Babcia zwala konia

Babcia zwala konia




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Babcia zwala konia
Falls die Wiedergabe nicht in Kürze beginnt, empfehlen wir dir, das Gerät neu zu starten.
Videos, die du dir ansiehst, werden möglicherweise zum TV-Wiedergabeverlauf hinzugefügt und können sich damit auf deine TV-Empfehlungen auswirken. Melde dich auf einem Computer in YouTube an, um das zu vermeiden.
Bei dem Versuch, Informationen zum Teilen abzurufen, ist ein Fehler aufgetreten. Versuche es bitte später noch einmal.
0:02 / 5:14 • Vollständiges Video ansehen Live

  Mój ojciec Bronisław CIEŚŁA. Urodził się 15 stycznia 1912 roku w
Wilczance, nad Wieprzem. Jego matka Agnieszka z MIKOSÓW (1874-1951)pochodziła z Zagród koło Żyrzyna. Kiedy wyszła za Mikołaja
CIEŚLĘ (1869-1957) dostała w posagu wiatrak koźlak i... kilkanaście
uli z pszczołami. Wiatrak przeniesiono do Wilczanki i dziadek Mikołaj zajął się
młynarstwem, nawet zatrudniał u siebie kilka osób. Podobno nie był dobrym
przedsiębiorcą. W czasie kiedy front austriacko - rosyjski przesuwał się raz w jedną
stronę raz w drugą, cała wieś wysiedlona była do lasu wraz z całym
dobytkiem. Mieszkali w szałasach. Historia uli skończyła się razem z
wejściem rosyjskich żołnierzy, którzy wyciągali z uli ramki z miodem i zjadali
razem z pszczołami!!! Wielki, drewniany wiatrak odziedziczył po śmierci
dziadka syn Józef i walczył nim z komuną. Walkę tą zresztą
przegrał wtedy, kiedy wszechwiedząca władza ludowa zarządziła likwidację
większości wiatraków na terenie całego kraju.
                             Babcia Agnieszka i dziadek Mikołaj
             W 1929 roku ojca
oddano do terminu do Ludwika SKWARKA, znanego w Rykach kołodzieja. Był "w terminie"(nauka zawodu) do 1932 roku a później pracował jako
czeladnik do 6 marca 1934 roku,
kiedy to został powołany do zasadniczej
służby wojskowej w 28 PAL-u w Zajezierzu.
Przydzielony został do V baterii w
której były cztery działa - polówki 75mm. Po 6-ciu tygodniach okresu rekruckiego
złożył przysięgę. Latem 1934 roku cały Pułk odbył manewry na poligonie w
Czerwonym Borze, w powiecie łomżyńskim. W
październiku został skierowany do szkoły podoficerskiej i po 6-ciu miesiącach uzyskał stopień
bombardiera z 9-tą lokatą.
                    Na zakończenie szkoły zorganizowano wycieczkę do Krakowa
 Latem 1935 odbyły się manewry w Czerwonym
Borze. Po 18-tu miesiącach służby wrócił do Ryk do pracy w warsztacie Ludwika
SKWARKA. A ponieważ Ludwik SKWAREK miał kilka ładnych
córek, ojciec wziął sobie jedną z nich, Władysławę za żonę. Ślub odbył się w
ryckim kościele w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia w 1937 roku o
godzinie szesnastej. Drugą parą, która również brała ślub na tej samej mszy, byli znani w Rykach państwo Sabina i Stanisław KWIATKOWSCY
                     
                      Pałacyk w Gaffken
   Jeńcy zostali
zakwaterowani w piwnicach pałacowych w majątku ziemskim p. MEJER, która mieszkała
na stałe w Berlinie. Byli pilnowani przez  niemieckich wachmanów.
Administratorem majątku był HENNENBERG, przezywany przez żołnierzy Ajaksem . Rządcą był MAZULE. a brygadzistami
SCHREIDE przezywany Todry oraz BORK.
                          Żołnierze wykonywali wszystkie prace w majątku       kan. Piotr MIELNIK i kpr. Bronisław CIEŚLA                   z podkuwaniem koni
włącznie. Kpr. Bronisław CIEŚLA    i kan. Piotr MIELNIK
   Kpr. Bronisław CIEŚLA chcąc wrócić  do obozu aby mieć
możliwość  zwolnienia do domu, symulował chorobę. Został zwolniony z
pracy w majątku i przewieziony s powrotem do Stalagu 1A.
