Andżelika sama w pokoju

Andżelika sama w pokoju




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Andżelika sama w pokoju
Uciekła od męża do stuletniego domu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU USTAWIENIA ZAAWANSOWANE
Angelika Tucholska prawie rok temu wystąpiła w programie "Nasz nowy dom". Ekipa programu z Katarzyną Dowbor na czele odmieniła życie jej i piątki dzieci. - To są nasze warszawskie anioły - powiedziała w rozmowie z WP Kobieta.
Oto #HIT2021. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Karolewo to mała wioska ok. 50 km od Bydgoszczy. Tak naprawdę to jedna ulica z kilkoma domami. W jednym z nich mieszka Angelika Tucholska z piątką dzieci i partnerem. Jej cztery kąty wyróżniają się na tle innych – dom jest odnowiony i zadbany. To wszystko dzięki ekipie "Nasz nowy dom", która prawie rok temu odmieniła los kobiety i jej rodziny.
Angelika nabyła stuletni dom po ślubie z byłym już mężem. Chcieli tutaj budować swoje życie i wychowywać dzieci. Nieruchomość już wtedy wymagała solidnego remontu. Z czasem okazało się jednak, że młode małżeństwo musi przeprowadzić się do innej gminy, ponieważ partner kobiety odziedziczył gospodarstwo po rodzicach.
- Po remoncie nie widać, że to jest stuletni dom. Z moim byłym mężem kupiliśmy go w trakcie małżeństwa, wzięliśmy kredyt, który ja spłacałam. Trudny temat. Mieliśmy go sprzedać, ale upierałam się, żeby zostawić go dla dzieci. Dzięki temu miałam gdzie się z nimi podziać, jak odeszłam. Kiedy tu zamieszkałam z maluchami, dom był w opłakanym stanie. Czego nie dotknęłam, odpadało. Miałam dość - mówi w rozmowie z nami.
Angelika Tucholska poślubiła swojego męża, kiedy miała 17 lat. Jak sama przyznała w rozmowie z WP Kobieta, ślub wzięli z rozsądku.
- Miałam 17 lat, kiedy zaszłam w ciążę. Ślub braliśmy, bo zaliczyliśmy wpadkę i na wsi tak po prostu wypada. Nie można przecież inaczej. Żałuję jednej rzeczy. Tego, że nikt mnie nie złapał za rękę i nie powiedział: "Ty nic nie musisz". Gdyby tak się stało, nie doszłoby do tego ślubu. Tkwiłam w tym związku, bo tak wypadało. Teściowa zawsze mówiła, że jak jesteśmy małżeństwem, to trzeba mieć drugie i trzecie dziecko.
Choć dzieci zawsze dawały ogromne szczęście Angelice, to małżeństwo było dla niej koszmarem.
- Mój poprzedni związek to była wegetacja. Walczyłam dla dzieci. Robiłam, co mogłam przez 15 lat. Jak się człowiek budzi o 6 rano i od razu zastanawia się, czy mąż jest jeszcze trzeźwy, to jest coś strasznego. Nie miałam już chęci do dalszego działania. Gdyby nie dzieci, nie wiem, co by się działo. Trzy razy odchodziłam od byłego męża. Dwa razy wróciłam, ostatni raz nie. Byłam uzależniona od niego, zastanawiałam się, co ludzie powiedzą, jak się utrzymam. Teraz wiem, że dzieci są najważniejsze, reszta jest nieważna. Ciężko odejść od osoby, która nas krzywdzi, która nas wyzywa, dopuszcza się przemocy.
Angelika podkreśla, że trudno było jej uzyskać jakąkolwiek pomoc.
- Kiedy pierwszy raz odeszłam, wezwałam policję. Uciekałam z piątką dzieci. To był ciężki moment. Myślałam, że ktoś udzieli mi pomocy, a ja po kilku dniach dostałam wezwanie z gminy. Wtedy panie z opieki powiedziały, że to jest dobra rodzina, że oni nic nie zrobią. Powiedziałam im, że to nie chodzi o mnie, że chcę tylko pomocy dla dzieci, które potrzebują oazy. Miały być kontrole, ani razu nikt nie przyjechał. Drugi raz jak odeszłam, szybko wróciłam, bo się tak bałam. ­­­
W końcu się udało. Pani Angelika wraz z piątką dzieci wróciła do stuletniego domu, który kupiła wraz z mężem. Jednak to ona spłacała większość kredytu, choć utrzymywała się wyłącznie ze świadczenia 500+. Dom był w opłakanym stanie, lecz początkowo nie to było najważniejsze.
