Żonka daje mu popalić

Żonka daje mu popalić




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Żonka daje mu popalić

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 10:52

-Wy zawsze wiecie, gdzie jest to
drugie. Szósty zmysł, cokolwiek?

-Daj spokój, Fannemel ma taki syf w
papierach z zeszłego sezonu, że poważnie się zastanawiam czy nie
byłam pijana wypełniając jego karty. Nie mam czasu myśleć o
Michaelu.

-Siedź cicho. Ja i Jaqueline
popadliśmy w rutynę po dwóch tygodniach związku. A ślub
wzięliśmy po dwóch latach!

Tysia wzdycha głęboko i z hukiem
zamyka segregator z wymalowaną norweską flagą.

-Więc dlaczego się z nią ożeniłeś?
Rutyna, nuda, nie umie gotować, czarna owca w rodzinie. Zawsze jak o
niej mówisz, to mówisz o niej źle.

Hmm. Niech pomyślę. Nie, na pewno nie
jest aż tak źle. Tyśka jak zwykle dramatyzuje.

Chociaż... Hmm. Kiedy ostatnio
powiedziałem o niej coś miłego? Wczoraj! O, zdecydowanie! Kupiła
ładny komplet garnków! Co znaczy, że pochwaliłem jej gust! Ale
zaraz potem dodałem, że i tak nie poprawi to smaku potraw
przygotowanych przez nią.


Cholera. Czy ta Polka zawsze musi mieć
rację?

-Ty nie masz problemu z Michim. Ty masz
problem ze mną.

Przysiada na stole i patrz na mnie
swoim bystrym wzrokiem.

-Mam problem ze wszystkim. Jestem
zwyczajnie zmęczona. Chcę się nacieszyć byciem panią Hayboeck, a
nie kontrolować czy Hilde śpi odpowiednią liczbę godzin i jak to
się przekłada na jego formę. Szczerze? Wali mnie to, bo on i tak
mnie nie słucha.

Patrzę na nią z szokiem wymalowanym
na twarzy. Pierwszy raz nie jest przemiłą Tysią, która pomaga w
każdej sytuacji i uśmiechem koi rany.

-A wiesz co mnie najbardziej martwi? -
pyta mnie po chwili milczenia.

-To jak traktujecie Sarę. Ona jest
przerażona waszymi dziwactwami, a wy się nabijacie.

-Nie kłam! Kocham was wszystkich, ale
Heinz, proszę cię. Zapanuj nad tą bandą, bo to się bardzo źle
skończy.

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 12:36

-Proszę, zbierzcie się w grupie –
lamentuje Sara przed wejściem do hotelu.

-Lepiej niż ty! Masz nóżki cieńsze
niż moja Megi!

-O błagam cię! Widziałeś swoje?!
Jakim cudem ty się możesz pokazywać z Megi?

-Sugerujesz, że moja dziewczyna jest
gruba?

-Nic takiego nie powiedziałem!
Sugeruję, że to z tobą jest problem!

-Opanujcie się, debile! Sandra za dwa
miesiące nie będzie widziała własnych stóp! To jest dopiero
masa!

-Ciekawe, czy będziesz tak cwaniaczył
jak ona się dowie co o niej mówisz!

-Uważaj na niego, Gregor! Diethart to
skarżypyta. W dodatku zboczony na punkcie świń...

-Źle się do tego zabierasz skarbie –
do Sary podchodzi Tysia.

Wkłada do ust dwa palce i po chwili
powietrze rozdziera przeraźliwy świst.

-Mordy w kubeł! Jesteście na
treningu, a nie na domówce!

-Przecież ty już u nas nie pracujesz
– rzuca oburzony Diethart.

-I módl się, żebym nie wróciła.
Gdzie jest Kraft?

Wzruszają ramionami, patrząc po sobie
niepewnie.

-Ok, nie było tematu. I tak się nic
nie dowiemy. Pójdę go poszukać.

