Bawią się beze mnie

Bawią się beze mnie




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Bawią się beze mnie


Возможно, сайт временно недоступен или перегружен запросами. Подождите некоторое время и попробуйте снова.
Если вы не можете загрузить ни одну страницу – проверьте настройки соединения с Интернетом.
Если ваш компьютер или сеть защищены межсетевым экраном или прокси-сервером – убедитесь, что Firefox разрешён выход в Интернет.


Firefox не может установить соединение с сервером www.medicover.pl.


Отправка сообщений о подобных ошибках поможет Mozilla обнаружить и заблокировать вредоносные сайты


Сообщить
Попробовать снова
Отправка сообщения
Сообщение отправлено


использует защитную технологию, которая является устаревшей и уязвимой для атаки. Злоумышленник может легко выявить информацию, которая, как вы думали, находится в безопасности.


Was this page helpful?
Yes
No


Performance & security by Cloudflare


You can not access www.psychiatria.pl. Refresh the page or contact the site owner to request access.
Copy and paste the Ray ID when you contact the site owner.

Ray ID:

73fbe7b47a887792


73fbe7b47a887792 Copy



For help visit Troubleshooting guide



Duży na basenie, czyli o pokonywaniu trudności


nowych dalszych komentarzach
nowych odpowiedziach na moje komentarze



najnowszy
oceniany

Archiwum bloga Archiwum bloga


Wybierz miesiąc
luty 2022 (2)
styczeń 2022 (2)
listopad 2021 (1)
wrzesień 2021 (1)
maj 2021 (1)
marzec 2021 (1)
grudzień 2020 (1)
październik 2020 (1)
wrzesień 2020 (1)
czerwiec 2020 (1)
maj 2020 (1)
kwiecień 2020 (2)
marzec 2020 (1)
luty 2020 (1)
listopad 2019 (1)
październik 2019 (1)
wrzesień 2019 (1)
lipiec 2019 (1)
czerwiec 2019 (1)
maj 2019 (1)
kwiecień 2019 (2)
marzec 2019 (2)
luty 2019 (1)
styczeń 2019 (1)
grudzień 2018 (2)
listopad 2018 (3)
październik 2018 (3)
wrzesień 2018 (4)
sierpień 2018 (1)
lipiec 2018 (4)
czerwiec 2018 (2)
maj 2018 (2)
kwiecień 2018 (3)
marzec 2018 (4)
luty 2018 (1)
styczeń 2018 (3)
grudzień 2017 (4)
listopad 2017 (3)
październik 2017 (3)
wrzesień 2017 (3)
sierpień 2017 (3)
lipiec 2017 (5)
czerwiec 2017 (3)
maj 2017 (4)
kwiecień 2017 (6)
marzec 2017 (10)
luty 2017 (6)






Najchętniej czytane





Łagodność dla rodzica
456 views | 0 comments



Self-reg, część 7: „...
361 views | 0 comments



Złość, część 7 i Sel...
289 views | 0 comments



Self-Reg, część 16: Skup...
124 views | 0 comments



Złość, część 3: Jak zmien...
121 views | 0 comments




©Dylematki 2019 | Zaprojektowane przez Kamila Chyła Kod Marki
Wykorzystuję pliki cookies do prawidłowego działania bloga, aby oferować funkcje społecznościowe, analizować ruch na blogu i prowadzić działania marketingowe. Więcej informacji znajdziesz w Polityce Prywatności . Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies?. Akceptuję
Polityka prywatności i plików cookies
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities ...

Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.

Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Would love your thoughts, please comment. x
utworzone przez DyleMatka | lip 22, 2018 | rozwój dziecka | 13 Komentarze
a konkretnie pewien jego wycinek: relacje z grupami rówieśników. Zacznę od przytoczenia kilku scenek z naszego życia, które obrazują różnice w tym zakresie między Dużym i Małym. (Dodam, że nie porównuję dzieci w ich obecności, ale w moich myślach, nocnych rozmowach z Mężem i na potrzeby bloga trudno mi od tego uciec.)
Czteroletni Duży od dwóch miesięcy chodzi do nowego przedszkola, wcześniej był przez rok w innym. Pewnego dnia pyta:
– Mamo, czy mogę już nie chodzić więcej do przedszkola?
– A dlaczego? Co jest niefajnego w przedszkolu? – pytam nieco zaniepokojona.
– Tam jest dużo dzieci – odpowiada z nieszczęśliwą miną mój wrażliwy syn.
– A próbowałeś do nich dołączyć? Może jest jakieś dziecko albo dwoje dzieci, które bawią się same i mógłbyś się bawić z nimi.
– Nie wiem, jak. Nie wiem, co mam powiedzieć. Zresztą tam nie ma HotWheelsów ani Duplo, więc nie mam się czym bawić.
Czteroletni Mały od dwóch miesięcy chodzi do nowego przedszkola, wcześniej był przez rok w innym. Pewnego dnia po wyjściu z przedszkolnej sali robi z ust podkówkę i mówi drżącym głosem:
– Mamo, Wiktoria nie chce być już moją koleżanką.
(Wiktoria to ulubiona koleżanka wszystkich dzieci w grupie.) Wychowawczyni, słysząc to, mruga do mnie i szepcze:
– Wiktoria dziś się nie wyspała i była w złym humorze. Wszystkie dzieci są bardzo poruszone.
– Ojej, chyba jesteś smutny z tego powodu? – mówię i przytulam Małego.
– Tak… – szepcze Mały i prawie płacze w moich ramionach.
– A co możesz z tym zrobić? – pytam po chwili, widząc, że patrzy na mnie wyczekująco. Mały myśli intensywnie, po czym uśmiecha się radośnie i mówi:
Jestem z dziećmi na wakacjach na „ranczu”’ moich teściów. Sześcioletni Duży i niespełna czteroletni Mały bawią się na dworze. Zza ogrodzenia przygląda im się ciekawie ośmioletni sąsiad, Antek. Duży zachowuje się sztucznie, przesadnie głośno mówi, zerka w kierunku Antka. W końcu podchodzi do mnie i mówi:
– Mamo, chciałbym się z nim pobawić, ale nie wiem, jak zacząć. Wstydzę się tak po prostu do niego pójść.
– Nie! – krzyczy speszony Duży, ale jest za późno, Mały już biegnie w kierunku ogrodzenia.
– Cześć, jestem Mały, mam trzy i pół roku, a tam jest mój brat Duży, on ma sześć lat. Chcesz się z nami pobawić?
Antek kiwa głową i biegnie do furtki, a potem się bawią – najpierw on i Mały, a po pewnym czasie Mały wciąga do zabawy zestresowanego Dużego.
Oczywiście od urodzenia miał brata, ale w pierwszych trzech latach życia miał o wiele mniej kontaktów z innymi dziećmi i dorosłymi spoza rodziny, niż Duży w jego w wieku, ponieważ był bardzo chorowity i od września do kwietnia wychodził z domu jedynie na spacery. Mały chyba urodził się z ponadprzeciętnie wysoką inteligencją społeczną (prospołeczną, jeśli taka istnieje – jest bardzo empatyczny). To nie o nim jest ta historia, lecz o Dużym i jego trudnościach, które – tak się składa – były także moim udziałem trzy dekady temu.
Jako niemowlę i toddler (brakuje mi dobrego polskiego odpowiednika tego określenia dziecka w wieku od roku do 3 lat) Duży nie wykazywał żadnego zainteresowania innymi dziećmi. W wielu sytuacjach wręcz się ich bał, czasem panicznie: potrafił uciec z placu zabaw, kiedy tylko pojawiło się na nim choćby jedno inne dziecko. Widząc to, a jednocześnie jego ogromną ciekawość świata i nienasycony głód nowości – nowych zabaw, zabawek, miejsc do eksplorowania – wcześnie zaczęłam zabierać go na różnego rodzaju zorganizowane zajęcia dla maluchów.