- Kiedy tu wróciłam, cieszyłam się. Pamiętam jak dzisiaj pierwsze śniadanie, kiedy usiadłam z dziećmi i powiedziałam im: "Może nie mamy luksusów, może nie mamy nic, ale ta cisza…". Ja się o nic nie musiałam martwić. Były mąż już od rana chodził pijany, teść niezadowolony. Cud, że nie oszalałam. Kiedy tu się wprowadziliśmy, nie było ważne, co my mamy, ważny był ten spokój. Później dopiero doskwierał nam brak wody, wiecznie niedogrzany dom, bo mieliśmy jedną malutką kozę. W dzień nie mogłam palić, bo najmłodszy syn chodził i dotykał wszystkiego. Paliłam w nocy, żeby tylko było ciepło. Z wodą kombinowałam: trochę gotowałam w czajniku, trochę w garnku… Próbowałam to ciągnąć, ale przychodziły momenty, że nie dawałam rady.
Pierwotnie dom miał 48 mkw. i mieszkało w nim 6 osób. Duży pokój był przedzielony na dwa. W jednym przebywali trzej chłopcy, w drugim Angelika spała z córką na jednym łóżku. Obok spał najmłodszy syn w swoim łóżeczku.
- Zawsze jednak powtarzałam, że najważniejsze jest to, że mamy siebie. Wyremontowany dom to jest taki dodatek, który dostaliśmy. Dzieciom było ciężko. Brakowało im tego, co mamy obecnie, ale dostrzegłam to teraz. Od roku jest luźniej, jest inaczej – mówi pani Angelika.
- Moim największym marzeniem było to, żeby dzieciom było ciepło, żeby nic im nie leciało na głowę. O niczym innym nie marzyłam. To, że doszły pokoje… Tylko się cieszyć. Kiedy zaczęła się akcja z programem, bardziej przeżywali ludzie z okolicy niż ja. Do ostatniej chwili nie wierzyłam, że to się dzieje. Ekipa powiedziała mi, że gorzej niż jest, nie będzie.
Ekipa programu "Nasz nowy dom" wykonała solidną pracę. Wszystko jest nowe i wyremontowane. Stara stodoła została zburzona i dobudowano nową część, w której zrobiono mały salon pełniący też funkcję sypialni Angeliki oraz jeden przestronny pokój dla dzieci.
- Teraz dzieci mają komfort nauki, nie mogą narzekać. Mają swoje biurka, krzesła, swoje kąty. Ten niewyremontowany dom odbierałam jako porażkę. Z drugiej strony był jaki był, ale mieliśmy gdzie wrócić. Gdyby nie program, to cały czas bym remontowała to miejsce. Nie wiedziałabym od czego zacząć. Ekipa wymieniła wszystko: instalację, wodociągi, wszystko…
Kiedy Angelika przyjechała na miejsce, ledwo poznała swój dom.
- Rozpoznałam ogólnie otoczenie, ale domu bym nie poznała. Przez pięć dni ekipa z ruiny zrobiła pałac. Coś nierealnego. Przyjechałam i nie poznałam swojego domu. Miałam wrażenie, że wszystko zostało zburzone i postawione od nowa. Trzeba to teraz trochę dopieszczać. Na zewnątrz zmieniamy wszystko, dołączyliśmy taras, żebyśmy mogli posiedzieć, napić się kawy. Pomalowaliśmy ściany na nowo, zmieniliśmy biel na neonowe kolory. Chcemy to ulepszyć, żeby dzieci miały jak najlepiej.
Podczas naszej wizyty partner Angeliki załatwiał formalności związane z fotowoltaiką. W domu wisi dużo rodzinnych, radosnych zdjęć. Tuż przy wejściu jest też fotka z Katarzyną Dowbor, prowadzącą program.
- Lubię zdjęcia, lubię chwile, które chcę wspominać. Nie ma tutaj uwiecznionych złych momentów, zaczęliśmy od nowa. Najważniejsze zdjęcie jest przy wejściu, z panią Kasią. Zawsze będzie blisko mego serca, nie chcemy tego zapomnieć. Chciałabym, żeby moje dzieci kiedyś powiedziały, że ich mama się postarała. Że było ciężko, ale daliśmy radę.