Z tego okresu pochodzi ten portret jego żony Władysławy namalowany przez jednego z jeńców.
                       Drużyna piłkarska Stalag A
 W lutym 1942 roku Bronisław  CIEŚLA
powrócił do swojego miasta Ryki, gdzie dzięki szwagrowi, póżniejszemu
więźniowi Zamku Lubelskiego i Majdanka, Józefowi MORAWSKIEMU otrzymał pracę w Rolniku jako sklepowy. Kiedy zbliżała się Armia Berlinga
próbowano go wcielić do ludowego wojska. Udało mu się uniknąć poboru. W
roku 1954 został zwolniony z Gminnej Spółdzielni i podjął pracę w Państwowym
Gospodarstwie Rolnym w Rykach jako stolarz, gdzie pracował aż do przejścia na
emeryturę w roku 1978.  
                             Brwinów lipiec 1977.Odwiedzając szlak bojowy
                                            Modlin 1977
 W kwietniu 1999 roku towarzysze broni z Września
spotkali się na dworcu w Dęblinie po 57 latach! 
                    
                      Rok 2001. Plut. Aleksander DĄBKOWSKI przed ostatnim rozkazem                      gen. Kleeberga na cmentarzu w Kocku.
 Aleksander DĄBKOWSKI zmarł  w kwietniu 2004 roku . 
                  
            Rok 2007.Po 68 latach znów w forcie w Modlinie. Teraz urządzone jest tam muzeum.
                               2009.Przed pomnikiem w Zajezierzu.
                    
                       Rok 2009.Na uroczystości święta pułku w Zajezierzu. Siostry, których ojciec Antoni MIŁOSZ,                       również żołnierz 28 PAL ,nie powrócił z wojny. Prawdopodobnie zginął pod Wieluniem.
    Pamiątkowe zdjęcie
pod nie istniejącym już Pomnikiem Grunwaldzkim, ufundowanym w 1910 roku  przez Ignacego Jana PADEREWSKIEGO.  Podczas II wojny światowej pomnik był systematycznie burzony od listopada 1939r. do
kwietnia 1940 r. Cokół pomnika        wysadzono dynamitem, zdemontowane,
zniszczone figury wywieziono w głąb Niemiec. Po wojnie pomnik zrekonstruowany      przez Mariana KONIECZNEGO w 1976 .
  W sylwestra 1938 roku urodził się im syn
Romuald. Otrzymał imię Romuald, które wybrał jego ojciec chrzestny
Józef MORAWSKI, narzeczony drugiej SKWARKÓWNY, Zofii.
 26 sierpnia 1939 roku Bronisław CIEŚLA otrzymał kartę
mobilizacyjną i zameldował się swoim Pułku w pierwszej baterii, gdzie poznał
swojego przyszłego wielkiego przyjaciela kpr. nadterminowego Aleksandra DĄBKOWSKIEGO, który
tak o nim później napisze:       „Od samego początku naszego spotkania w
Zajezierzu, zaprzyjaźniliśmy się i od tego czasu         najwięcej ze sobą
współpracowaliśmy przez cały czas życia frontowego i w Modlinie a
teraz        również nie rozstajemy się w warunkach jenieckich. Pochodzi z
miasteczka Ryki, blisko Dęblina.      Powołany w czasie mobilizacji i wcielony do
naszej pierwszej baterii, jako działonowy            wykonywał bez zarzutu, dobry
kolega”
Kapral DĄBKOWSKI tak wspomina wyjazd z Zajezierza na front:
 "O wyznaczonej godzinie bateria była już gotowa do wymarszu. Szef
baterii zdał raport por. KOPISTO. Po ustawieniu armat, jaszczy i wozów taborowych, por. KOPISTO
dał znak i bateria ruszyła z placu koszarowego w kierunku bramy przy wartowni i
dalej szosą wiodącą do mostu przez Wisłę, do stacji kolejowej w
Dęblinie....Wyjeżdżającą baterię żegnały rodziny oficerów i podoficerów
zamieszkałych po drugiej stronie szosy na przeciw zespołu koszar i dowództwa
pułku oraz mieszkańcy wsi Zajezierze...Kilka minut czekamy aż pociąg towarowy
przejedzie przez most, kóry był kolejowo-drogowy. Ruszamy dalej. Po moście
przekraczamy Wisłę, by już nigdy w tym składzie po nim nie jechać. Lecz nikt tego
nie przewidział w tym dniu.."
