Blondi pokazuje ci swój dar

Blondi pokazuje ci swój dar




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Blondi pokazuje ci swój dar



Nieruchmości


Motoryzacja


Praca


Dla biznesu






Deweloperzy, biura nieruchomości, instytucje


Autokomisy, sklepy z częściami


Pracodawcy, agencje hr




Twoja przeglądarka jest nieaktualna.
Oznacza to, że wiele stron które odwiedzasz, w tym strona Gratka.pl, może działać nieprawidłowo.


W trosce o Twoją wygodę korzystania oraz Twoje bezpieczeństwo w sieci,
zalecamy aktualizację przeglądarki lub zmianę na inną :

© 2000 - 2022 Grupa Morizon-Gratka Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.


Nowa
cywilizacja, która obecnie rządzi światem…
wielka i straszna, cywilizacja śmierci
owoc Kali Yugi…
ale czy każdy do niej należy?

My anielscy ludzie tylko żyjemy w jej cieniu
łączy nas coś więcej...
inne powiązanie życia, inne biją w nas serca
mamy inną motywację
i płyną w nas jak rzeka uskrzydlone sny
inspirujące do innego życia…

lecz wprzódy musimy odkryć własną duszę
która zmieni nasze doczesne życie…
-zrzuć z twarzy te zasłony
zamykające w tobie tą wewnętrzną moc
i tłumiącą twój święty ogień…

aby rozdmuchać świętą iskrę
potrzebne jest powietrze
…a nawet wiatr
wówczas siła ognia jest jeszcze większa
i to jest cel twojej duszy
-przebudzenie, oświecenie, wniebowstąpienie
to cały potężny proces twórczy
a ty jesteś jego budowniczym…

i budzi wewnętrzną mądrość
ofiaruje ci ją jako dar
-to nie ziemska szkoła czyni cię mądrym
wewnętrzna mądrość jest ci nadana
przez władcę wszechświata
ziemska szkoła czyni cię ziemskim rzemieślnikiem
-wewnętrzna mądrość połączona jest ze wszystkim…

i tu jest ci potrzebny spirytualny dech, który wieje znikąd
i napełnia twoje puste naczynie świętym płomieniem…

jeśli nie przyjmiesz tego dechu
bo się go lękasz… nie możesz udźwignąć
i szukasz czegoś łatwiejszego w tym świecie
będzie to dla ciebie duchowe samobójstwo…

-dzisiaj jesteś na wąskiej ścieżce
która przynosi nowe życie
nową nadzieję
idziesz tym wąskim szlakiem
...nie masz już gdzie postawić stopy
i wisisz nad przepaścią... Kali Yugi…
tej potężnej pani śmierci...

i widzisz koniec swojej podróży
jest na wyciągnięcie ręki na górze... Satya Yuga
i idziesz przez ten mglisty las
który ciągle zasłania ci ten piękny szczyt
i nie wiesz czy masz się cofnąć
czy dalej iść…
i wbić na nim swój sztandar zwycięstwa?

Satya wabi cię… Kali chce strącić w przepaść
ale ty... kiedy chcesz zdobyć szczyt
musisz podjąć to ryzyko
wziąć na plecy ciężki plecak
mimo, że na każdym kroku widzisz niebezpieczeństwo
i musisz przekroczyć tą granicę komfortu
która nazywa się wolność.

I strach zagląda w oczy
nie jest to dla ciebie łatwy czas
potężna fala emocji przepływa przez twoje ciało
i jak dalej iść
jak nawet najmniejsze falowanie
powoduje niesamowite efekty
i mocno porusza serce…?

Ale ty nie masz innej drogi
skoro chcesz ten szczyt zdobyć
...tak też jest z przebudzeniem duchowym
i oświeceniem… bez tego falowania serca
i odpowiedniej siły wiatru
który utrzymuje wewnętrzny płomień
nie dasz rady…

bez świętego ognia dusza umiera
-lecz twój bliźniaczy Płomień nie pozwala jej umrzeć
dmucha i chucha, aby wzmocnić jego siłę…
ale i musisz wiedzieć, to falowanie wiatru
musi mieć swój rytm…
zbyt silny podmuch również może go zagasić…

w takiej chwili walczą o twoją duszę
dwa anioły – życia i śmierci…
jeden chce cię wynieść wysoko
a drugi strącić w przepaść…

i słyszysz ten wewnętrzny głos
-przebudź się, pójdź do mnie
i wtóruje mu drugi
-nie słuchaj go… ja ci dam więcej
...a co ty wybierzesz?

