Babcia sporo potrafi

Babcia sporo potrafi




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Babcia sporo potrafi
Выбрать язык русский азербайджанский аймара албанский амхарский английский арабский армянский ассамский африкаанс бамбара баскский белорусский бенгальский бирманский болгарский боснийский бходжпури валлийский венгерский вьетнамский гавайский галисийский греческий грузинский гуарани гуджарати датский догри зулу иврит игбо идиш илоканский индонезийский ирландский исландский испанский итальянский йоруба казахский каннада каталанский кечуа киргизский китайский (традиционный) китайский (упрощенный) конкани корейский корсиканский коса креольский (гаити) крио курдский (курманджи) курдский (сорани) кхмерский лаосский латинский латышский лингала литовский луганда люксембургский майтхили македонский малагасийский малайский малаялам мальдивский мальтийский маори маратхи мейтейлон (манипури) мизо монгольский немецкий непальский нидерландский норвежский ория оромо панджаби персидский португальский пушту руанда румынский самоанский санскрит себуанский сепеди сербский сесото сингальский синдхи словацкий словенский сомалийский суахили сунданский таджикский тайский тамильский татарский телугу тигринья тсонга турецкий туркменский узбекский уйгурский украинский урду филиппинский финский французский фризский хауса хинди хмонг хорватский чви чева чешский шведский шона шотландский (гэльский) эве эсперанто эстонский яванский японский
Rok 2016 minął bezpowrotnie... A nawet zleciał już styczeń! Jak zawsze do tej pory szybko, znienacka, nagle... Postarzał nas o kolejny rok...
Do Górnej Chaty przybyliśmy w poniedziałek 11. lipca wieczorem. Od dawna byłem fanem i wiernym "podglądaczem" bloga i profilu n...
Moja babcia zawsze mawiała, że po 15 sierpnia już zaczyna się jesień... Pola pokoszone, duża część już zaorana... Zaczynają otaczać nas kol...
Zawsze kochałem stare przedmioty... Szczególnie te rodzinne... Nie zapomnę, jak gniewałem się na moją kochaną mamę za to, że WYRZUCIŁA na ...
Ferie dobiegają końca..., a ja wdrażam się do nowej pracy! Wyjechać w tej chwili się nie da... Dzieci, obowiązki, brak funduszy... Minus 15 ...
Udało się. W piątek wpadłem na wieś. Prosto ze stolicy wracając z delegacji rozpędzony minąłem Radom, zahaczyłem o Szydłowiec, by przed ...
Dostałem dawno temu od Pana Leszka - właściciela Młyna - stare, wytarte koło młyńskie. Z racji gabarytu i ciężaru nie mogłem go sobie, ot ta...
Należała kiedyś do sąsiada. Ma chyba ze 100 lat... W jej pobliżu rósł mały sad - jabłonie, wiśnie, śliwy, czarny bez. W wyniku przeróżny...
Wszystko się zaczęło od wspomnień związanych z dziadkiem Lolkiem... Kiedyś pisałem o tym, co zostało o dziadku w pamięci mojej mamy - histo...
Jeszcze w piątek, zaraz po rozdaniu świadectw, pojechaliśmy na wieś. W mieście, w bloku, na czwartym piętrze, pod stropodachem - nie dało...

Wszelkie prawa autorskie do zdjęć i tekstów zastrzeżone Kordian Pawlak 2011-2030. Motyw Prosty. Obsługiwane przez usługę Blogger .

O miłości do Moich Najbliższych,
sentymencie do rustykalnej wsi
i pasji do starej fotografii ...
"O szczęściu mówiłem. Że szczęścia trzeba szukać w sobie, a nie naokoło.
Że nikt go człowiekowi nie da, jak sam sobie go nie da. Że szczęście jest nieraz bliziutko, może w tej ubogiej izbie, gdzie się całe życie żyje, a ludzie Bóg wie gdzie go szukają.
Że niektórzy w sławie i bogactwie go szukają, ale na sławę i bogactwo nie każdego stać, a szczęście jest jak woda i każdemu chce się pić. Że nieraz jest go więcej w jednym dobrym słowie niż w całym długim życiu."