„Po dojechaniu na stację kolejową w Dęblinie mieliśmy krótki
wypoczynek. Następnie przystępujemy do załadunku baterii na przygotowany skład
wagonowy. Wszystko idzie bardzo składnie, zgodnie z przeprowadzonymi wcześniej
ćwiczeniami. Fakira umieściłem razem z końmi ze zwiadu, które on znał więc nie
miałem obaw o wypadek w drodze.”
Transport wyruszył na front w niedzielę 27 sierpnia. Najpierw w kierunku na
Łuków potem przez Warszawę, ŁódŻ i Pabianice do stacji kolejowej Karsznice gdzie
dojechał  w poniedziałek 28 sierpnia wieczorem. Po wyładunku z wagonów
bateria przejechała do miejscowości Sędziejowice, gdzie zatrzymała się na noc. Na
drugi dzień po śniadaniu wszyscy otrzymali zastrzyki  przeciwdurowe. Po
obiedzie około godziny 16-tej wyruszyli w kierunku Wielunia. Wczesnym rankiem 30
sierpnia, w porannej mgle bateria zatrzymuje się w lesie na odpoczynek a
następnie około godziny 18-tej odchodzi ku granicy, aby o 3-ej nad ranem
zatrzymać się w wiosce Popowice.
„Po przeglądzie zaprzęgów i kwater żołnierskich idę do swojego konia
.Zdjąłem siodło i uzdę z munsztukiem, przetarłem mu grzbiet i boki szczotką i
jak zwykle otrzymał kostkę cukru. Zasypiam obok konia  około
23-ciej.,pod rozłożystym kasztanem, na ziemi z głową na siodle, owinięty w koc i
przykryty płaszczem."
 Wojna 1 wrzesień  1939 r . Budzi nas
warkot silników samolotowych.(-)Wieści pomieszane. Mówią, że Wieluń mocno
uszkodzony, szpital, młyny, składy drzewa, szkoła, domy cywilne, ludność tylko
w
koszulach ucieka. Teraz wierzę w wojnę! O 11-tej samolot ostrzeliwuje
z lotu koszącego pociskami zapalającymi wieś. Jedziemy na nowe stanowisko do wsi
Kadłub.(-) o godzinie 21 wycofujemy się w łunach pożarów na Wieluń(-)Morale
wśród całej załogi baterii jak najlepsze mimo, że się cofamy.
Wtorek 5 wrzesień 1939 r. Noc
chłodna. Budzi mnie huk dział. To nasza bateria oddaje ognie zaporowe. Cały
dywizjon grzmi.(..)Obecne słowa piszę przy świście kul nieprzyjacielskich
pocisków artyleryjskich pękających za nami, w prawo od nas.(-) Nieprzyjaciel
kieruje ogień działowy na naszą piechotę w tej chwili wycofującą się i
na nasz punkt obserwacyjny, raniąc dowódcę naszej baterii porucznika Józefa
KOPISTO i ppor. JASINOWSKI, oficera zwiadu.(-) Z punktu
obserwacyjnego przynoszą rannego dowódcę. Jest ranny w nogę, dokładnie
w kolano od szrapnela a ppor. JASINOWSKI w twarz. Jestem przy poruczniku
KOPISTO. Jest mi jakoś dziwnie, zapatrzony w dowódcę, nie umiem do niego
przemówić, tak mi go było żal.(-)
Środa 6 wrzesień 1939 r . Maszerujemy w kierunku na
Łask(-) Pierwszy raz widzę niemieckiego żołnierza, wziętego do niewoli przez
naszą piechotę. Idzie razem z naszymi zmęczonymi piechurami(-) W nocy przebywamy
rzekę w bród i kierujemy się w kierunku Pabianic. Stojąc w lesie na stanowisku
baterii, widzę jak samolot bombowy bombardując Pabianice zostaje zestrzelony
przez naszą artylerię p-lot. Na postoju w lesie odbieram miesięczną gażę w
wysokości 35 złotych.(-)
Sobota 9 wrzesień 1939 r.  W nocy mnie po prostu sen zwala z
nóg. Wsiadam na wóz taborowy, aby ulżyć Fakirowi i jednocześnie się trochę
wyspać. Budzę się na wozie , stwierdzam, że nasza bateria oddaliła się od