Jesteś boską istotą
w tobie twórcza siła
jesteś tutaj w dżinsach i podkoszulku
ale to ty niesiesz świętą siłę
którą zamanifestujesz w Satya Yuga…
rozpoznaj swojego przewodnika
tego prawdziwego głosu po duchowym oświeceniu…

W oświeconym człowieku płonie wielki płomień
bo jest zjednoczony z Wyższą Jaźnią
bliźniaczym płomieniem…
i już czas, abyś zrozumiał
-kim jest twoja bliźniacza dusza
która się ciągle za tobą wlecze
po twojej ścieżce przeznaczenia

...ale idzie za tobą i twój cień
i pokazuje ci inną wizję
a ty podejmujesz ryzyko
i masz swój dzień radości, miłości, pokoju
albo płacz i zgrzytanie zębami.

Człowiek zjednoczony ze swoim bliźniaczym płomieniem
nie może być niezauważony w ciemności Kali Yugi
i otrzymuje potężny cień, który mu nieustannie podkłada
nogę...
ale ten płynie przed siebie na swoją świętą górę
gdzie już czekają na niego tysiące złotych elfów…
budzi się nowy dzień, nowe nadzieje, nowe życie…

więc podejmij tą szansę
…podejmij to ryzyko
to obecnie twój największy biznes…
i już nie opłakuj tego ziemskiego
...Satya Yuga niesie dla ciebie dary
o których nawet ci się nie śniło….

„Czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało,
ani nie wstąpiło do serca człowieka,
to przygotował Bóg tym, którzy go miłują"

Namaste

Vancouver
14 March 2021

WIESŁAWA
 


 2 stycznia 2011 roku, godz. 13:17



407,8°C




 Tekst dnia 10 października 2017 roku


 19 października 2017 roku, godz. 17:34


 30 września 2012 roku, godz. 22:14



8,8°C







 6 listopada 2012 roku, godz. 19:53



20,2°C






 6 listopada 2012 roku, godz. 20:36


 19 grudnia 2012 roku, godz. 14:42



48,5°C







 5 czerwca 2013 roku, godz. 5:59



4,0°C







 8 grudnia 2013 roku, godz. 16:31



6,3°C







 17 sierpnia 2014 roku, godz. 8:41



4,0°C







 17 sierpnia 2014 roku, godz. 13:21



17,2°C






 18 sierpnia 2014 roku, godz. 00:12


 24 czerwca 2015 roku, godz. 2:08



1,9°C







 9 lutego 2016 roku, godz. 6:59



4,2°C







 25 stycznia 2017 roku, godz. 7:03



12,0°C






 25 stycznia 2017 roku, godz. 14:01


 15 maja 2020 roku, godz. 23:07



4,2°C







 30 stycznia 2021 roku, godz. 23:23




Edytowano 30 stycznia 2021 roku, godz. 23:50


 11 marca 2021 roku, godz. 21:22



6,3°C







 24 marca 2021 roku, godz. 17:04



1,9°C







Aforyzmy z frazą: ofiaruj swój czas

Uzjel
polecił(a) twórczość autora na 5 AhegaoSenpaii
Meron
wskazał(a) tekst Zasiej w swoim sercu [...] na kandydata do tekstu dnia, autor:
Kenzo
Serce Słonika
polecił(a) twórczość autora na 5 Duch_Sumienia
Cytaty.info
Wyszukiwarka: ofiaruj swój czas

Pokazując swój język - pokazujesz mózg.
Często trwonimy swój cenny czas, by później nam go brakowało.
Czas pokaże Ci ilu ludzi skrzywdziłeś. Ból uświadomi jak bardzo ich kochałeś. Smutek wyniszczy Cię od środka. W końcu czas zrozumie swój błąd i zlituje się nad Tobą, pomoże uśmierzyć negatywne emocje. Jednak Ty będziesz już wtedy innym człowiekiem.
jakze mi milo awatarze goscic ciebie u siebie:)
wiesz ja mysle ze kazdy ma seoj armagedon w momecie smierci. swiat nie moze skonczyc sie ot tak w jednej chwili, to byloby zbyt proste.
awatarze bedzid jeszcze wiele swiat:)
falko to moja refleksja nad czasem jaki pokazuje zegar
CZAS
"Po­dob­no czas naj­le­piej leczy - wca­le nie,
czas przy­pomi­na o tym co było dob­re i wy­pomi­na co było złe!"
Nasze życie jest jak piasek w klepsydrze; mamy swój początek i czas, który kiedyś dobiegnie końca...
Gdy nie masz nic do zaoferowania, ofiaruj uśmiech... Głodnemu daj kawałek chleba, ale smutnemu daj kawałek twojego serca...
"kawałek serca" - część siebie, bardzo dużo, piękna myśl
Poświęcając swój czas, można zyskać nowe życie.
Ucieka, a czasami goni nie wspominając już pośpieszaniu.
Swój czas - najcenniejszy dar - jaki możesz komuś dać.
Tak, kiedyś taki dostałem...
"I dawałeś mi codziennie najcenniejszy z wszystkich skarb.
Pakowałeś co dzień w miłość Twój jedyny tutaj czas."
Jesteś odpowiedzialny za swój smutek.

