając napój. Kiedy dotarł do moich ust przestałem i posmakowałem. Najwyraźniej wpadło mi w złą dziurkę i zareagowałem kaszlem. W ciąż się krztusząc spytałem:
- Co ty mi zmiksowaną trawę dałaś?!
Dziewczyna zaśmiała się. Zawtórowałem jej przez co krztusiłem się jeszcze bardziej, a jej śmiech nie ustawał.

- Masz wspaniałą przyjaciółkę. - powiedziała opierając łokcie na stole
- Tak... - bawiłem się rurką - Tyle, że ona już chyba nie jest moja przyjaciółką...

Zapadła cisza. Oboje milczeliśmy nie wiedząc co dalej powiedzieć. Wokół słychać było rozmowy ludzi. Mało które słowa dało się usłyszeć, ale każdy mówił o czymś innym i to było pewne.
Cisza dla dziewczyny musiała być męcząca, bo ją przerwała:
- Przepraszam, że cię pomyliłam z tym Hallerem.
- Nie ma sprawy.
- Źle mi z tym. To nie może być przyjemne, kiedy jesteś gwiazdą, a ktoś myli cię z inną.
- Myślę, że to samo odczuwają też inne osoby.
- Masz rację... Ale mimo to przepraszam.
- Uznajmy po prostu, że słońce zaświeciło ci w oczy, ja stałem pod drzewem, miałem czapkę, której zwykle nie noszę i ukrywałem pod nią oczy no i włosy były przerzucone na drugą stronę.
Dziewczyna zachichotała.
- Wiesz... Myślałam, że jesteś inny.
Wziąłem łyk napoju.
- To znaczy?
- Kiedy się spotkaliśmy pierwszą, rzeczą jaką mi powiedziałeś było to, że grasz w zespole. Brzmiało to jakbyś się chwalił. Jakbyś pragnął bym się na ciebie rzuciła. Fakt sprowokowałam cię, ale musisz przyznać nie zrobiłeś dobrego wrażenia.
- Heh. Dzięki.
- Nie zrozum mnie źle. Mimo tego incydentu jesteś serio fajnym gościem! Zdecydowanie różnisz się od tych wszystkich gwiazdeczek.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie kochani!
To była najdłuższa przerwa na tym blogu! Zdecydowanie!
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i, że choć część z was na
Anal to to, co kocha
Zdejmij moje majteczki
Piękne ciałko i owłosiona cipka

Report Page