Wiadomo, że na Niewidocznym Uniwersytecie mogą studiować wyłącznie mężczyźni. Taka jest tradycja. Po prostu. Problem pojawia się, gdy na skutek pośpiechu czy pomyłki spadkobiercą laski umierającego maga zostaje dziewczynka. Wprawdzie ósma córka ósmego syna, ale jednak dziewczynka. Przeciwni jej magicznej edukacji są początkowo wszyscy, nawet babcia Weatherwax, która usiłuje skierować drzemiącą w Eskarinie moc na zioła i głowologię, charakterystyczne w działalności wielu czarownic, a Babci w szczególności. Przychodzi jednak moment, że nawet ta doświadczona czarownica musi przyznać, że potrzeba tu innego nauczyciela, więc wyrusza z Esk i jej laską do Ankh-Morpork.

W Równoumagicznieniu pierwszy raz spotykamy wiedźmy, moje ulubione bohaterki Świata Dysku. Najlepiej scharakteryzowana jest oczywiście Babcia Weatherwax, jeden (jedna?) z trzech filarów wśród czarownic. Początek jej drogi z Ramtopów do wielkich wydarzeń w Ankh-Morpork nie jest łatwy. Jak każdy krok w nieznane i ten musi Babcia okupić sporą dawką samozaparcia, przełamać własne wątpliwości i obawy i wykorzystać znajomość ludzkiej psychiki, aby przedrzeć się tam, gdzie tradycja nie pozwala, przez sztywne i bezmyślne jej przestrzeganie. A potencjał niewątpliwie posiada. Gdzie trzeba, stosuje głowologię, a jeśli to nie wystarcza, sięga po bardziej wybuchowe, magiczne środki. Bo to mądra kobieta jest. Zna się na psychologii człowieczej, chociaż słowo „psychologia” nie jest jej zapewne znane. Umie też pomanipulować mężczyznami, żeby osiągnąć cel niemożliwy do osiągnięcia wprost. Mimo że ci mądrzy mężczyźni, magowie, są hmm, mądrzy. Bo Równoumagicznienie jest też o wiedzy. Tej nabywanej w toku studiów, która potrafi wiele wytłumaczyć, i tej intuicyjnej, którą się ma w sobie, jak magia na przykład. I ich wzajemnym przenikaniu się i trudnych relacjach. Tak bywa.

Jest w tej powieści to, czego u Pratchetta zwykle nie brakuje, czyli przedni humor (parskałam wiele razy), w miarę interesująca akcja (chociaż nie tak dynamiczna jak w dwóch pierwszych częściach) i to, co sprawia, że jego książki chcą być czytane wielokrotnie (pewnikiem jakieś czarowanie), czyli ponadkulturowe problemy podane w formie strawnej i dającej do myślenia. Ogólnie: jest magia w codzienności i codzienność w magii, a od nas tylko zależy, co z niej zaczerpniemy i jak wykorzystamy.

„Rzeka płynęła leniwie jak śledztwo.”

„Babcia przygryzła wargę. Nie bardzo wiedziała, jak ma się zachować w stosunku do dziecka. Dzieci uważała – przy tych rzadkich okazjach, kiedy w ogóle o nich myślała – za coś pośredniego między ludźmi a zwierzętami. Znała się na niemowlakach: z jednego końca trzeba lać mleko, a drugi utrzymywać w czystości. Dorośli są jeszcze łatwiejsi, bo sami się karmią i myją. Ale pomiędzy jednymi a drugimi istniał świat, którego nie próbowała nawet zrozumieć. O ile się orientowała, należy tylko pilnować, żeby nie złapali czegoś groźnego, i mieć nadzieję, że wszystko się dobrze skończy.”

„– Jeśli nie możesz się nauczyć jeździć na słoniu, naucz się przynajmniej jeździć konno.

– Rodzaj borsuka – wyjaśniła Babcia.

Nie dzięki przyznawaniu się do ignorancji od czterdziestu lat cieszyła się sławą znawczyni natury.”

„Był głupi, owszem, w ten szczególny sposób, w jaki bywają głupi bardzo mądrzy ludzie. Miał tyle taktu, co lawina i tyle egocentryzmu, co tornado, ale nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że dzieci są dostatecznie ważne, by zachowywać się wobec nich nieuprzejmie.”