Gdyby tylko owoc Twoich przemyśleń zechciał się skrystalizować w postaci aforyzmu, wiersza,
opowiadania lub felietonu, pisz.


Strona napisana z przez
 Cytaty.info
(2005-2022)




Elle Kennedy - 1 - Uklad

Home
Elle Kennedy - 1 - Uklad



Spis treści Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 11 Rozdział 12 Roz...

Spis treści Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 11 Rozdział 12 Rozdział 13 Rozdział 14 Rozdział 15 Rozdział 16 Rozdział 17 Rozdział 18 Rozdział 19 Rozdział 20 Rozdział 21

6/507

Rozdział 22 Rozdział 23 Rozdział 24 Rozdział 25 Rozdział 26 Rozdział 27 Rozdział 28 Rozdział 29 Rozdział 30 Rozdział 31 Rozdział 32 Rozdział 33 Rozdział 34 Rozdział 35 Rozdział 36 Rozdział 37 Rozdział 38 Rozdział 39 Rozdział 40 Rozdział 41 Rozdział 42 Rozdział 43 Rozdział 44

7/507

Rozdział 45 Epilog

Rozdział 1 Hannah On nawet nie wie, że istnieję. Milionowy raz w ciągu czterdziestu pięciu minut zerkam w kierunku Justina Kohla i aż mnie skręca na widok tego pięknego faceta. Chociaż powinnam pewnie wymyślić jakiś inny przymiotnik — wszyscy moi koledzy uparcie twierdzą, że żaden mężczyzna nie lubi być określany jako piękny. Tyle że, do jasnej cholery, nie ma innego sposobu, by opisać te dostojne rysy twarzy i głębokie, brązowe oczy. Dzisiaj ma na sobie czapkę bejsbolową, ale dobrze wiem, co się pod nią kryje: gęste, ciemne włosy wyglądające na jedwabiste w dotyku i sprawiające, że masz ochotę zanurzyć w nie palce. W ciągu pięciu lat od gwałtu moje serce zabiło mocniej tylko dla dwóch chłopaków. Pierwszy mnie rzucił. A ten nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Na mównicy auli profesor Tolbert wygłasza coś, co nazywam „orędziem rozczarowania”. Po raz trzeci w ciągu sześciu tygodni. — Proszę państwa, co za niespodzianka: siedemdziesiąt procent grupy zaliczyło test kwartalny na marne dostateczny plus lub niżej. A ja? Mnie akurat poszło świetnie. I skłamałabym, gdybym stwierdziła, że tłusta czerwona piątka z wykrzyknikiem, widniejąca na

9/507

górze mojego testu, zupełnie mnie nie zaskoczyła. Mój mistrzowski wyczyn polegał przecież jedynie na wypełnieniu arkusza po brzegi strumieniem kompletnych bzdur. Etyka filozoficzna miała być wytchnieniem. I tak było za czasów ostatniego profesora, który rozdawał nam niewymagające myślenia testy wyboru, a na egzaminie końcowym musieliśmy ustosunkować się pisemnie do podanego przez niego dylematu moralnego. Ale na dwa tygodnie przed początkiem semestru profesor Lane zmarł na atak serca. Słyszałam, że jego sprzątaczka znalazła go na podłodze w łazience — nagusieńkiego. Biedaczysko. Na szczęście (tak, tak, to całkowity sarkazm) na horyzoncie pojawiła się Pamela Tolbert i przejęła grupę profesora Lane’a. Na Uniwersytecie Briar jest nowa i należy do tego rodzaju wykładowców, którzy pragną, by student „poczuł” i „zaangażował się” w materiał. Gdyby chcieć nakręcić o tym film, to z pewnością stworzono by rolę młodej, ambitnej nauczycielki, która ni stąd, ni zowąd pojawia się w podupadłej śródmiejskiej szkole i zdobywa serca wszystkich napotkanych tam popaprańców, i nagle każdy odkłada na bok swój gnat, chwyta za długopis, a szybujące w górę oceny na świadectwach ogłaszają, że wszystkie dzieciaki dostaną się do Harvardu czy innego szajsu. Murowany Oscar dla Hilary Swank. Ale to nie jest żaden film, co oznacza, że pani Tolbert udało się rozbudzić w swoich studentach wyłącznie nienawiść. I jak Boga kocham, ta kobieta nie może załapać, dlaczego w jej grupie nie ma prymusów. Podpowiedź: to dlatego, że na zadawane przez nią pytania można by napisać pieprzoną magisterkę.

