Azjatka potrafi zaspokoić samca

Azjatka potrafi zaspokoić samca




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Azjatka potrafi zaspokoić samca
Offenbar hast du diese Funktion zu schnell genutzt. Du wurdest vorübergehend von der Nutzung dieser Funktion blockiert.



Shelly Laurenston 2 Bestia w Nim

Home
Shelly Laurenston 2 Bestia w Nim



Tłumaczenie: Night-Angel Bety: taurenormalome, champis Korekta Całości: Monia
SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W N...

Tłumaczenie: Night-Angel Bety: taurenormalome, champis Korekta Całości: Monia

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

Prolog

Prawda, był pijany. Bardzo pijany. Pomysł jego ojca na właściwe pożegnanie najmłodszego syna, zanim rząd Stanów Zjednoczonych przywłaszczy sobie jego tyłek na kolejnych kilka lat. Ale to, że nie powinien wypić tych ostatnich czterech tequili, nie znaczyło, że nie wiedział, że ją tropili. Zawsze ją tropili. Zawsze z nią pogrywali. Z tego, co wiedział, już nawet nie mieszkała w domu. Jej zastępczy rodzice się tym nie przejmowali, dopóki napływały czeki. Więc przez większość czasu mieszkała w lesie jak dzikie dziecko. Tyle, że nie była dzikim dzieckiem. Tylko biedną dziewczyną, która miała nieszczęście, znaleźć się po przeciwnej stronie, niż jego młodsza siostra. Złapał ich zapach i natychmiast wiedział, dokąd się kierowali – Szkoła. Znajdą ją pod trybunami. Często się tam chowała. Mogła się schować wszędzie, jeśli tylko musiała. W przeciwieństwie do krzepkich wilczyc, ona była mała i szczupła, ale silna, jak dzikie psy. Do czasu, gdy dotarli do sali gimnastycznej, on stał już przed trybunami. Nie miał czasu jej szukać i zabrać stąd, musiał ich zatrzymać tutaj. - Cześć Bobby Ray. – Bertha znana także jako Grubokoścista Bertha zagruchała. Jego siostra, mając szesnaście lat i sześć stóp1 wzrostu, wciąż była mniejsza od Berthy. Ale była twardsza i Bertha wcześnie nauczyła się nie zadzierać z Sissy Mae Smith. Nauczyła się tego w trudny sposób. Teraz sama prześladowała mniejsze, słabsze Omegi mieszkające w mieście. Jak dotąd, wyglądało na to, że specjalnie uwzięła się na tę jedną konkretną. Tę jedną dziewczynę bez ochrony, rodziny, Sfory. Pies pośród wilków. Pan był okrutny zsyłając mu tę myśl. - Wiem, dlaczego tu jesteś, Bertha. I chcę żebyś wzięła swoich przyjaciół i odeszła. - Och daj spokój, Bobby Ray. Nie skrzywdzimy jej ani trochę. – Bertha przykucnęła, aby popatrzeć przez listwy trybun. – Czy ona tam jest? Wyjdź Jessie Ann. My tylko chcemy powiedzieć cześć. - Powiedziałem, że macie odejść. Bertha wstała, prawie tak wysoka jak on, i odrzuciła włosy na plecy. 1