Na wielu znajomych robiłam wrażenie matki-helikoptera pragnącej zapewnić swojemu dziecku rozwój w każdej dziedzinie, a ja tylko (i aż!) chciałam oswoić go z innymi dziećmi oraz – może nawet w większym stopniu – zapewnić samej sobie odrobinę spokoju od wiecznego „Mama bawi!”. Duży w różnego rodzaju klubikach i salach zabaw był zazwyczaj tak podekscytowany nowymi zabawkami i zabawą proponowaną przez osobę prowadzącą zajęcia, że zapominał o swoim lęku i był w stanie przebywać nawet w sporej grupce dzieci.
Strach przed dziećmi był najsilniejszy, kiedy intensywnie działały na niego stresory z obszaru biologicznego (wiatr, hałas, głód, niewyspanie, dotyk trawy, piasku czy wody na skórze), a znikał, kiedy Duży robił to, co ładowało jego baterie i sprawiało wielką radość. Warto o tym pamiętać i oswajać dziecko z trudnymi dla niego sytuacjami, kiedy jest odstresowane, spokojne i uważne.
Na zajęciach wchodził w interakcję z jednym, zazwyczaj równie wrażliwym i nieśmiałym dzieckiem. Także wobec obcych dzieci przestał być aż tak lękliwy. Niebagatelną rolę odegrała w tym lektura książeczki „Kicia Kocia na placu zabaw” Anity Głowińskiej. Duży, wielki fan Kici Koci, z zapartym tchem wysłuchał treści książeczki, po czym kazał ją sobie przeczytać kilkanaście razy z rzędu. Tego dnia wyszliśmy na plac zabaw i… nie uciekł, kiedy pojawiło się na nim inne dziecko. Nie był to ani pierwszy, ani ostatni raz, kiedy to lektura podziałała na mojego pierworodnego terapeutycznie.
Ze względu na opisane powyżej trudności Dużego wybraliśmy dla niego kameralne przedszkole, w którym wychowawcy wykazywali zrozumienie dla jego trudności sensorycznych. Udało nam się znaleźć placówkę, w której było jedynie czworo dzieci (!) i cudowny wychowawca, nauczyciel muzyki z Ukrainy; Duży zapałał do niego miłością od pierwszego wejrzenia.
Nie było mowy, aby nasz pierworodny wziął za rękę inne dziecko, więc podczas zabaw w kole trzymał ręce przy sobie, a na spacerach na początku szedł za rękę z wychowawcą. Po pewnym czasie zaproponowano mu, żeby trzymał kijek, którego koniec trzymał jego ulubiony, starszy od niego o dwa lata kolega. Miesiąc po miesiącu kijek wymieniano na coraz krótszy, aż w końcu wiosną wychowawczyni zameldowała mi triumfalnie, że Duży szedł z kolegą w parze, trzymając go za koniec rękawa bluzki!
Potem nastąpił regres: Duży powrócił do kijka, ponieważ dzieci zaczęły nosić bluzki z krótkimi rękawami. Dopiero po kolejnych kilku miesiącach, już w kolejnym przedszkolu, odważył się wziąć inne dziecko za rękę. Nie wyobrażam sobie, jak Duży zareagowałby na dyrektywnych wychowawców, którzy pierwszego dnia zmusiliby go do wzięcia innego dziecka za rękę.
Po roku ze względu na dwie trudności podjęłam decyzję o zmianie przedszkola na inne niepubliczne. Po pierwsze, Duży przez siedem godzin w przedszkolu nie jadł nic, nawet jedzenia przyniesionego z domu, a wychowawcy bardzo się tym stresowali, co zwiększało jego stres. Po drugie, jego ulubiony kolega skończył sześć lat i poszedł do szkoły, a do grupy dołączyły same maluszki, niektóre ze smoczkami i w pieluchach, większość niezbyt dobrze mówiła, a mój wygadany czterolatek kompletnie nie mógł się w tym towarzystwie odnaleźć.
Duży bardzo szybko zaadaptował się do nowej, kilkunastoosobowej grupy dzięki wychowawczyni, która była urodzonym self-regowcem, nie znając nawet nazwy tego podejścia. Patrzyła na dziecko uważnie i już po krótkiej obserwacji wiedziała, czego mu trzeba i właśnie to mu dawała – jemu oraz wszystkim pozostałym w grupie. Bardzo szybko „rozgryzła” trudności Dużego z jedzeniem i łagodnie skłoniła go do próbowania i jedzenia nowych potraw. Jego, który oglądał każdy kawałek pokarmu i jeśli stwierdził coś podejrzanego – lekko ciemniejszą niż zwykle barwę chleba, jabłko pokrojone w nie takie plasterki, jak zwykle, małą plamkę na ziemniaku, który (o zgrozo!) dotknął buraka – natychmiast odmawiał jedzenia na wiele godzin. W domu Duży nadal jadł tylko wybrane potrawy podane zawsze w identyczny sposób, a w przedszkolu bez stresu zjadał wszystko, absolutnie wszystko. Już samo to wystarczyło, żebym stała się wierną fanką tej wychowawczyni, ale jej talenty nie ograniczały się do tego.