„Bywają też istoty tak potworne, że nawet ciemność się ich lęka.

Większość ludzi nie ma o tym pojęcia. I bardzo dobrze, ponieważ świat nie mógłby normalnie funkcjonować, gdyby wszyscy leżeli w łóżkach z kołdrami naciągniętymi na głowy.”

„Rzeczywistość powróciła i starała się udawać, że ani na chwilę nie odchodziła.”

Przede wszystkim jestem książkomaniakiem. Na drugim miejscu stawiam druty i szydełko wraz z działaniami kuchennymi, głównie w zakresie pieczenia ciasteczek i produkcji przetworów. Wszystkie zamieszczone na blogu teksty i zdjęcia (oprócz niektórych okładek książek, pochodzących od dystrybutorów) są mojego autorstwa, proszę nie kopiować ich bez mojej zgody! Prościej napisać: danutinka[maupa]gmail[kropka]com Wyróżnienia są miłe, ale proszę mi ich nie dawać. Dziękuję. :) Strona korzysta z plików cookies. Wchodząc na bloga, wyrażasz na to zgodę. Możesz zmienić ustawienia polityki plików cookies w Twojej przeglądarce .


Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Przyznam szczerze, że do twórczości Pratchetta niespecjalnie mnie ciągnie. Możliwe, że kiedyś coś w tym kierunku nadrobię, ale póki co nic się nie zmieni :) Dziękuję Ci za podesłanie linka do recenzji, została dodana do wyzwania :) pozdrawiam serdecznie!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta. Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)


Przedpokój to pierwsze pomieszczenie, które widzą nasi goście, kiedy przychodzą do nas z wizytą. Warto o tym pomyśleć, bo „pierwsze wrażenie” jest tylko jedno i można zrobić je tylko jeden raz. A co najczęściej widzimy, kiedy przychodzimy do kogoś w odwiedziny? Najczęściej przepełnione kurtkami, wieszaki i stosy butów. 

To było też problemem mieszkania w którym przeprowadzałyśmy metamorfozę. Przedpokój był nieodłączną częścią salonu, co nie ułatwiało wcale sprawy. Konieczne były trzy rzeczy: 

3 KROKI NA RAZ CZYLI WIELKA ZEBRA NADCHODZI

Po metamorfozie salonu ( TUTAJ ) oraz aneksu kuchennego ( TUTAJ ), musiałyśmy wymyślić coś, co wyodrębniło by przedpokój, ale jednocześnie pasowało stylistycznie do całej reszty. Miałyśmy też ochotę na naprawdę coś szalonego. Padło na nasze ulubione pasy! Cały przedpokój w biało - czarne pasy. To było to. Ale najpierw przemalowałyśmy drzwi. No oczywiście, że na czarno ( TUTAJ ).

Za pomocą różowej taśmy TESA (Tesa Sensitive) i poziomicy laserowej, wyznaczałyśmy partie ściany, które zamierzałyśmy pomalować w pasy. Następnie wyznaczone partie pokryłyśmy taśmą TESA, pozostawiając pomiędzy nimi odstępy, bo to właśnie one miały być czarne. 

Przy takim malowaniu, pamiętamy o podmalowaniu naklejonych pasów farbą bazową, w naszym przypadku białą. Po wyschnięciu podmalowania, całość pomalowałyśmy farbą ceramiczną w kolorze czarnym. Wystarczyły dwie warstwy. 

Najlepsze jest zawsze zdejmowanie taśmy, to jak czary! 

WIESZAMY OBRAZKI BEZ UŻYCIA WIERTARKi

Przy każdej naszej realizacji, nie może zabraknąć dzieł sztuki. I tutaj też miałyśmy przygotowany prześliczny obraz olejny, pędzla Małgorzaty Grabczyńskiej. Postanowiłyśmy przy tej okazji wypróbować naklejany wieszak. Czy to w ogóle się nada? 

Postanowiłyśmy przetestować gwoźdź samoprzylepny marki TESA i zobaczyć, czy reklama nie kłamie.