Ok. 182,88 cm

-1-

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

- Dlaczego nie jesteś na swoim przyjęciu, Bobby Ray? - Kiedy mój ojciec zaczyna chwytać moich braci za karki i mówić im, że żyją tylko, dlatego, że nie zabił ich w kołysce, to znak dla mnie, że powinienem się zmyć. Podeszła bliżej. - Naprawdę dołączysz jutro do NAVY2? - Już dołączyłem, kochana. Jutro wsiadam do autobusu. – I w cholerę stąd. - Będziemy tęsknić. – Powiedziała cicho, tylko do niego. - Moja mama powiedziała to samo. – Objął ją ramieniem i skierował z powrotem do drzwi. – Słuchaj, weź stąd tych ludzi. Czekam tu na kogoś. - Kogo? - Przyjaciela, który zamierza mi pomóc, zabłysnąć w trzech okręgach. Ale nie przyjdzie, jeśli wyczuje widownie. Więc czemu nie wrócisz na przyjęcie i tam się spotkamy? – Uśmiechnął się z przymusem. – A wtedy urządzimy sobie własne przyjęcie. - Ok. Do zobaczenia za jakąś godzinę? - Jasne. – Skłamał, czułby się prawie winny, gdyby nie wiedział, że przyszła tu, by pobić dziewczynę ważącą dziewięćdziesiąt pięć funtów3. Bertha pocałowała go w policzek i skłoniła wilki, by poszły za nią. Większość z nich już była nieźle pijana. Jeszcze kilka drinków i wszyscy padną nieprzytomni, a kiedy rano się obudzą, on będzie w autobusie i opuści Smithtown na zawsze. Kiedy ich zapach osłabł, Bobby Ray odwrócił się i skierował ku trybunom. - W porządku Jessie Ann. Możesz wyjść. – Czekał na jej odpowiedź, ale wyglądało na to, że wciąż była przestraszona. Wyłapał jej zapach, więc musiała tu gdzieś być. – Dalej Jessie Ann, wiesz, że nie musisz się mnie bać. Odprowadzę Cię do domu. – Ostatecznie miał nadzieję, że da radę. Ta tequila zaczynała w niego uderzać dość mocno. - Psiakrew, Jassie Ann, nie mam na to czasu. – Obszedł wokoło trybuny i przykucnął żeby pod nie zajrzeć. Chwiał się trochę przez alkohol, więc sięgnął i lekko położył rękę na metalowym pręcie. - Nie! Małe brązowe ręce złapały go za ramiona i pociągnęły w tył. Obydwoje uderzyli o podłogę, gdy trybuny rozleciały się jak klocki domina. Gdyby znalazł się pod nimi zmiażdżyłyby go na śmierć. 2 3

Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych Koło 43 kg – chudzielec!

-2-

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

Cisza, po tych ogłuszających dźwiękach trzaskającego metalu, zaszokowała go. - Ty to zrobiłaś. – Bobby Ray spojrzał przez ramię na Jessie Ann Ward. Była małym, słodkim, czymś, ale zbyt niewinnym jak na jego gust. Wielkie, szeroko otwarte, brązowe oczy, słodki, mały nosek i pełne usta obiecujące całą gamę rzeczy, których - był przekonany - ona nigdy nie byłaby w stanie dostarczyć. Długie, kręcone włosy miała związane w dwa kucyki i łatwo można było zobaczyć wiele kolorów przeplatających się w każdym z nich. Wszystkie dzikie psy miały wielobarwne futro, a gdy byli ludźmi, włosy. Brązowe, złote, blond, białe i czarne, wszystkie na jednej głowie sprawiały trudności Jessie, by być niewidzialną. Wciąż jednak, był na nią napalony od momentu, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy, ale Jessie Ann była tym typem dziewczyny, z którym się żenisz, a nie tylko obściskujesz. A on nie miał zamiaru utknąć w tym mieście. Kolejny samiec Smith z bandą bezwzględnych synów i kobietą, która nie wie czy go kocha, czy nienawidzi, a prawdopodobnie obydwie te rzeczy na raz. - Mogłem zginąć. – Zawarczał. - Nie warcz na mnie. – Odwarknęła, siadając. – Poza tym, to nie było na Ciebie. - Nie, to było dla nich. I sądzisz, że mogłabyś sobie kiedykolwiek wybaczyć, gdyby rzeczywiście pod tym zginęli? - Nie zginęliby. To miało ich tylko odstraszyć. Jestem zmęczona tym, że polują na mnie jak na gazelę. Gapił się na nią i w końcu zobaczył wszystkie stłuczenia i siniaki na jej twarzy i szyi, prawdopodobnie schodzące w dół po jej torsie i nogach. Znów ją złapali. Szlag. Starał się ją chronić, ale to było wszystko, co mógł zrobić, Sissy Mae nie odwoła tak po prostu swoich wilczyc. Nie ma jeszcze siedemnastu lat a posiada już własną Sforę. Dziewczyny w jej wieku chodziły za nią wokół miasta jakby miało miejsce Powtórne Przyjście Chrystusa. Nie miał pojęcia, co się między nimi stało, ale Sissy Mae dała jasno do zrozumienia, że uważa, Jessie Ann za Omegę w jej sforze. Problem w tym, że Jessie Ann nie za bardzo odpowiadała ta pozycja. Więc walczyła, kiedy większość wilków Omega poddałaby się i czekała aż to się skończy. Ale ona nie była wilkiem. Była dzikim psem. I gdyby miała swoja własną sforę…, ale dzikie psy wymierały. Młodzi, których można było już nazwać dorosłymi, byli narażeni na złośliwy szczep grypy, który mógł być przenoszony przez nich podczas zmiany kształtu. To zmiotło z powierzchni ziemi więcej niż połowę dorosłych, nim ich lekarze mogli sobie z tym poradzić i wyjść ze szczepionką mogącą temu zapobiec. Ta cholerna rzecz pozostawiła wielu dziadków wychowujących szczeniaki i wiele sierot. Sierot takich jak Jessie Ann. -3-