Nieśmiałe dzieci integrowała z grupą, te agresywne delikatnie wyciszała, zauważała i rozwijała ich talenty, powolutku skłaniała swoich podopiecznych do opuszczania swojej strefy komfortu, zarządzała energią i napięciem grupy. Już w październiku rozłożyła mnie na łopatki wnioskiem, do którego ja doszłam po kilku latach obcowania z Dużym: „Wie pani, zwykle nazywam emocje dzieci i jestem przejęta ich smutkiem albo strachem, a one się wtedy uspokajają. Ale z Dużym nie można wchodzić w to za głęboko, bo popycha się go w głąb tych emocji, więc tylko szybko je nazywam, a potem zwracam uwagę na pozytywy”.
W nowym przedszkolu Duży zawarł pierwsze przyjaźnie, w tym jedną z chłopcem, który na początku bywał wobec niego agresywny. Postanowiłam oswoić „agresora”, który wydawał się być liderem grupy, i zaprosiłam go wraz z niezwykle sympatyczną mamą do naszego domu. Wizyta w mojej ocenie była katastrofą: chłopcy kłócili się o wszystko, krzyczeli i płakali, a na koniec tamten ugryzł boleśnie dwuletniego Małego. Byłam załamana. Następnego dnia wychowawczyni zameldowała mi, że chłopcy przez cały dzień zgodnie się bawili i uważali, że spotkanie w naszym domu było najlepsze na świecie! Niezbadane są ścieżki, którymi chadza umysł czterolatka…
Ostatni rok Duży spędził w zerówce w kolejnym przedszkolu, tym razem publicznym, dołączywszy do zżytej 25-osobowej grupy dzieci. Z poprzedniego przedszkola zrezygnowałam, ponieważ nie chciałam wspierać własnymi pieniędzmi różnych działań dyrektorki. Jednocześnie owa self-regowa wychowawczyni zrezygnowała z pracy dla niej. Byłam pełna obaw, czy nie krzywdzę Dużego, który przez dwa lata zżył się z kolegami i koleżankami i wreszcie poczuł się w grupie rówieśniczej całkowicie swobodnie.
Początki były trudne, ale z czasem Duży zżył się i z tą grupą. Mój wrażliwy pierworodny rozpoczął rok przedszkolny w stanie podwyższonego napięcia: wakacje na działce fatalnie na nas wpłynęły (pamiętacie mój emocjonalny wpis ?). Skarżył się, że nie umie bawić się z kolegami, którzy lubią bajki w rodzaju „Lego Ninjago”, a Duży boi się takich agresywnych postaci i „nie jest w temacie”. Ja sama przeżywałam kryzys i nie potrafiłam go wspierać, a jedynie martwiłam się o jego przyszłe relacje z rówieśnikami – a to był dla Dużego dodatkowy stresor z obszaru społecznego.
Nie mogłam nawet zapraszać kolegów Dużego do domu, bo od września do marca nieprzerwanie co najmniej jeden z moich młodszych synów był chory. Na szczęście dziewczynki z grupy zaczęły włączać Dużego w swoje zabawy, a potem okazało się, że Duży świetnie rysuje samochody i telefony komórkowe – i jakoś odnalazł swoje miejsce w grupie. Niebagatelną rolę odegrał w tej zmianie nasz wyjazd nad morze w styczniu, który obniżył napięcie moje i Dużego tak, że oboje przestaliśmy widzieć rzeczywistość w czarnych barwach . A wiosną znów zaczęłam zapraszać pojedynczych kolegów do naszego domu. Nie wiem, czy to przypadek, że Duży najlepiej się dogaduje z największymi wrażliwcami, a ja – z ich matkami…
Po pierwsze , stopniowe wyprowadzanie mojego syna z jego strefy komfortu – wtedy, kiedy był spokojny i gotowy na podjęcie wyzwania. Po drugie , wychowawcy, którzy autentycznie lubili dzieci i widzieli w nich dobro . Po trzecie , kontakty jeden na jeden w warunkach domowych z wybranymi kolegami z grupy. Po czwarte , dbanie o to, aby w okresie wyzwań przedszkolnych dziecko miało jak najmniej stresu w innych obszarach (zwłaszcza biologicznym).