W życiu pani Angeliki zmienił się nie tylko jej dom, ale również jej myślenie i podejście do życia. Teraz ma większy spokój.
- W mojej głowie dużo się zmieniło. Mam ten spokój. Nie trzeba się o nic martwić, można się skupić na rodzinie, na sobie. Poświęcam dzieciom 200 proc. siebie. W końcu pojawił się też ktoś, kto mnie odmienił. Znowu komuś zaufałam. Złośliwi mówili, że mój partner "poleciał" na dom. To nie jest prawda. My częściowo poznaliśmy się przed złożeniem papierów do programu, przez żart koleżanki, która założyła mi konto w aplikacji randkowej. Zmieniła mi imię, dodała zdjęcie. Stwierdziłam, że należy mi się trochę relaksu. I ten relaks się narodził. Kiedy mój partner zaproponował spotkanie, zgodziłam się, przyszłam z koleżanką i jej mężem.
Uczucie pojawiło się nagle i dało Angelice ogromną siłę.
- Od razu wiedzieliśmy, co do siebie czujemy. Jak złapaliśmy się za ręce, coś niesamowitego… My dopiero dzisiaj potrafimy o tym rozmawiać. Nigdy nie czułam czegoś takiego, że jak złapałam kogoś za rękę, to serce mi wystrzeliło. Dzisiaj mieszkamy razem, jego dzieciaki i moje bardzo się lubią, spędzamy razem czas. Myślę, że z tego będzie coś fajnego. Teraz jak się budzę, mam kogoś koło siebie, kto mnie trzyma za rękę i mówi: "Dzisiaj znowu będzie dobrze. Zrobimy to, to i to". Zrobimy, nie ja zrobię. To jest coś, czego nie miałam nigdy. Pozbyłam się lęku - mówi szczęśliwa Angelika.
Wirtualna Polska przetwarza Twoje dane osobowe zbierane w Internecie, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii służących do ich śledzenia i przechowywania, takich jak pliki cookies, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklamy, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Kliknij "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU" , aby wyrazić zgodę na korzystanie w Internecie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez Wirtualną Polskę , Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów , w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej.
Twoje dane osobowe zbierane w Internecie, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w Internecie będą przetwarzane przez Wirtualną Polskę , Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów w celu: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści.
Ponadto Wirtualna Polska , Zaufani Partnerzy z IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy przetwarzają Twoje dane na potrzeby funkcji i funkcji specjalnych, które ułatwiają nam świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklamy, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie: dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Cele przetwarzania szczegółowo opisujemy w ustawieniach zaawansowanych .
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w ustawieniach zaawansowanych .
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. W polityce prywatności znajdziesz informacje jak zakomunikować nam Twoją wolę skorzystania z tych praw.
Pamiętaj, że udzielając zgody Twoje dane będą mogły być przekazywane do naszych Zaufanych Partnerów z państw trzecich tj. z państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Pamiętaj, że Wirtualna Polska i Zaufani Partnerzy z IAB mogą przetwarzać Twoje dane bez konieczności uprzedniego wyrażenia przez Ciebie zgody.
Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Wirtualnej Polski oraz informacje o możliwości sprzeciwienia się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w polityce prywatności .
Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Zaufanych Partnerów z IAB oraz możliwość sprzeciwienie się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w ustawieniach zaawansowanych .
Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności .
Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności .

Home Zaburzenia odżywiania Poradnik rodzica „Moja córka się głodzi”. Jak pomóc nastoletniej anorektyczce?
26 lutego 2019 25 listopada 2020 no comment No tags
30 czerwca 2022 4 lipca 2022 Prawdziwe historie
9 grudnia 2021 16 grudnia 2021 Zaburzenia odżywiania
15 października 2021 26 października 2021 Prawdziwe historie Zaburzenia odżywiania
Powered with favorite by Code n' Roll
Andżelika ma 15 lat. Nieźle się uczy, nigdy nie sprawiała kłopotów wychowawczych. Dziewczyna jako dziecko była pulchniejsza niż jej rówieśniczki. Kompleksy wpędziły ją w anoreksję.