nas. Siadam na konia i staram się dogonić naszą kolumnę. Fakir mi ustaje. Poję go
w spotkanym strumyku i dalej już szczęśliwie łączę do naszego oddziału.(-)
Niedziela 10 wrzesień 1939 r W czasie
nocnego pochodu Fakir zaplątał się w druty telefoniczne zerwane ze
słupów. Kapitan Antoni Baranowski ,nasz nowy dowódca baterii pomaga mi konia
uwolnić z tych drucianych sideł, co się nam z trudem udaje.(-)
Poniedziałek 11 wrzesień  1939 r. Mija północ
a my powoli, niezmiernie zmęczeni, zbliżamy się, cofając się, do Żyrardowa.
Wtorek 12 wrzesień  1939 r Dzień
zaczyna się mglisty.(-)Stajemy na odpoczynek, aby ludziom dać możność nabrać
nowych sił do dalszego marszu. Brwinów ładna miejscowość letniskowa. Ludność
wygląda z domów patrząc z zaciekawieniem na naszą kolumnę.(-)Naraz od czoła jak
i z boku domów zostajemy zasypani kulami z karabinów maszynowych. Kryjemy się do
rowów ostrzeliwani w dalszym ciągu. Robi się zamieszanie. Konie
uciekają z działami. Obok mnie jęczą ranni kanonierzy(-) Z naszej baterii ranni
zostali kanonierzy CHRZANOWSKI i STADNIUK (-) Rozkazałem natychmiast celować
bardzo precyzyjnie zamiast celownikiem, przez lufę armaty, nad dachami domów i
prowadzić ciągły ogień....natarcie zostało wstrzymane, co pozwoliło własnej
piechocie umocnić się  na zajmowanych pozycjach zwłaszcza broni maszynowej. W
wolnej chwili siadam przy działach i piszę te słowa z myślą, że jeśli nie
przeżyję, to może ten brulion trafi kiedyś do rodzinnego domu, do mojej Matki(-).
Z zapadnięciem mroku ruszamy w kierunku Modlina prowadzeni przez
przewodników polnymi drogami (-)
Czwartek 14 wrzesień 1939 r. G odzina 8.00
dochodzimy do Wisły i przez drewniany most w Kazuniu wkraczamy do Modlina. Nad
nami rozrywają się pociski artylerii nieprzyjacielskiej ostrzeliwującej
twierdzę Modlin. Zajmujemy koszary na Wisłą i tam
się rozlokowujemy.(-)Pod wieczór zwiedzam trochę z Bronisławem
CIEŚLĄ Modlin. Pod wieczorny zmrok ruszamy na wyznaczone stanowisko naszej
baterii w forcie Nr2 Nowy Modlin.(-)
Niedziela 17 wrzesień  1939 r. Równo ze
świtem jako też i przez całą noc bez przerwy pojedynek artyleryjski. (-)Nasza
artyleria usadowiona obok nas na wałach, oczywiście przeciwlotnicza, kalibru
45mm, dokonuje wprost niewiarygodnych wyczynów, ostrzeliwując poszczególne
formacje nadlatujących bombowców i kilka z nich trafia  ponieważ
dymią w powietrzu a jeden zestrzelony spada na ziemię w kierunku
Zakroczymia.(-)
Poniedziałek 18 wrzesień 1939 r. Od samego
rana muzyka dział.(-)Nadchodzą wieści jakoby Rosja wysyła swoje wojska na
polskie wschodnie granice i idzie nam z pomocą.(-)
Wtorek 19 wrzesień 1939 r. W nocy miałem sen o domu, rodzinie
i o mojej znajomej z Dęblina z którą nie miałem możności się pożegnać
wyjeżdżając z Dęblina na front. Od kolegów dowiedziałem się, była z koleżanką na
naszej wartowni i dopytywała się o mnie.(-)
Środa 20 wrzesień 1939 r. Dość duży balon rozsypuje
ulotki, że nasz Rząd uciekł do Rumunii a Marszałek Rydz Śmigły przestał
dowodzić,(-)
Czwartek 21 wrzesień 1939 r. Z rana jak i
w nocy grzmot dział. Kierują bez przerwy ogień na skrzyżowanie dróg. Zabijają
dużą ilość koni. O godzinie 12.30 przyszedł porucznik KRUPSKI przynosząc