 Wiosną tego roku przyszłam do przedszkola, żeby poczytać grupie Dużego książki o Findusie i Pettsonie. Siadam na wygodnej poduszce, przedstawiam się, dzieci otaczają mnie ciasnym wianuszkiem i gadają jedno przez drugie.
– A ja lubię Dużego! – mówi pyzata dziewczynka po mojej lewej stronie.
– Ja też lubię Dużego! – rzuca inna.
– Wszyscy lubią Dużego! On jest fajny – wzrusza ramionami jeden z chłopców, jakby zniesmaczony tym, że trzeba w ogóle wspominać o czymś tak oczywistym. A moje matczyne serce rozpływa się jak masło na patelni.
We wrześniu Duży zaczyna naukę w szkole . Będzie dobrze – prawda…?
Zdjęcie wykorzystane w tym wpisie: „ Group of five happy children jumping outdoors. ” (CC BY-NC 2.0) by Lighttruth
Niestety nie umiem robić takich serduszek, też bym Ci je wysłała!
Dzień dobry.
Mam córkę o bardzo podobnej wrażliwości co duży .
Hania chodzi do przedszkola , bardzo nawet nie sprzeciwia się – ale myślę że raczej wynika to z jej mądrości k zrozumienia że musi , niż chęci…
Bawi się raczej sama czy w przedszkolu czy na placu zabaw . Przykro mi niestety czasem jak widzę że tak sama siedzi ;(
Wiem, że to trudne dla matki: obserwować własne dziecko na uboczu. A czy córka jest zadowolona z samodzielnej zabawy, czy raczej tęskni do rówieśników, ale nie bardzo wie, jak nawiązać kontakt?
[…] czasach, o których mowa, Duży miał dwie wyraźne słabości: deficyty w rozwoju społecznym i opóźniony rozwój małej motoryki, powodujący niechęć do rysowania. W nowym przedszkolu […]
Bardzo dziekuje za ten wpis! Jakże ważny dla mnie. Moja córeczka tez ma takie trudności, a ja nie umiem jej pomoc, bo sama miałam takie problemu i mam je nadal. Nie przepracowałam kiedyś, wiec pracuje nad tym teraz. Wraz z nią:)
Trudności dzieci podobne do naszych własnych to najlepsza motywacja do pracy nad sobą, coś o tym wiem… Z całego serca Wam życzę pokonania tych trudności. 🙂
Chyba zaczyna mi się wszystko układać w głowie. Dziękuję, że chciałaś się podzielić Waszą historią, to dla mnie bardzo cenne!
Cieszę się, że mogłam jakoś przyczynić się do tego, że wszystko Ci się układa w głowie! 🙂
Jesteś jakby naszą terapeutką ♡ to niezwykle cenne móc korzystać z Twoich doświadczeń i Twojej wiedzy.
To wielki komplement, Mariolko. Dziękuję!
Z tak mądrą mamą na pewno będzie dobrze! 😊
Pracuję z mamami, które zmagają się z nadmiernym stresem, złością, kryzysem. Pomagam im odzyskać spokój i stworzyć piękną codzienność, a dzięki temu – podarować dzieciom szczęśliwe dzieciństwo.
Więcej o mnie>>
Chcesz zaprosić spokój do swojej rodziny tego lata? Daj się zaprosić do mojego tematycznego newslettera "Lato z dziećmi i... spokojem"! 
Zapisując się, wyrażasz zgodę na przesyłanie informacji o nowościach, promocjach i usługach oferowanych przez DyleMatki. W każdej chwili możesz się wypisać z newslettera. Szczegóły dotyczące przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz w Polityce prywatności.
Zajrzyj TERAZ do swojej skrzynki mailowej (później zapomnisz...), znajdź e-mail ode mnie i kliknij na przycisk potwierdzający zapis. Jeśli wiadomość wpadła do folderu Oferty albo Spam, przenieś ją do folderu głównego, a w drugim przypadku koniecznie kliknij opcję "To nie spam". To zwiększy szanse, że moje maile faktycznie będą do Ciebie docierać. Dziękuję!

Bioetyk ks. prof. Wiesław Dyk czuje się odpowiedzialny za kraj, dlatego jeszcze żadnych wyborów nie opuścił. Fot. Jarosław Gaszyński [Radio Szczecin]
Reprezentantka Polski w piłce ręcznej Monika Stachowska wyjechała w niedzielę ze Szczecina na zgrupowanie kadry do Elbląga. Jak mówi, po drodze "zahaczy o Gdynię, bo właśnie tam jest jej obwód wyborczy". Fot. Jarosław Gaszyński [Radio Szczecin]
Dla dyrektora Teatru Polskiego Adama Opatowicza wybory to jeden z aktów wyrażenia swojego patri
Dojrzała ruda dziwka w sukience - Monique Alexander, Rude
Porno Xxx
Porno Stare Kobiety

Report Page