Obie z Anią maniacko kupujemy stare meble i dodatki z potencjałem. Jak możecie się domyślać nie jest to wcale łatwe, bo tu decyduje łut szczęścia i szybkość decyzji. Tak było i tym razem. Ania eksplorując internet, natrafiła na przepiękny stary stolik. Zachwycona, zadzwoniła do mnie, by podzielić się znaleziskiem. Decyzja była szybka- kupujemy, bo jak się okazało, cena też była świetna. Krótki telefon, szybka transakcja i stolik był nasz. Dotarł do pracowni i na ponad rok, utonął w jej czeluściach. 

Kiedy urządzałyśmy część biurową Ani męża, potrzebne było nam stylowe biurko. Przypomniałyśmy sobie o starym stoliku, który stał zawalony w naszej pracowni i czekał na swoją kolej. Po bliższych oględzinach pacjenta stwierdziłyśmy, że po drobnym liftingu będzie z niego świetne biurko.

Postanowiłyśmy, że największej uwagi potrzebuje blat, który trzeba zeszlifować, pobejcować i polakierować, resztę stołu postanowiłyśmy tylko odświeżyć. Blat szlifowałyśmy szlifierką oscylacyjną i zaczęłyśmy od papieru o gradacji 120g. Później przeszłyśmy do 180 i finiszowałyśmy 220. 

SZAFA - CZYLI ROBIMY ORYGINALNY KAMUFLAŻ

W pomieszczeniu, w którym miało stanąć biurko, było już sporo drewnianych mebli. Postanowiłam dopasować je kolorem do reszty. Do bejcowania wybrałam sprawdzona i niezawodną bejcę marki LIBERON . Dla tych, którzy kochają klasyczne renowacje, serdecznie polecam te produkty. Firma z ponad 100-letnim doświadczeniem, wprowadziła na nasz rynek cały zestaw tak znakomitych produktów. Mnie osobiście fakt ten ucieszył bo jak wiadomo majsterkowanie to dożywotnia pasja :) 

Wracając do meritum sprawy, żeby najlepiej dobrać kolory, musiałam pomieszać dwie bejce: KASZTAN i HEBAN. Po wymieszaniu bejc, nakładałam je na blat za pomocą zrobionego ze starej skarpety, „tamponu”. Dlaczego nie pędzlem? Nakładanie bejcy tamponem, powoduje, że nakładamy tylko tyle ile nam potrzeba i unikamy niechcianych krawędzi, które powstają podczas malowania pędzlem. 

Nogi i podstawę stołu postanowiłyśmy tylko przyciemnić i odświeżyć. Do tego celu wybrałyśmy nasze ODKRYCIE 2019 roku. Farba kazeinowa z linii Liberon farby dekoracyjne. Jest to zestaw farb do dekoracji mebli. Mamy tu zestaw farb kazeinowych (na bazie białka z mleka), farb kredowych i farb dekoracyjnych do zadań specjalnych z super efektami. O samych farbach napiszę już niebawem bardziej rozległy tekst, bo warto te farby bliżej poznać. 

Tu dodam tylko, że farby kazeinowe tej marki odpowiadają swoimi właściwościami farbom kredowym. Farby kredowe za to to bardziej efekty specjalne niż klasyczne kredówki. 

Do malowania wybrałyśmy Farbę Kazeinową - głęboką, matową czerń. Nakładała się fantastycznie i schła dość szybko, ukazując pięknie kryjacy, głęboki kolor. Super! 

lakierowanie - czyli zabezpieczamy blat 

Kiedy już bejca wyschła trzeba było zabezpieczyć blat. Myślałam żeby potraktować go politurą, ale w końcu postanowiłam wziąć lakier. Politura jest przepiękna, ale z nią jest trochę jak z jedwabną bluzką: o ile produkt naturalny i wysokiej klasy, o tyle użytkowanie upierdliwe (kropla wody spadnie i od razu plama). O ile Pan Domu by na pewno uważał, to dzieci już raczej nie. Dlatego rozwiązanie z lakierem wydało mi się znakomite. Użyłam tu mojego ulubionego lakieru V33 , dedykowanego do drewnianych parkietów. Wolę te lakiery niż te dekoracyjne, bo lakiery na bazie wody są miękkie i się rysują, a te dedykowane do podłóg są bardziej utwardzone. Lakier nakładałam pędzlem, oczywiście wzdłuż usłojenia. Chociaż według producenta lakier schnie 4-6 godzin, my pozwoliłyśmy mu schnąć cała noc. 