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

Tragicznie, pełno krwiste dzikie psy w Afryce, ludzie Jessie wymierali. Co oznaczało, że nie miała nikogo po za nim, kto by na nią uważał. A kiedy on jutro wsiądzie do autobusu, straci nawet to. - Jessie, musisz nauczyć się o siebie troszczyć. – Bez zastanowienia, Bobby Ray, podniósł rękę, by dotknąć jej policzka, a ona odsunęła się od niego, co zraniło jego uczucia. Zwłaszcza jego pijane uczucia4. – Nie skrzywdziłbym cię. Odsunęła się szybko od niego. - Wiem. – Jeśli tak to, dlaczego się od niego odsuwała? Rozdrażniony chwycił jej kostkę i przytrzymał w miejscu. - Jeśli to prawda to, czemu ode mnie uciekasz? - Nie uciekam. – Ale desperacko próbowała go zmusić, by puścił jej nogę. - To przestań się awanturować! – Kłapnął zębami. Kiedy nie przestała szarpnął ją i jakimś sposobem wylądowała na jego kolanach. Sapnęła zaskoczona, jej ramiona wokół jego szyi, jej uda po obu stronach jego bioder. Przez maleńką chwilę, czuła się tam bardzo dobrze. Oparł ręce na jej biodrach. Bobby Ray wiedział, że powinien ją odepchnąć, ale wszystko, czego pragnął to przyciągnąć ją jeszcze bliżej. Wpatrywała się w jego twarz, te brązowe oczy pożerające go na miejscu. Taa, wiedział, kiedy dziewczyna go chciała, i ku jego kompletnemu zaskoczeniu, Jessie Ann Ward go chciała. Przyglądał się jak zbiera w sobie odwagę; wtedy poruszyła się, jej usta zbliżały się do jego. Mógł czuć jej słodki oddech na swoich ustach i z łatwością mógł sobie wyobrazić jak gorący byłby ten pocałunek. Wiedział, że ona smakuje niesamowicie i odpowiedziałaby mu jak nikt inny przedtem. Wiedział też, że całowanie jej byłoby najgłupszą rzeczą, jaką mógłby kiedykolwiek zrobić. Tak, więc, zbyt pijany, by miarkować swoje działania, zepchnął ją ze swoich kolan, krzywiąc się, kiedy ciężko upadła na podłogę. Bobby Ray przebiegł rękami po swoich włosach. Za jakiś czas straci je wszystkie. - My…, my nie możemy. - Nie możemy, czego? – Warknęła, podnosząc się na nogi. – Chwyciłeś mnie. – Stała i mógł zobaczyć, że miała na sobie jedną z jej koszulek Star Wars.