10/507

— Jestem skłonna zaproponować egzamin poprawkowy wszystkim tym, którzy nie zdołali zdobyć zaliczenia lub uzyskali ocenę dostateczną minus. — Nos profesor Tolbert mar szczy się, jakby nie pojmowała, że to po prostu konieczne. I jak to ujęła? „Jestem skłonna”? No tak, wszystko się zgadza. Słyszałam, że mnóstwo studentów skarżyło się na nią swoim opiekunom, i podejrzewam, że to administracja przycisnęła ją, by dała każdemu szansę na poprawkę. Nie stawia to uczelni Briar w najlepszym świetle, gdy ponad połowa grupy ma problem z zaliczeniem przedmiotu, szczególnie że nie chodzi jedynie o samych obiboków. Taka na przykład Zawsze Piątkowa Studentka jak Nell, co siedzi teraz nadąsana obok mnie, również zawaliła test. — Ci z państwa, którzy zdecydują się podejść do poprawki, uzyskają ocenę końcową będącą średnią z obu zaliczeń. Jeśli zaś osiągną państwo gorszy wynik, to będzie się liczyć tylko pierwsza ocena — kończy Tolbert. — Nie wierzę, że dostałaś piątkę — szepcze do mnie Nell. Wygląda na tak nieszczęśliwą, że aż poczułam coś w rodzaju współczucia. Nie jesteśmy z Nell najlepszymi kumpelkami, ale siedzimy obok siebie od września, więc siłą rzeczy poznałyśmy się trochę lepiej. Wybrała kurs medyczny i wiem, że pochodzi z przesadnie ambitnej rodziny, która urządziłaby jej publiczny lincz, gdyby się dowiedziała o oblaniu zaliczenia. — Ja też w to nie wierzę — odszeptuję. — Serio. Sama przeczytaj moje odpowiedzi. To same głupoty. — Naprawdę mogę? — Ożywiła się nagle. — Jestem bardzo ciekawa, co Pani Tyran uważa za materiał na piątkę.

11/507

— Zeskanuję ci ten arkusz i wyślę mailem — obiecuję. Jak tylko Tolbert ogłasza koniec zajęć, sala wykładowa rozbrzmiewa pomrukiem: „Wynośmy się stąd gdzie pieprz rośnie”. Laptopy zamykają się z trzaskiem, zeszyty wślizgują się do plecaków, a studenci szurają krzesłami. Justin Kohl ociąga się przy drzwiach, by z kimś porozmawiać. Nie mogę oderwać od niego wzroku. On jest piękny. Czy wspominałam już, jaki on jest piękny? Stoję tak i gapię się na ten jego cudowny profil, aż zaczynają mi się pocić dłonie. Na Briar studiuje dopiero od tego roku, ale nie jestem pewna, z którego uniwerku się przeniósł, i chociaż gwiazdą drużyny futbolu amerykańskiego stał się jakby mimowolnie, nie przypomina innych sportowców tej uczelni. Nie maszeruje napuszony przez dziedziniec z przyklejonym durnowatym uśmieszkiem w stylu „oto ja, dar niebios dla tego świata” ani nie paraduje codziennie z inną panienką u boku. Widywałam go śmiejącego się i żartującego z kumplami z drużyny, tyle że od niego bije inteligentna, intensywna aura, która każe mi wierzyć, że w tym chłopaku kryją się znacznie głębsze pokłady. Tym bardziej więc desperacko pragnę go poznać. Jakoś dotąd sportowe typy mało mnie interesowały, ale to „coś” w tym akurat chłopaku totalnie rozmiękczyło mi mózg. — Znów się gapisz. Na drwiący głos Nell moje policzki reagują rumieńcem. Już parę razy przyłapała mnie na ślinieniu się na widok Justina. To jedna z niewielu wtajemniczonych osób, którym przyznałam się, że jestem w nim zabujana.

