10 opolskich zbrodni, które nigdy nie zostały wyjaśnione

10 opolskich zbrodni, które nigdy nie zostały wyjaśnione


źródło: https://nto.pl/10-opolskich-zbrodni-ktore-nigdy-nie-zostaly-wyjasnione-wsrod-ofiar-dzieci-kobiety-samorzadowiec/ga/c1-15004343/zd/43579841


1.

Kiedy eksplozja bomby rozerwała Waldemara P., miał 38 lat. W gminie Dobrodzień znali go prawie wszyscy. Uchodził za spokojnego i bezkonfliktowego człowieka. Był leśniczym, potem poszedł w prywatny biznes i zajmował się usługami melioracyjnymi, prowadził też gospodarstwo agroturystyczne. Rankiem 11 stycznia 2002 roku Waldemar P. razem ze swoim pracownikiem pojechał - każdy innym autem do warsztatu samochodowego. Tam zostawili zepsutego dżipa, a czerwonym volkswagenem polo podjechali na pocztę w Pludrach. Przedsiębiorca odebrał paczkę i wrzucił ją do samochodu. Potem ruszyli do pobliskiej Bzinicy po chleb i bułki. Weszli do sklepu, Waldemar P. pierwszy zapłacił za swoje zakupy i wyszedł. Jego pracownik został jeszcze przy kasie. To uratowało mu życie. Waldemar P. czekając na kolegę, postanowił zobaczyć, co jest w paczce, którą kilkadziesiąt minut wcześniej odebrał na poczcie. To była ostatnia rzecz, jaką zrobił w życiu. Bomba rozerwała go, kiedy zaczął otwierać pakunek. Sprawcy zamachu bombowego nigdy nie udało się osądzić. Dokładnie po roku śledztwo umorzono.

2.

Niemiecki biznesmen Witold L. zameldował się w hotelu "Opole" wieczorem 25 czerwca 1996 roku. Następnego dnia około 10.00 zapukała do niego pokojówka. Odpowiedziała jej cisza, więc nacisnęła klamkę. Drzwi były otwarte, w środku elegancko ubrany około pięćdziesięcioletni mężczyzna leżał na łóżku. Pokojówka pomyślała, że śpi. Ale kiedy podeszła bliżej, stwierdziła, że nie oddycha. Hotel powiadomił policję, przyjechał też lekarz z pogotowia, obejrzał zwłoki i stwierdził, że śmierć musiała nastąpić z przyczyn naturalnych. Po sekcji zwłok okazało się, że Niemiec został otruty cyjankiem. Mimo szeroko zakrojonego śledztwa nie odnaleziono zabójcy, a w 1999 roku akta wylądowały na półce.

3.

9-letnia Ania została zamordowana 25 czerwca 1989 roku w piwnicy bloku przy ul. Ozimskiej 85 w Opolu (zdjęcie z procesu). Starszego mężczyznę, wchodzącego z Anią do budynku, widziała koleżanka zamordowanej dziewczynki, 6-letnia wówczas Ola. Pięć dni później policja przyłapała na czynie lubieżnym Zbigniewa B. z Krapkowic. Koleżanka Ani najpierw rozpoznała Zbigniewa B. na zdjęciu, ale podczas konfrontacji przy pomocy lustra weneckiego nie potrafiła wskazać mordercy. Sprawę umorzono. Po siedmiu latach koleżanka Ani sama zgłosiła się na policję i powiedziała, że w 1989 roku rozpoznała Zbigniewa B., ale nie powiedziała o tym, bo się bała. Podczas konfrontacji w 1997 roku rozpoznała Zbigniewa B., pamiętała nawet, w którym miejscu stał podczas poprzedniej konfrontacji. W 1999 roku prokuratura oskarżyła mężczyznę o gwałt i zabójstwo. Zbigniew B. został prawomocnie uniewinniony.

4.

To zabójstwo wstrząsnęło niewielką miejscowością pod Brzegiem. 13 stycznia 2000 roku w kotłowni Banku Spółdzielczego w Łosiowie znaleziono ciało palacza. 56-letni Antoni L. został zastrzelony. Z policyjnej rekonstrukcji zdarzeń wynika, że zginął około godz. 6.40. Zdążył wrzucić do kotła, rozpalić, potem przyszedł morderca. Według śledczych dobrze wiedział, do kogo strzela. Prawdopodobnie znał ofiarę, a ona jego. Niestety, do dzisiaj nie wiadomo, kto i dlaczego zabił Antoniego L.

5.

Od 2011 roku opolscy policjanci poszukują mordercy 16-letniej Samanty z Jasienia w powiecie kluczborskim. Dziewczyna po raz ostatni widziana była żywa 11 czerwca około godz. 23.45, kiedy szła drogą krajową nr 45 między Opolem a Kluczborkiem. Samanta tego dnia wyszła z domu po kłótni z mamą. Niestety, jej ciało 13 czerwca znaleźli drwale w lesie w okolicach Ładzy. Dziewczyna miała poderżnięte gardło. Mimo, że sprawa została umorzona w czerwcu 2012 roku, to wciąż pracują nad nią policjanci i prokuratura.