4

Taa te dopiero są wrażliwe…

-4-

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

Musi mieć takich z dziesięć i dziesięć z Poszukiwaczy Zaginionej Arki. Bardzo frajerskie, Jessie Ann. - Nie bądź zła Jessie Ann. To nie jest… - Zapomnij. – Popatrzyła na mały zegarek na swoim nadgarstku. Miała coś dziwnego z czasem, co wydało mu się fascynujące, gdyż nikt inny w mieście tego nie miał. – Mam się spotkać z przyjaciółmi w Riley’s. – Sklep z komiksami w najbliższym mieście. - Pójdę z tobą. – Nie podobało mu się to, że będzie tam sama. - Nie, nie potrzebuje Cię. – Praktycznie wypluła mu to w twarz; następnie wzięła swój za duży plecak wypełniony jej frajerskimi książkami i gazetami i założyła go na ramiona. Jak na taką drobinę, nie miał pojęcia, jakim cudem jest w stanie holować tę torbę. - To jest dla ciebie zbyt niebezpieczne iść tam o tej porze. - Spotykam się z przyjaciółmi. – Jej przyjaciele. Same samce. Często wyłapywał ich zapach utrzymujący się wokół niej. Kiedyś ich widział, kiedy z jednym kolegą dla kaprysu weszli do sklepu z komiksami. Była z tyłu z pięcioma innymi chłopakami grając w jakąś grę zawierającą tablicę, papier i wielościenną kostkę. Usłyszał, że wmieszane są też smoki i w tym momencie stracił zainteresowanie. Smoki, miecze, wróżki – wszystkie tego typu rzeczy brzmiały dla niego głupio. Ale nie podobało mu się to, że spędza czas z tymi w pełni ludzkimi facetami. Teraz lubił ich nawet mniej. Odwróciła się by odejść, ale zatrzymała się i obejrzała na niego przez ramię. - Powodzenia Smith. No wiesz jutro. Będziesz świetny. – Po czym uciekła. Nie wysilał się by pobiec za nią. Dzikie psy były niewiarygodnie szybkie, a on był zbyt pijany żeby nadążyć. Zamiast tego, Bobby Ray położył się na podłodze i zamknął oczy, zauważając, że po kilku godzinach snu poczuje się znów zdrów jak ryba. Oczywiście wszystkie te sny o małej psowatej z niewinnymi oczami, nikczemnymi ustami, tyko go wyczerpią i zostawią z pragnieniem, by sprawy toczyły się inaczej. Ale nie mogły. Nie dopóki nie wyjedzie ze Smithtown i nie zmieni swojego życia na lepsze. Wtedy może i tylko może, będzie miał coś do zaoferowania małej, psowatej z ikrą, która mogłaby upolować męskie sny i serce.

-5-

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

Rozdział I

Szesnaście lat później…

- Więc, jak źle jest? – Spytał Smitty, podając Mace’owi Llewellyn kubek gorącej kawy. - Źle. Bardzo źle. Nie mogę spać. Ledwie, co jem. Boję się, że przyjdą w środku nocy i puszczą dom z dymem. – Pokręcił głową i napił się kawy, niezdolny kontynuować. - Jak długo jeszcze? Mace wziął głęboki oddech. - Miesiąc. Ale ona mówi, o wycofaniu się. Kilka miesięcy temu myślałem, że to mnie uszczęśliwi; teraz już nie. To mnie przeraża. Smitty się skrzywił. - Nie ma nic, co mógłbyś zrobić? Kiedy tylko jego przyjaciel odwrócił wzrok, Smitty potrącił jego ramię. - Przyznaj się, hoss5. Co zrobiłeś? - Nie rozumiesz. – Oświadczył Mace z desperacją. – Musiałem coś zrobić. Muszę myśleć nie tylko o nas, ale i o dziecku. - Co zrobiłeś? Nie był w stanie spojrzeć Smitty’ emu w oczy. - Zadzwoniłem do jej ojca. - I? - Wezwą ją z powrotem na służbę w przyszłym tygodniu. – Potrząsnął głową. – Musiałem coś zrobić Smitty. To było poza kontrolą. - Rozumiem, hoss.

5

Według mnie to coś jak „stary”, „przyjacielu”, ale że pewności nie mam, więc zostawiam tak.