-Tysia? - woła ją Sara, więc
dziewczyna odwraca się w jej kierunku. - Dzięki.

-Zawsze do usług. Norweski cyrk jest
zawsze otwarty. Ej Gregor – zwraca się do zawodnika – mama ci
nie mówiła co się stanie jak będziesz robił takie głupie miny?

-Taaa, że mi tak zostanie. Tyśka, to
są zabobony dla dzieciaków.

-Nie, twoje dziecko urodzi się z taką
głupią miną. I nici z marzeń o małym przystojniaku! Quasimodo
będzie miał więcej uroku niż twoje dziecko!

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 13:58

-Co z tobą, Kraft? - pytam załamanego
chłopaka, kiedy spotykam go w drodze na stołówkę hotelową.

-Tynka stwierdziła, że potrzebujemy
przerwy.

-Zerwała ze mną. Tak po prostu. Przez
telefon.

-Nie wiem. Ale myślę, że Hayboeck ma
z tym coś wspólnego.

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 16:50

Tysia idzie korytarzem, wzdłuż
którego usytuowane są pokoje ekipy austriackiej. Podchodzi do drzwi
z numerem 312 i delikatnie puka, ale nikt nie odpowiada. Naciska więc
klamkę, która ustępuje i dziewczyna wchodzi do środka.

Zauważa Michiego i Thomasa tańczących
i śpiewających po dwóch stronach łóżka, na którym spokojnie
śpi sobie Lily.

Don't waste time with the idiots that think that they're heroes

Tysia uśmiechając się lekko
wsłuchuje się w słowa piosenki, którą obaj śpiewają
dziewczynce. Żaden z nich nie zauważył jeszcze brunetki
opierającej się o ścianę.

Po chwili dziewczyna dostaje
delikatnych zawrotów głowy, które postanawia jednak lekceważyć.
Aby zneutralizować ich działania przysiada na szafce i potrąca
wazon, czym zwraca na siebie uwagę Thomasa i Michaela.

-Tysia? - pyta Hayboeck, przyglądając
się swojej żonie uważnie. - Cholera, Tyśka!

Ale jest za późno, bo brunetka
bezwładnie opada na podłogę, bez żadnej świadomości.

-Sprowadź kogoś! - krzyczy Michi do
Morgiego, gdy ten wybiega na korytarz.

-Vilberg?! Wiesz gdzie jest wasz
lekarz?!

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 9 grudnia 2015, 20:41

-Nie zebraliśmy się tu przypadkiem –
oznajmiam, kiedy wieczorem wszyscy spotykamy się w pokoju Fettnera.
Udało mi się zwołać całą drużynę i sztab. I Tysię, bo Michi
się uparł, że jej nie zostawi po zasłabnięciu, więc albo oboje,
albo żadne.


Co miałem zrobić? Przecież Kraft
oskarżył go o kradzież dziewczyny. Co oznacza, że zdradza Tysię.
I źle mi będzie, że to ja jej o tym powiem w tym jakże ciężkim
okresie jej życia, no ale lepiej żeby nie żyła w kłamstwie.

-Nie będę owijał w bawełnę. W
naszej drużynie doszło do czegoś strasznego.

-Zebraliśmy się na bezsensowne
zebranie zamiast się regenerować? - pyta niewinnie Morgi.

-Thomas, twoje żarty są w tym
momencie naprawdę nie na miejscu. Doszło do zdrady. Podkopania.
Wbicia noża w plecy.

-Czy ktoś coś rozumie? - pyta
zaspanym głosem Gregor.

Chłopcy zgodnie zaprzeczają głowami,
a Tysia zagłębia się w szyję Michiego i próbuje zasnąć w jego
ramionach. To teraz ja cię obudzę.

-Otóż Michael ukradł dziewczynę
koledze.

Spojrzenia wszystkich lądują na
Hayboecku, który przygląda mi się ze znudzoną miną.

-Martyna Jankowska coś ci mówi? I
twój przyjaciel Stefan Kraft?