6.

3 października 1991 roku Dorota Wdowczyk, pracownica Zakładów Wytwórczych „Cukry Nyskie”, wracała pekaesem z drugiej zmiany. Około godziny 22.45 dojechała autobusem do wsi Grądy, a stamtąd, już pieszo, skierowała się do Malerzowic Małych w gminie Otmuchów, gdzie mieszkała. Jednak do domu nigdy nie dotarła. Następnego dnia rodzina 20-latki zgłosiła na policji jej zaginięcie. Podczas przetrząsania terenu, w niewielkim zagajniku, udało się odnaleźć rzeczy należące do kobiety - m.in. portfel z niewielką sumą pieniędzy. Niedaleko leżała również jej bluza. Wszędzie było pełno krwi, ale ciała nie było. Dopiero 12 października 1991 roku wędkarze łowiący na Nysie Kłodzkiej w pobliżu Wójcic, zauważyli w wodzie ludzkie zwłoki. Okazało się, że to ciało Doroty Wdowczyk. Śledztwo wszczęła nyska prokuratura, od razu w sprawie zabójstwa, bo obrażenia kobiety były takie, że policjanci i prokurator nie mieli żadnych wątpliwości, że padła ofiarą morderstwa - bardzo brutalnego. Ruszyła cała machina śledcza, jednak do dziś nie udało się wykryć sprawcy...

7.

Dieter Przewdzing, burmistrz Zdzieszowic zginął 18 lutego 2014 roku około 19:00 we własnym domu w Krępnej. Nieświadomy zagrożenia prawdopodobnie sam otworzył drzwi mordercy. Wtedy sprawca zaatakował go ostrym narzędziem podcinając mu gardło. Godzinę później do domu burmistrza wszedł jego przyjaciel, który zastał go leżącego w kałuży krwi. Śledztwo ws. zabójstwa prowadziła Prokuratura Okręgowa w Opolu. Śledczy przesłuchali ponad 200 osób, w tym niektórych kilkukrotnie oraz zorganizowali kilka wizji lokalnych w Krępnej. Zebrali w ten sposób 26 tomów akt. W pewnym momencie śledztwo zyskało międzynarodowy charakter, bo prokuratorzy współpracowali ze swoimi odpowiednikami w Niemczech i na Ukrainie. Nie doprowadziło to jednak do wytypowania sprawcy. W maju 2018 roku prokuratura zdecydowała o umorzeniu śledztwa z powodu niewykrycia sprawcy.

8.

Mieszkańcy bloku przy ul. Batalionu "Parasol" na osiedlu Armii Krajowej w Opolu jeszcze długo będą pamiętać ten dzień. 31 marca 1996 roku klatka schodowa i teren przed budynkiem aż roiły się od policjantów. Potem przyjechał karawan. W jednym z mieszkań znaleziono ciało 37-letniej Wity K. Została zamordowana. Jej ciało znalazła córka. Otworzyła kluczem drzwi i natknęła się na zwłoki matki leżące w przedpokoju. Wezwała policję i pogotowie. W mieszkaniu było widać ślady bójki, powywracane były meble i inne sprzęty domowe. Morderca był brutalny. Uderzał kobietą o ścianę, szafy, bił po całym ciele. Na ścianach były ślady krwi. Według śledczych, zabójcą był ktoś, kogo ofiara bardzo dobrze znała i wpuściła do mieszkania. Jak ustalili kryminalni, drzwi zostały otworzone kluczem. Natomiast po dokonaniu zbrodni, ktoś zamknął zamek od zewnątrz.

9.

2 czerwca 1990 roku w Krzyżowej Dolinie pod Ozimkiem zginęła Zofia C. W zbożu znalazł ją mąż. Szukał jej, bo nie przyjechała o zwykłej porze pociągiem na stację do Ozimku skąd zawsze ją odbierał. Miała podcięte gardło od prawej strony, ostrym nożem albo brzytwą. Rana była zadana z dużą siłą, przecięta tętnica spowodowała krwotok. Bezpośrednia przyczyna śmierci - zadławienie krwią. Jak ustalili śledczy, morderca musiał się czaić za drzewami przy drodze, kiedy przechodziła, wyskoczył i ciął. Może ją wcześniej przewrócił, bo biegły zasugerował, że rana powstała w pozycji leżącej. Potem przeciągnął ciało kilkanaście metrów i ukrył w zbożu. Obok niej leżała torebka. Mordercy Zofii C. nigdy nie znaleziono.

10.

Jedna z najstarszych nierozwikłanych zbrodni, którą zajmą się opolscy policjanci, miała miejsce w 1991 roku w Brzegu. Do mieszkania samotnego 70-latka wszedł nieustalony sprawca i uderzył go tępym narzędziem w głowę. Mężczyzna zginął. Zabójca natomiast splądrował mieszkanie, zabrał znalezione tam pieniądze i uciekł. Do dziś nie udało się trafić na trop zabójcy.



Report Page