Tym sposobem biurko było gotowe i mogło zawitać w nowym domku. Myślę, że na tle żółtej ściany prezentuje się znakomicie. 

Całą metamorfozę salonu możecie zobaczyć TUTAJ

8 metrów kwadratowych, ani mniej ani więcej, miał pokój, w którym Iwona miała zamieszkać. Ale zacznę od początku. Do programu zgłosiła się Iwona, bohaterka IV odcinka programu "Robota na Weekend". Jej problemem był brak własnego przytulnego „kąta” w mieszkaniu, które dzieliła z mamą i swoją córką.

Od jakiegoś czasu mieszkały już razem, ale tylko pokój najmłodszej był urządzony. Babcia miała mały pokoik, w którym spała, a Iwona mieszkała w salonie. Salon nie pozbawiony atutów miał piękny balkon i dwie pary drzwi: jedne do kuchni drugie do przedpokoju. Przez taki układ był to pokój przechodni w dodatku z telewizorem, więc ciężko było Iwonie znaleść tam wymarzony spokój. Dodatkowo, kiedy nasza bohaterkę odwiedzały koleżanki, to niezręcznie było jej wypraszać mamę. Konieczne były zmiany.

Tu właśnie wkraczamy my. Wizja lokalna i ulubiona konkluzja - jest winda! No bo kto lubi dźwigać rzeczy do remontu na czwarte piętro ? Za oknem upał, 36 stopni w cieniu, ale w windzie chłodno. Jedziemy, oglądamy i rozmawiamy. Dziewczyny przemiłe, wszystkie podobne do siebie jak 3 wersje jednej. Cudnie. Czuć kobiecą moc. Po obejrzeniu mieszkania potwierdzamy jednogłośnie, że pomysł Iwony na zamianę pokoi jest bardzo dobry. 

Zabrałyśmy się więc do projektowania. I tu zaczęły się schody. Pokój, który miała zająć Iwona, miał tyko około 8m2 (2.15 x 4.10) plus wielgachna szafa w zabudowie na całej ścianie. Jakby tego było mało to drzwi wejściowe otwierały się do środka. W pokoju musiało znaleść się miejsce na wygodne spanie, jakieś biurko-stolik, komoda i miejsce do przyjmowania gości :) Ma być przecież przytulnie i miło bo teraz tam Iwona będzie spędzała większość czasu.

SZAFA - CZYLI ROBIMY ORYGINALNY KAMUFLAŻ

Pierwszą i największa dominantą pokoju okazała się szafa. Wielka, brązowa, zajmująca całą ścianę i determinująca wygląd pokoju. Niestety szafy wnękowe, czyli w tzw. „zabudowie”, a zwłaszcza te robione 10-15 lat temu, nie grzeszą urodą. Imitacje naturalnego drewna są słabej jakości, co nie dodaje uroku ani szafie, ani pomieszczeniu, w którym taka stoi. Na szczęście już na etapie projektowym, Ania znalazła fantastyczną tapetę przedstawiającą stare kamienice. Piękna i w bardzo dobrej cenie, co zdarza się rzadko, więc pomysł pomalowania szafy porzuciłyśmy bez żalu! Postanowiłyśmy więc całą szafę zakleić i stworzyć „paryski klimat”. Tapetę trzeba było dociąć bo drzwi szafy miały 80 cm szerokości, a bryt tapety tylko 55. Na szczęście, wzór dało się łatwo połączyć i już po przyklejeniu tapety nie było tego wcale widać. 