-To największa bzdura jaką słyszałem
od czasu uznania Krausa najbardziej obiecującym skoczkiem młodego
pokolenia – podsumowuje blondyn.

Kraft przygląda mi się z
przerażeniem.

-Sam mi dzisiaj mówiłeś, że Michi
coś o tym wszystkim wie!

-Powiedziałem, że Hayboeck, a nie że
Michi!

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 2 grudnia 2015, 19:38

-O czym chciałby trener z nami
porozmawiać?

Siedzą przede mną całą szóstką.
Fettner jak zwykle je czekoladę, Hayboeck walczy ze sobą, żeby nie
zasnąć (nie chce wiedzieć co robił w nocy!), Gregor wystukuje
smsa na telefonie, Diethart wpatruje się w wyświetlacz, jakby siłą
woli chciał ściągnąć wiadomość na swój numer i jedynie Kraft
i Morgi w miarę skupiają się na mojej osobie.

-Chciałbym zapytać co u
was. Może jest coś co was gryzie, o czym nikt nie wie, chowacie w
sobie, a to potem rzutuje na wasze skoki.

-Skoro się udzielasz Kraft, to ty
zaczniesz.

-Opowiedz jak ci się układa z Tynką.
Reszta słucha. Niech ktoś obudzi Hayboecka!

Gregor trąca kolegę łokciem i wraca
do pisania smsa.

-Chyba jest w porządku. Trochę
jesteśmy w rozjazdach, bo ja na zawodach, a ona dość często
jeździ do Polski, do mamy, bo jest chora.

-Nie myślałem jeszcze o tym. Zresztą,
myślę, że i tak jest szczęśliwa, że ze mną jest.

-Bo wie trener – wtrąca się Morgi –
jemu się wciąż wydaje, że jest najlepszym co mogło Tynkę
spotkać!

-No przecież mogła trafić na
Dietharta!

-Eeeej! - protestuje Thomas. - Co jest?

-I can't wait to fall in love with
youuuuu – zaczynają Gregor z Michim. - You can't wait to fall in
love with meeee!

-Thomas! - protestuję. - Nie można
tak mówić do kolegów!

-I widzi trener! – Gregor przyjmuje
minę zbitego psa. - Tak nam się młody za troskę odwdzięcza.

-To może damy na chwilę spokój
Kraftowi i ty nam coś Thomas opowiesz? - pytam uprzejmie, a wszyscy
chłopcy nagle z zainteresowaniem przysuwają się w jego stronę.

-Nie będę rozmawiał przy tych
sępach!

-No Didl – podpuszcza go Manuel –
nie daj się prosić! My służymy radą!

-Ja za Sandrą też kiedyś
przepadałem.

-Ja Tynki nigdy nie lubiłem. Od razu
chciałem ją przelecieć. Od kiedy pierwszy raz weszła do mojego
mieszkania z Michim.

-Chcesz mi powiedzieć, że
nieświadomie byłem świadkiem Twoich erotycznych żądz?

-Dobrze, że wtedy o tym nie
wiedziałem. Mógłbym zwrócić kebaba.

-Niech się trener nie martwi,
dietetyczny był!

-Lepiej dla ciebie, żeby rzeczywiście
tak było!

-Wróćmy do Sary! - przerywa im
Gregor. - Nie interesują mnie żądze Krafta.

-A żądze Dietharta to już cię
interesują, tak? - pyta ironicznie Morgi.

-To jest świeża sprawa! To, że
Stefan jest erotomanem to każdy wie od dawna.

-Więc? - zwracam się znowu w stronę
Dietharta.

-Wszystko już powiedziałem –
chłopak wzrusza ramionami. - Może mi się trochę podoba. No
odrobinę! Ale na razie za wcześnie, żeby o tym mówić!

-Pies na baby jesteś – rechocze
Morgi. - Kto by pomyślał. Akceptuje twoje świnie?

-To się dobraliście, nie ma co –
Manuel kręci głową z rozbawieniem.