-6-

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

- Nie, nie rozumiesz. Ona obróciła przyjaciół przeciwko przyjaciołom, sąsiadów przeciwko sąsiadom, żony przeciwko mężom. Mężów przeciwko trenerom tenisa6. Rozpoczęła bitwę na pięści w samym środku Saks’a na Piątej Alei. Kiedy jest znudzona – obawiam się o bezpieczeństwo świata. Smitty popijał kawę małymi łyczkami, dziwiąc się jak jedna policjantka będąca na urlopie macierzyńskim może zniszczyć całe Long Island. Przed tym jak Dez urodziła, Mace umieścił ją w domu z czterema sypialniami w Northport z nadzieją, że jeśli jej się spodoba, przemyśli ponownie sprawę mieszkania na Brooklyn’ie - i najważniejsze to, jak bardzo codziennie ryzykuje pracując jako detektyw w Nowojorskiej Policji. Ale niedługo po tym jak urodziła, Dez zaczęła zachowywać się dziwnie. Nigdy nie mówiła o pracy, a Mace mógł wrócić do domu na w pełni ugotowany posiłek i do uśmiechającej się żony, która była więcej niż szczęśliwa spełniając jego zachcianki. Potem zaczęły się długie spacery z dzieckiem i psami po okolicy. Do czasu, aż Dez wróciła do domu, małżeństwa trwające trzydzieści lat były skończone. Trenerzy tenisa postrzeleni lub pobici w Country Klubie7. Dez nie powiedziała nic, kiedy Mace ją o to pytał, za to zaproponowała mu kawałek cytrynowego ciasta bezowego domowej roboty. To wtedy facet przestał sypiać. - Ona wie? - Nie wiem. Mieli do niej dzisiaj zadzwonić, dać jej weekend i ściągnąć do pracy od poniedziałku, ale bałem się zadzwonić do domu. Smitty nie winił za to swojego przyjaciela. Fakt, mogli razem służyć w Navy SEALs8, załapać się na walkę na pięści, dokonać inwazji na obce kraje, robić wszystko, co tylko rozkaże im rząd. Ale nigdy nie czuli takiego strachu jak wtedy, gdy Desiree MacDermot-Llewellyn z uśmiechem pyta Cię czy chcesz soli do swoich ziemniaków. - Cóż, tu zejdzie nam jeszcze kilka godzin. Mace skończył swoją kawę. - Dzięki Bogu. Nie mogę iść do domu… Ostatniego wieczoru zrobiła mi duszone mięso. – Zgniótł pusty kubek po kawie. – Nieludzka. Ta kobieta jest nieludzka. Smitty skończył własną kawę i wrzucił resztę do kosza. Spojrzał na ekran telewizora. Umieścili kamery w każdym miejscu, które im przyszło do głowy. To było ich największe zlecenie w tym czasie, Smitty chciał żeby poszło bez żadnych utrudnień. Do tej pory, zespół zatrzymał, co najmniej czternastu ludzi próbujących się wkraść na przyjęcie. Kiedy Mace powiedział mu kilka miesięcy 6 7

Ach ci trenerzy tenisa… Chodzi o kluby dla „bogatych” z okolicy

8

United States Navy Sea, Air and Land(SEAL) - Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych Morze, Powietrze i Ląd