Klejenie tapety nie jest trudne, ale praca pod czujnym okiem kamery ma swoje ciemne strony. Pomyślcie: 8m2, w pokoju temperatura około 40C, okna pozamykane ze względu na dźwięk i razem z ekipą jest nas 6 osób i świecące lampy. Warunki więcej niż trudne, ale tapeta się przykleiła i oprócz tego że miałam całe włosy w kleju do tapet, to nie było tak źle! :)

BIURKO - CZYLI DRUGIE ŻYCIE STAREJ MASZYNY

Kiedy rozmyślałyśmy o tym, jakie biurko wstawić do pokoju Iwony, usłyszałyśmy, że właśnie uczy się szyć i kupiła sobie maszynę do szycia. To natchnęło nas dwoma super pomysłami: pierwszy, to taki że Iwona uszyje poszewki na poduszki do swojego nowego pokoju i drugi, że do biurka wykorzystamy stary stelaż pod maszynę! Super! 

Wykonanie biurka na starym, żeliwnym stelażu jest tak naprawdę bardzo proste. Potrzebujemy tylko dociąć odpowiedni blat i ewentualnie odnowić żeliwną podstawę. My blat wykonałyśmy z pięknej deski dębowej (pobielonej białym woskiem), a podstawę po odtłuszczeniu, pomalowałyśmy czarną matową emalią. 

KOMÓDKA WIELOFUNKCYJNA - CZYLI BUDUJEMY MASZYNOWY PRZYBORNIK 

Nad nowym stoliczkiem postanowiłyśmy powiesić coś zrobionego specjalne dla Iwony, jakiś mebelek niespodziankę, który nie zajmie wiele miejsca a będzie przydatny podczas szycia. Wyszło nam, że zrobimy mini komódkę ze słynnych już skrzyneczek MOPPE. Dwie skrzyneczki, 8 gałek, 8 ramek katalogowych dwie deski i szafeczka była gotowa. Całą postanowiłyśmy pomalować na biało z czarnymi ramkami wokół szufladek, żeby w pokoju uzyskać czysty efekt graficzny. 

DUŻA KOMODA - CZYLI ZNOWU METAMORFOZA TARVY

Na przeciw stolika postanowiłyśmy postawić komodę na bieliznę, a nad nią powiesić lustro w dużej ramie. Takie typowo kobiece miejsce, którego w enklawie Iwony nie powinno zabraknąć. W tym przypadku sięgnęłyśmy po dobrze znane nam rozwiązanie i na warsztat poszła drewniana komoda Tarva. Jest to taki rodzaj mebla, który można wystylizować na 1000 sposobów. Ponieważ chciałyśmy tą część pokoju zrobić prawie monochromatyczną, postanowiłyśmy, że komoda będzie również biała tylko z czarną ramką. Dodałyśmy do tego gałki wykonane z czarno białej masy, imitującej naturalną kość. Wyszło bardzo elegancko. 

POSTAW NA KOLOR - CZYLI MALUJEMY WNĘTRZE

Kolorem bazowym pomieszczenia stały się biel i czerń (choć tak naprawdę nie są to kolory w klasycznym rozumieniu), nie licząc podłogi w odcieniach brązu. Żeby pokój stał się przytulny, trzeba było wprowadzić kolor. Nic oprócz różu nam się nie podobało, ale Iwona nie lubiła różowego koloru. I co z tym fantem miałyśmy zrobić? Postanowiłyśmy znaleść najbardziej szary wśród wszelkich różowych odcieni. Kiedy już taki miałyśmy, wprowadziłyśmy go w strefie kanapy i w postaci wskiego pasa w drugiej części pokoju. 

SZTUKA WE WNĘTRZU - CZYLI OBRAZKI DIY

Nie może być wnętrza bez obrazów na ścianach. Czasu było niewiele, a i zasoby funduszy malały. W tej sytuacji postanowiłyśmy zrobić sztukę DIY. Do tego potrzebne były nam ramki z passe-partout i kawałki tapety, które zostały nam z oklejania szafy. Wystarczyło tylko wybrać odpowiednie fragmenty z resztek tapety, którą okleiłyśmy szafę, ułożyć z tego jakąś sensowną całość i gotowe. Bardzo byłyśmy zadowolone z efektu końcowego. 

JAK WAM SIĘ PODOBA NASZA METAMORFOZA?

MOŻECIE ZOB
Footjob w wykonaniu brunetki
Kolega zaliczyl moja laske
Zgrabna blondi lubi jego sztywnego kutaska

Report Page