wiadomości ze świata a jednocześnie między innymi smutną wiadomość, że porucznik
SOLERT zginął na forcie 2 Nowy Modlin od pocisku artyleryjskiego. Razem z nim
został ranny ppor. DOJBELT. Jest pora obiadowa, to też częstuję porucznika KRUPSKIEGO tym czym w tej chwili dysponujemy - obiadem składającym się z ziemniaków i
kawałkiem mięsa.(-)
Piątek 22 wrzesień 1939 r. Przez całą noc trwa bombardowanie
Modlina, nie tylko forty ale również zabudowania mieszkalne, koszary
wojskowe, magazyny itp.(-)W godzinach popołudniowych rozpoczął się nalot
Junkersów, które nadlatywały falami, zwłaszcza na mój schron.(-)
Sobota 23 wrzesień 1939 r. Rano poszedłem do Dowództwa po
gażę. Odebrałem od por. ŚLIWY 125 zł. A następnie pojechałem na Fakirze do fortu
kapitana Antoniego BARANOWSKIEGO. Po drodze za Bramą Ostrołęcką, kiedy zbliżałem
się do skrzyżowania dróg, zostałem ranny od pocisku z ciężkiej artylerii w rękę
i twarz-wybite pół zęba.(-) .Fakir też został ranny w przednią nogę.
Poniedziałek 25 wrzesień 1939 r. Po nocnej kanonadzie
trochę spokojniej. Od samego rana wysłałem ludzi po owies gdyż już nie mam co
dać koniom jeść. Sami jakoś wytrzymamy. (-) Około południa poszedłem do schronu
gdzie mieściło się Dowództwo Obrony Modlina. Otrzymałem tam 760 złotych jako
żołd dla żołnierzy, które rozdzieliłem moim ludziom według list płacy.(-)
Wtorek 26 wrzesień 1939 r. O godzinie 12.30 samoloty
rozpoczynają masowe bombardowanie Modlina.(-)Pociski rozrywają się przed naszym
schronem, zabijając nam konie wewnątrz schronu. Koń dowódcy, Agni, ma przecięty
brzuch odłamkiem pocisku artyleryjskiego aż wnętrzności widać.(-)Polecam bardzo
ostrożnie wyprowadzić konia Agni i zaraz ciężko rannego konia zastrzelić aby
się nie męczył, biedny i piękny koń nie była dla niego innego ratunku. Kanonierzy
zaraz obdzierają skórę i wykrawają świeże mięso na posiłek dla nas, bo niczego
więcej już nie mamy.(-)
Środa 27 wrzesień 1939 r. Nadchodzą nieprawdopodobne
wieści, że jutro 28 września Rosja i Niemcy podzielą się Polską.(-)
Czwartek 28 września 1939 r. Rano dzień
powstał słoneczny, bezchmurny.(-) O 6.30 widzę na forcie przed sobą hańbę, biała
chorągiew. Działa i maszynowe karabiny biją bez przerwy nadal. Godzina
8.00.Zalega cisza na froncie, walka ustaje.(-)
Piątek 29 wrzesień 1939 r. (-)Wojsko składa broń i chóralnie
śpiewamy „Jeszcze Polska nie zginęła”. Oficerowie niemieccy salutują przyjmując
naszą postawę na baczność.(-)Rozeszła się wieść, że na mocy układu o poddaniu
twierdzy Modlin, cała załoga twierdzy Modlin nie miała być wzięta do
niewoli, oprócz oficerów.(-) Pozostała załoga łącznie z podoficerami miała być
zwolniona do swoich domów według miejsca zamieszkania.9-) z Otuchą krótkiego
pobytu pod nadzorem jako jeńcy wojenni z towarzyszami broni kpr. Stanisławem
CHROSTEM, kpr. Bronisławem CIEŚLĄ kładziemy się spać, na wozie taborowym
łączności, po uprzednim podzieleniu się kawałkiem chleba i ostatnią konserwą
jaka miałem zachowana na czarną godzinę.(-)
 Przez Ciechanów i Olsztyn  dwaj zaprzyjaźnieni podoficerowie
dostają się do jednego z największych obozów jenieckich Stalagu 1A w Stablack
(Stabławki). Obóz był na terenie Prus Wschodnich a dzisiaj leży po stronie
rosyjskiej.