-7-

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

temu, że zaoferowano im ochronę przyjęcia, głowa Smitty’ego omal nie eksplodowała. Ochrona przyjęć i imprez była dla facetów z kryminalną przeszłością, którzy nie mogli być glinami. Na pewno nie było to zadanie dla w pełni uzbrojonego zespołu, który on i Mace zmontowali, gdy założyli firmę. Wtedy usłyszał, że to nie tylko zwykłe przyjęcie, ale przyjęcie z ‘miotaczem’. Nie było to jakieś bzdurne przyjęcie, ale mokry sen dla maniaków komputerowych. Główni gracze w przemyśle komputerowym – milionerzy do miliarderów – z całego kraju przybędą na to przyjęcie jak robili to od pięciu lat. Jeśli dostałeś na nie zaproszenie mogłeś je sobie spokojnie dodać do CV. Wzmocnienie ochrony było potrzebne do ochrony poważnych gigantów, których nawet Smitty - który miał gdzieś wszystko, co wiązało się z komputerami, z wyjątkiem momentów, gdy miał wysłać e-mail albo ściągnąć jakiegoś pornosa - rozpoznawał. W kilka dni „ta gówniana robota, którą musimy wykonać” przeszła do „wszyscy biorą się do roboty” wydarzenia. Na szczęście, znali siłę ludzkich mięśni - byłych wojskowych - przeszkolonych zmiennych poszukujących nowego życia pośród cywili. Jak dotąd zatrudnili tylko trzech w pełni ludzi i byli oni najlepszymi przyjaciółmi Dez. - Lepiej wróćmy do środka. – Mace otworzył tylne drzwi. – W porządku ludzie? – Spytał dwóch facetów i kobietę patrzących na monitory i trzymających blisko telefony, by skontaktować się z zespołem. - Taa. – Odpowiedziała kobieta gwałtownie zmieniając kanały, te złote lamparcie oczy wyłapywały wszystko. - Dobrze. – Mace zamknął drzwi po tym jak Smitty wyskoczył z pomieszczenia i obaj skierowali się z powrotem na przyjęcie. Szybko sprawdzili ochronę frontowych drzwi i weszli do czteropiętrowego budynku z brązowego kamienia, który był własnością firmy, która ich wynajęła. Nie byli wielką firmą, ale wszystko wskazywało na to, że wpływową. Specjaliści ochrony komputerowej i baz danych, czy coś takiego. Żeby być całkiem szczerym, Smitty’ego to nie obchodziło. Ich pieniądze były wystarczająco zielone i mieli ich dużo. Smitty i Mace przeszli do głównej sali balowej i zaczęli się rozglądać. Ci ludzie definitywnie wiedzieli jak wydawać przyjęcia. Nie była to zwyczajna - i nudna – elegancka „czarno-biała” impreza. To było maniakalne przyjęcie do n-tej potęgi. Hardkorowa muzyka techno, stare gry wideo wzdłuż ścian, szalona liczba jedzenia i alkoholu - wszystko za darmo - i gorące kelnerki ubrane jak te niepokojące dziewczęta z Japońskich animacji. Nigdy wcześniej nie widział, tylu dziewczyn ubranych w szkolne mundurki z podwiązkami, w całym swoim życiu. Tak, Ci ludzie zdecydowanie znali swoją publiczność. - Smitty? -8-

SHELLY LAURENSTON – PRIDE 2 - BESTIA W NIM

Smitty odwrócił się do swojego biznesowego partnera. - To jest Sierra Cohen. Pani Cohen, to mój wspólnik Bobby Ray Smith. Smitty potrząsnął dłonią kobiety jednocześnie mierząc ją wzrokiem z góry na dół. Mniam. Szakal. Nie było zbyt wiele szakali na świecie, ale te kilka, które poznał, były cholernie słodkie. Używając swojego najbardziej czarującego uśmiechu Smitty spytał. - Więc, to pani firma, pani Cohen? - Och nie. Nie, ja jestem tylko ciężko pracującym pracownikiem. Właściciele nie czują się zbyt komfortowo występując publicznie. Więc ja tak jakby, jestem twarzą firmy. - Mogę zrozumieć, dlaczego, kochanie. Zaśmiała się gardłowo i podeszła krok bliżej. - Muszę powiedzieć, panie Smith… - Smitty kochanie. Wszyscy mówią do mnie Smitty. - Smitty, muszę powiedzieć, że bardzo się ucieszyłam, że znalazłam… uch… firmę ochroniarską prowadzoną przez ludzi naszego rodzaju. Wiem, że moi pracodawcy czują się o wiele bezpieczniej z waszym zespołem, niż z ludźmi, których zwykle wynajmujemy na tę imprezę. - Cóż, jesteśmy w stanie zaspokoić wszystkie wasze potrzeby związane z ochroną. Właściwie, każdą potrzebę. Musiał przygryźć wnętrze policzka, żeby się nie roześmiać, gdy zobaczył jak Mace przewraca oczami zniesmaczony. Zanim pojawiła się detektyw MacDermot, toczyłaby się paskudna walka pomiędzy przyjaciółmi, by sprawdzić, który pierwszy będzie miał to małe kochanie w swoim łóżku. Ale teraz zarozumiały lew był sparowany i poślubił piękną policjantkę z dużymi piersiami, biedny Smitty został sam. - Dobrze wiedzieć. Jestem pewna, że znajdzie się coś, co mógłbyś dla mnie zrobić później w nocy. - Czy jest jakaś szansa – wtrącił Mace, – że dacie radę się wstrzymać z tym miłosnym festiwalem aż skończymy robotę? - Nie zwracaj na niego uwagi, kochanie. Jest żonaty. Mace warknął, a Sierra popatrzyła n
Ukrył kamerę, żeby nagrać pornosa
Nastolatki puszczają się w klubie
Morgan Blanchette w spermie

Report Page