-U mnie pełen luz trenerze. Megi
piękna, zdrowa i szczęśliwa. Ja już nie tak piękny, ale nadal
zdrowy i szczęśliwy. Myślimy o zaręczynach, ale jeszcze nic
pewnego nie zostało ustalone. W domu wszyscy zdrowi, mój pies
dorobił się potomstwa, Tysia załatwia mi czekoladę, życie jest
piękne!

-Wiedziałem, że to Tyśka! -
wykrzykuję tonem jakbym co najmniej odkrył Amerykę.

-Wszyscy to wiedzieli – mruczy
Hayboeck.

-To skoro się tak wyrywasz Michael, to
zapraszam na mównicę!

-Co chciałby trener wiedzieć o Tysi?

-Wiem, że interesują trenera tylko
pikantne ploteczki, więc śmiało, jestem w miarę przygotowany.

-Na wiosnę. Teraz żadne z nas nie ma
czasu.

-Nadal nie mogę ci wybaczyć, że nie
zaprosiłeś mnie na ślub! - informuje Gregor z obrażoną miną i
zaczyna robić zgromadzonym zdjęcia.

-Ja sam długo nie wiedziałem, że
biorę ślub. To było coś w stylu 'hej, a może się pobierzemy?'.

-Bawaria źle na nią wpłynęła –
prycha Diethart, a Hayboeck momentalnie piorunuje go wzrokiem.

-Przy Michim nie wymienia się nazw
południowych landów – informuje ze śmiechem Morgi.

-Bawaria, Bawaria, Bawaria, Bawaria....

-No bo mnie drażni małolat! Fikaj
dalej, a już my ci z Morgim wyrwiemy tą fizjoterapeutkę!

-Bo co? Twoja świnia się na mnie
rzuci?

-To on zaczął! Po co dotyka tych
prywatnych tematów, o których oboje z Tysią chcemy zapomnieć?

-Diethart! Zachowuj się! Ale Michi, ty
też przeginasz.

Blondyn wstaje i podchodzi do
Dietharta.

-Z całego serca życzę ci, żebyś ty
kogoś kochał tak bardzo, żeby przyjemność ci sprawiało, że ta
osoba siedzi ci na głowie. Bo ja jestem najszczęśliwszą osobą
pod słońcem. A to, że się podkochiwałeś w mojej żonie, a ona
cię zlała nie usprawiedliwia twoich żałosnych tekstów.

-Ja to trenerowi przystępnie
wytłumaczę – oferuje się niezawodny w takich sytuacjach Fettner.
- Jak przyszła do nas Tysia, to spodobała się i Michiemu i
Dietharowi. Z tym, że Michi miał ułatwione zadanie bo mieszkał
obok Tysi. Potem oni byli razem, ale nikt o tym nie wiedział, co za
tym idzie, nie wiedział też Diethart. No i Tysia delikatnie go
odtrącała, ale nie jakoś mocno, bo go kocha, no ale jako
przyjaciela, a nie tak jak Michiego. Ogarnia trener?

-Tak wiesz. Mniej więcej. A skąd ty
to wiesz?

-Megi mi kiedyś opowiadała. Choć to
chyba miało być tajemnicą. Cholera, jakby co to nigdy tego nie
słyszeliście, ok?

-No i teraz Diethart chce udowodnić,
że też umie. Tak na moje przynajmniej.

-Wcale, że nie! – protestuje
Diethart.

-Nikt cię o zdanie nie pytał –
prycha Fettner i ładuje następną kostkę czekolady do buzi.

-Nie panuję już nad wami! - podnoszę
ręce w geście niewinności. - Może Morgi ty teraz? Ty na pewno
masz takie stateczne życie.

-W porównaniu z naszą młodzieżą,
to rzeczywiście można tak powiedzieć – śmieje się starszy z
Thomasów. - U mnie w porządku. Z Kris nam się dobrze układa. Lily
rośnie jak na drożdżach. Trochę marudna się zrobiła, zaczyna
zauważać, że często mnie nie ma, ale Kris obiecała zabierać ją
na konkursy więc kto wie...