Następująca
grupa żołnierzy przewieziona została pociągiem ze Stalagu Stablack do
Królewca, a następnie samochodem ciężarowym do majątku Gaffken:
plut. DĄBKOWSKI     
Aleksander      28 PAL    kpr.  CIEŚLA          
 Bronisław        - " -      z Ryk kpr.  GĘDEK           
 Jan             - " - kpr.  JOKSZ             Aleksander        - " - kpr.  KROGULEC       Jan             -
" -   z Kawęczyna k. Maciejowic bomb. CISZAK           Kazimierz         - " - kan.  PIECYK           Władysław         - " -    ze Śniadówki k.  Baranowa kan.   MIELNIK          Piotr             -
" - kan.   HUNEK            Roman           -
" -   z puławskiego szer.  GASEK            Stanisław         -
" -   ze Zwoli k. Górzna szer.  OTOCZKO        Stanisław             p. panc. kpr.  STAŚKIEWICZ  Franciszek            artyleria
W roku 1999 otrzymał Bronisław CIEŚLA wiadomość z Urzędu
Miejskiego W Rykach, że poszukuje go Aleksander DĄBKOWSKI
                      Krótki film o spotkaniu po latach: 
                     https://youtu.be/N6awndHVK2s

Nauczycielka pyta Jasia: - Jasiu jakim chciałbyś być zwierzątkiem? - Wężem - odpowiada Jaś. - Dlaczego? - Bo chodzi i nic nie robi.
Jedzie Jasio autobusem. Nagle autobus się zepsuł. Wysiada kierowca i zastanawia się nad usterką.Nagle wychodzi Jasio i mówi: - Wiem co się zepsuło, ja wiem co nie chodzi. - Uciekaj mały. - Ale ja wiem co się zepsuło. - No dobra, co się zepsuło? - Autobus się zepsuł.
Jasio wpada do domu i od progu woła: - Mama, mamo, czy dziadek jest mechanikiem samochodowym? - Nie synku, a czemu pytasz? - No bo leży na ulicy pod autobusem.
Pyta pani Jasia: - Jasiu, z czym kojarzy ci się Unia Europejska? Jasiu bez chwili zastanowienia odpowiada: - Z owadem. - Z czym? - pyta pani. - Z owadem. - odpowiada ponownie Jasiu. - Wytłumacz proszę, dlaczego z owadem. A Jasiu na to: - Bo mi tata mówił, że Unia Europejska koło dupy mu lata.
Jasiu pragnął mieć papugę. Rodzice zdecydowali się kupić. Mama pyta Jasia: - Jaka jest pogoda? A Jasiu na to: - Ale leje. Papuga to zapamiętała. Jasiu wybiera się do szkoły z papugą i z pewnego domu słyszy. - Oddawaj te pieniądze złodzieju! Papuga to zapamiętała. Mama Jasia szykuje tatę Jasia do pracy i mówi: - Uważaj na zakrętach kochanie! Papuga to zapamiętała.W niedziele Jasiu zabiera papugę do kościoła. Ksiądz kropi kropidłem a papuga: - Ale leje! Ksiądz zbiera na ofiarę, a papuga: - Oddawaj te pieniądze złodzieju! Ksiądz się zdenerwował i zaczął ganiać papugę po kościele, a papuga do niego. - Uważa
Milfetka liże się z młodszą dziewczyną
Moja dziewczyna jest lesbą!
Zdejmuje jej leginsy

Report Page