12/507

Moja współlokatorka Allie też wie, ale reszta przyjaciół? Ależ skąd! Większość z nich ma się za znawców muzyki i teatru, co pewnie czyni z nas pseudoartystyczną ekipę. Albo raczej mają nas za emo. Oprócz Allie, która od pierwszego roku studiów tkwi w związku pt. „Rozstania i powroty” z chłopakiem należącym do bractwa, moi znajomi zostali wykopani z badziewnej elity Briar. Zwykle trzymam się z dala od takich klimatów (lubię wierzyć, że plotkowanie mnie nie dotyczy), ale… spójrzmy prawdzie w oczy. Większość tych popularnych dzieciaków to totalne dupki. Weźmy na przykład takiego Garretta Grahama, kolejną sportową gwiazdę w tej grupie. Koleś łazi wte i wewte, jakby cały uniwerek należał do niego. W pewnym sensie tak chyba jest. Wystarczy, że pstryknie palcami, i od razu jakaś napalona laska pojawia się u jego boku. Albo wskakuje mu na kolana. Albo wciska jęzor do jego gardła. Co prawda dzisiaj wcale nie wygląda na ważniaka. Prawie wszyscy zdążyli się już zmyć, z Tolbert włącznie, ale Garrett pozostał na swoim miejscu, zaciskając dłonie na brzegach kartek z testem. Pewnie też oblał, ale tego chłopaka to mi nawet nie żal. Uczelnia Briar słynie z dwóch rzeczy: hokeja i futbolu amerykańskiego. Właściwie nie powinno to nikogo szokować, zważywszy na to, że w stanie Massachusetts grają zarówno New England Patriots, jak i Boston Bruins. Sportowcy reprezentujący Briar niemal zawsze robią profesjonalną karierę i podczas nauki tutaj dostają wszystko podane na srebrnej tacy — łącznie z ocenami. No więc OK, być może wychodzę na małą wredotę, ale odczuwam mściwą satysfakcję, że Tolbert oblała kapitana mistrzowskiej drużyny hokejowej równo z wszystkimi innymi.

13/507

— Chcesz coś z Coffee Hut? — pyta Nell, pakując książki. — Dzięki, ale nie dam rady. Za dwadzieścia minut mam próbę. — Wstaję, ale nie idę za nią do drzwi. — Idź, nie czekaj na mnie. Zanim wyjdę, muszę sprawdzić plan. Nie pamiętam, kiedy dokładnie mam następne seminarium. Kolejny „bonus” z bycia w grupie u Tolbert, obok cotygodniowych wykładów, to obowiązek uczestniczenia w dwóch trzydziestominutowych seminariach w tygodniu. Na pociechę musi wystarczyć to, że zajęcia prowadzi asystentka Dana, posiadająca wszystkie te cechy, których brakuje pani profesor Tolbert. Na przykład poczucie humoru. — No dobra — odzywa się Nell. — Do zobaczenia później. — Do zobaczenia — powtarzam za nią. Na dźwięk mojego głosu Justin zatrzymuje się w drzwiach i odwraca głowę. O. Mój. Boże. Niemożliwe, bym zdołała powstrzymać rumieniec oblewający mój policzek. Po raz pierwszy w życiu nawiązujemy kontakt wzrokowy i nie mam pojęcia, jak się zachować. Powiedzieć „cześć”? Pomachać? Uśmiechnąć się? Koniec końców decyduję się na dyskretne, pozdrawiające skinienie głową. Proszę bardzo. Z luzem i zwyczajnie, jak przystało na wyrafinowaną studentkę. Moje serce zamiera w bezruchu, kiedy kąciki jego ust unoszą się w słabym uśmiechu. Odpowiada skinieniem, a potem znika.

14/507

Gapię się na opustoszałe wejście do auli. Czuję galopujący szaleńczo puls, ponieważ, jasna cholera, po sześciu tygodniach oddychania tym samym powietrzem w dusznej auli on w końcu mnie zauważył. Szkoda, że nie jestem wystarczająco odważna, by za nim pomknąć. Mogłabym zaproponować kawę. Albo kolację. Albo drugie śniadanie — ej, zaraz, czy ludzie w naszym wieku w ogóle jedzą drugie śniadania? Ale moje stopy przykleiły się do błyszczącej, laminowanej podłogi. Jestem tchórzem. Tak, tak, totalnym, gównianym cykorem. Przeraża mnie, że mógłby powiedzieć „nie”, ale wprost umieram ze strachu na myśl, że powie „tak”. Studia zaczęłam w dobrym momencie. Zostawiłam daleko w tyle swoje problemy, okiełznałam lęk. Poczułam się znów gotowa na umawianie się na randki, co zresztą robiłam. Spotykałam się z kilkoma chłopakami, odmiennymi niż mój eks, Devon, ale żaden z nich nie przyprawiał
Lyen Parker i jej zabawki
Seksowna brunetka emerytowana tancerka
Wytatuowana blondyna ujedzie w każdej pozycji

Report Page