-Pożegnaj się ze świnią! Zaraz
będzie cię oglądać od środku! Z poziomu...

-Czy wy jesteście normalni? - do
pokoju wchodzi Tysia. Po twarzy widać, że szczególnie zachwycona
nie jest. - Dwa piętra niżej was słychać! Cieszcie się, że nie
wszyscy w tym hotelu mówią po niemiecku!

-Streścić ci, co tu się działo? -
pyta uprzejmie Manuel.

-Nie musisz, wszystko słyszałam.
Michi, nie możesz wkładać Diethartowi świni w tyłek.

-Ha! - triumfuje Thomas. - Mówiłem!
Tysia jest po MOJEJ stronie!

-Co nie znaczy, że nie słyszałam jak
go prowokowałeś. I nawet nie mam ochoty z tobą rozmawiać,
strasznie mnie zawiodłeś. Sarę masz zamiar traktować jak zdobycz?

-Fettner ma rację. Będziesz teraz
udowadniał, a to jest żywa istota. Z uczuciami! Pomyśl o tym.
Heinz – zwraca się do mnie – mogę chwilę porozmawiać z
Michim?

Skinieniem głowy wyrażam zgodę, więc
blondyn podnosi się z miejsca i rusza na korytarz.

-Jak to jest, że ona już u nas nie
pracuje, a ma na nas taki wpływ? - kręcę z rozbawieniem głową.

-Hej! - przekrzykuje wszystkich Gregor.
- A nikogo nie interesuje co u mnie?!

Wszyscy zatrzymują się bezruchu i
wpatrują w Schileriego.

Czytam wszystkie blogi, do których linki mi zostawiacie :) ponadrabiam zaległości, obiecuję! tylko dajcie chwilkę :)

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 25 listopada 2015, 10:18

-Święta Rito! Patronko spraw
beznadziejnych! To ja, twój uniżony sługa Heinz! Wysłuchaj moje
błagalne modły bo obawiam się, że mogę oszaleć. Pierwsza
sprawa. Sara. O co chodzi z tym dziewczęciem? Jakaś taka cicha,
jakaś apatyczna. Czuję Święta Rito, że maczałaś w tym swoje
serdelkowate paluchy! Błagam, niech ona się rozkręci, tu się musi
coś dziać! W lekturach szkolnych jest więcej akcji, niż w tej
kadrze z nią. Druga sprawa to Gregor i Sandra. Czuję Święta Rito,
że skoczna rodzina nam się powiększa! Tak myślę, że Sandra jest
w ciąży. Ale głupio mi spytać. Proszę, zrób tak, żeby była. I
żeby to był chłopiec i chociaż na drugie imię miał Heinz.
Morgi? Morgi coś przebąkuje o zakończeniu kariery. Oby nie! To
taki zdolny chłopak! Co ja bez niego zrobię w tym małpim gaju?
Jedyny w miarę trzeźwo i logicznie myślący z całego towarzystwa.
A Tysia i Michi? Wzięli ślub, dasz wiarę Święta Rito? I nic mi
nie powiedzieli! Nie mogę przeboleć! Bardzo bym prosił, żeby
wesele było duże, huczne i żeby tort był malinowy. Amen.

Odwracam się i widzę Tysię stojącą
nade mną.

-Został mi tylko Felix i Tim. Nie tak
powinien wyglądać sztab szkoleniowy!

Zabawna jesteś, zawsze to wiedziałem.

-Moja definicja członka sztabu
szkoleniowego mówi o tym, że ta osoba się odzywa. Zatem Sary nie
możemy zaliczać do sztabu.

-Musisz uaktualnić informację. Jak
wracałam rano z moimi chłopakami z biegania to widziałam jak
siedziała przed hotelem z Diethartem.

-Na litość boską, Heinz. Rozmawiali.
Thomas ją pewnie bajerował świniami czy coś.