– Problem zauważyłam, gdy Andżelika zaczęła kombinować – mówi Grażyna, mama dziewczyny. – Córka zawsze jadała obiady w szkole, ponieważ ja pracuję do późnego popołudnia. Pewnego dnia poprosiła, bym podczas długiej przerwy przywiozła jej jakąś pracę domową. Będąc w szkole poszłam od razu na stołówkę, ponieważ Andżela zawsze jadła obiad na najdłuższej przerwie. Nie zastałam jej tam. Koleżanki córki powiedziały mi też, że ona nie jadła w tym roku szkolnych obiadów. Nie zdenerwowałam się tym jednak, bo przecież wykupywała bony obiadowe. Mimo wszystko nieco mnie ta sytuacja zaniepokoiła i postanowiłam córkę obserwować.
Znikające jedzenie
Kolejne tygodnie mijały na śledzeniu zmian w zachowaniu nastolatki. – Zauważyłam, że sama nigdy nie przychodzi do lodówki. Ani rano, ani wieczorem. Wcześniej zawsze nosiłam jej kolację do pokoju, a śniadanie szykowałam na wynos do szkoły. Zaczęłam sprawdzać co się z tym jedzeniem dzieje. Kanapek w koszu co prawda nie znalazłam, ale brudne naczynia po kolacji, którą jej przygotowywałam, znajdowałam w… pokoju mojego starszego syna. Od razu sprawdziłam też, jak jest z obiadami – Andżelika wykupywała bon – mówi pani Grażyna.
Okazało się, że nastolatka dzieli się jedzeniem, które dostaje. – Obiady trafiały do chłopca z młodszej klasy. Mieszka niedaleko nas, znamy się z podwórka. To chłopak z wielodzietnej rodziny, dość ubogiej. Andżelika nie miała oporów, by przyznać się, że oddaje obiady biedniejszemu koledze. Zrobiła z tego nawet swoją zasługę i stwierdziła, że nigdy bym się na to nie zgodziła i nie zrozumiałabym, że można po prostu nie być głodnym. To samo powiedziała, gdy zapytałam, czemu jej kolację zjada Michał. Na pytanie o śniadanie, które robię jej do szkoły, zarzekała się, że je zjada – relacjonuje pani Grażyna.
Andżelika, poza brakiem apetytu i unikaniem jedzenia, nie miała żadnych innych niepokojących objawów. – Cały czas słyszałam od koleżanek w pracy, że ich córki mają to samo. Że nic jej nie będzie. Moja mama przypominała mi, że ja w wieku Andżeli też „żyłam tylko powietrzem i koleżankami”. Martwiłam się, ale traktowałam to jak fanaberię, chwilowy stan.
„Pomoc” lekarza
Z czasem sytuacja nieco się pogorszyła. Dziewczyna schudła, zaczęła unikać lekcji wychowania fizycznego. – Obserwowałam ją cały czas. Jej zachowanie się nie zmieniało. Nadal dużo przesiadywała sama w pokoju ze słuchawkami na uszach. Jak była ładna pogoda, to chodziła z koleżankami na rolki. Zauważyłam inną zmianę – w jej wyglądzie. Że ma wystające łopatki, kości widoczne na całych plecach, zmarniała na buzi, wyglądała na zmęczoną. Widziałam też na jej szczotce całe kłęby włosów. Pani Grażyna postanowiła zabrać córkę do internisty. – Poczytałam w internecie, że to może być anoreksja. Chciałam swe podejrzenia skonsultować z lekarzem. Jednak on więcej narobił szkody, niż pożytku.
Z opowiadań mamy nastolatki wynika, że lekarz rodzinny podszedł do sprawy bardzo lekceważąco. Uznał, że brak apetytu to „taka uroda” Andżeliki. Zignorował też fakt, że dziewczyna waży mniej, niż powinna. Nawet badania krwi oraz moczu poradził zrobić prywatnie, jeśli „mama aż tak bardzo się martwi”.
Co ciekawe, zapytał dziewczynę, czy czuje się anorektyczką. Odparła, że nie. – Od tej pory córka zaczęła „zadzierać nosa”. Jak tylko wkładałam jej kanapki do plecaka czy stawiałam obiad na stole, to mówiła, że nie musi jeść, bo tak pan doktor powiedział, i że jest zdrowa. Załamało mnie to, bo wtedy to już byłam pewna, że to choroba – opowiada pani Grażyna.
Diagnoza
Mama nastolatki wiele razy próbowała dotrzeć do córki. – Skorzystałam z porady psychologa z pewnej poradni online. Opisałam wszystkie objawy. Wtedy doszły jeszcze wybuchy agresji, gdy tylko mówiłam o jedzeniu i histeryczne krzyki, gdy przekonywałam córkę, że jest za chuda i źle wygląda. Mówiła wtedy, że widzi, jak wygląda i chce schudnąć. Była też w coraz gorszej kondycji fizycznej – Andżelika zaczęła nieregularnie miesiączkować. Dostałam odpowiedź, że wiele wskazuje na anoreksję, jednak to można stwierdzić tylko na wizycie u psychologa, na którą córkę będzie trudno namówić. Moją rolą było wtedy zrobić wokół jedzenia pozytywną otoczkę w domu, nie rozmawiać o nim tylko w kontekście choroby – opowiada pani Grażyna.
Kobieta, chcąc pomóc córce postarała się inaczej zorganizować pracę. – Zaczęłam chodzić na poranną zmianę i zyskałam czas na gotowanie. Psycholog z poradni online powiedziała, bym zainteresowała się zdrowym odżywianiem, bo może w ten sposób przekonam córkę do jedzenia. Wiedziałam, że przyczyną jej stanu były kompleksy. Andżelika dawniej była grubsza niż jej rówieśniczki. Starałam się jak najczęściej odbierać córkę ze szkoły i zabierałam ją do knajp i na zakupy, by kupić „coś na obiad”. Sugerowałam sałatki, mówiłam też, że może wybrać, co chce. Czasem kupowała np. jedno jabłko i to był jej obiad. Ale nie obrażałam się. Cieszyłam się, bo czułam, że w końcu zaczniemy normalnie rozmawiać.
Z czasem nastolatka coraz częściej przychodziła do mamy z problemami. – Przestawała ukrywać np. krwawienie z nosa czy to, że jej słabo. Powiedziałam, że mogłybyśmy iść do dietetyka, to on ustaliłby dla niej dietę, przy której mogłaby jeść to, co lubi i co nie tuczy, a jednocześnie lepiej by się poczuła. Zadziałało – opowiada pani Grażyna.
Dietetyczka okazała się młodą osobą zaznajomioną z anoreksją. Zdobyła zaufanie Andżeliki i przekonała ją do rozmowy z psychologiem. – Teraz córka chodzi na psychoterapię i potrafi przyznać, że ma problem, że jest anorektyczką. Cały czas się tego wstydzi, ale widzę ogromne postępy. Jemy zawsze we dwie. Kiedy jest sama czy w szkole wciąż jest jej trudno. Mówi, że czuje, jakby wszyscy wiedzieli o jej problemie. Jednak pod każdym względem – i psychicznym, i fizycznym moja córka jest na dobrej drodze do powrotu do zdrowia – podsumowuje pani Grażyna.
Save my name, email, and website in this browser for the next time I comment.
Portal www.uzaleznieniabehawioralne.pl prowadzi:



Projekt jest dofinansowany ze środków Funduszu Rozwiązywania Problemów
Hazardowych, będących w dyspozycji Ministra Zdrowia w ramach konkursu
przeprowadzonego przez Krajowe Biuro do Spraw Przeciwdziałania
Narkomanii


Administratorem Pana/Pani danych osobowych jest Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii z siedzibą w Warszawie (02-776) przy ul. Dereniowej 52/54. W sprawach związanych z przetwarzaniem danych osobowych można się skontaktować pod adresem: e-mail: odo@kbpn.gov.pl
Więcej informacji można uzyskać na stronie internetowej pod adresem:
www.kbpn.gov.pl

Zachęcamy do przesyłania informacji o szkoleniach dla specjalistów z zakresu uzależnień behawioralnych oraz innych programach współfinansowanych z dotacji na poniższy adres e-mail.
Na ten e-mail prosimy także zgłaszać chęć dopisania placówki do bazy ośrodków bądź modyfikacji istniejącego wpisu.
Copyright © 2019 UZALEŻNIENIA BEHAWIORALNE
Narzędzie poprawiające dostępność strony



Возможно, сайт временно недоступен или перегружен запросами. Подождите некоторое время и попробуйте снова.
Если вы не можете загрузить ни одну страницу – проверьте настройки соединения с Интернетом.
Если ваш компьютер или сеть защищены межсетевым эк
Głodna suczka
Lizanie cipki darmowe filmy porno
Cycolina daje się zmacać

Report Page