-Nieprawda. Kocham go, ale świnie mnie
rozkładają na łopatki. Nie mógł znaleźć innej
charakterystycznej rzeczy? Jak Morgi i jego czapka?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Rzeczywiście, świnia to dziwny... artefakt. Może powinienem
zatrudnić psychologa? Miałbym czwartą osobę do sztabu,
psychologowie zawsze dużo mówią!

W naszą stronę biegnie Michi z
telefonem przy uchu.

-Malarz pyta czy chciałaś mieć
pistacjowe czy miętowe ściany.

-Gadaj z dziadami. Przecież to jest
diametralna różnica!

Wyciąga telefon z ręki Hayboecka i
odchodzi na bok porozmawiać z malarzem.

Michi odwraca się w moją stronę i
uśmiecha szeroko.

-Nie tylko trener. Ale nie odzywam się,
bo dostanę trzygodzinny wykład.

-Nie powiedziałbym, że popalić. Wie
trener, że ma mocny charakter. Ale tyle jej zawdzięczam i tak
kocham, że biorę to wszystko z pocałowaniem ręki.

Zakochany dzieciak. I dobrze! Chwilo
trwaj! Są fajną parą.

-Tak, przeprowadzamy się po sezonie.

-Kupiliśmy mieszkanie na tym samym
osiedlu co Gregor i Sandra, a nawet w tym samym budynku co Manuel i
Megi. Wie trener, strzeżone, ogrodzone, z parkiem wewnątrz.
Generalnie klasa.

-Tyśka ma tyle ciuchów, że moje
mieszkanie by nie starczyło.

-SŁYSZAŁAM! - krzyczy z daleka
dziewczyna i wraca do rozmowy przez telefon.

-Michael, zauważyłeś, że Sandry
zrobiło się jakby... więcej?


Patrzy na mnie zaciekawionym wzrokiem.

-Powiem wprost. Myślę, że jest w
ciąży!

-Musiałby trener Tyśki spytać, ja
tam nie wiem. Nie znam się. Ale z trenera to się plotkarz zrobił!

-Jak się żyje trenera owieczkom. Tak
wiem. A teraz zapraszam na trening, trwa od 10 minut!

-No właśnie na trenera czekamy!
Myślałem, że to oczywiste.

-Nie cwaniacz! Kraft kiedyś
przycwaniaczył i musiał nosić przez miesiąc moje walizki! A ja
kupuje żonie dużo pamiątek!

Z pamiętnika Heinza Kuttina, 25 listopada 2015, 12:40

-Jeszcze pięć pompek! I raz! I dwa! I
trzy... Diethart, synu! Dlaczego nie pompujesz?! Proszę do mnie!
Reszta może chwile odpocząć.

Thomas podchodzi do mnie głośno
sapiąc.

-Ja chyba nie mam kondycji trenerze.

Patrzę na niego zszokowany. Przez
Tyśkę non stop po głowie chodzą mi te świnie, nie mogę się
skupić!

-Jak to nie masz kondycji?! Przecież
ty kondycję budowałeś od 8 roku życia!

-No nie wiem. Nie mogę. Czuję, że
łamie sam siebie.

-Niech mu trener da dodatkowe zajęcia
z Sarą. Ucieszy się – rzuca głupawo Morgi przechodząc obok z
ręcznikiem przerzuconym przez ramię.

-Zamknij się – warczy Diethart i
speszonym wzrokiem zaczyna krążyć po podłodze.

-Synu... Czy jest coś o czym chcesz mi
powiedzieć?

-Diethart ostatnio nuci 'I can't wait
to fall in love with you, you can't wait to fall in love with me' –
śmieje się Michi. - Niech trener sobie dopowie resztę.

I cała piątka zaczyna podśpiewywać.

-Tacy z was kumple, tak? - mruczy
Diethart coraz bardziej kurcząc się w sobie.

-Thomas przyjacielu! - Manuel poklepuje
go po ramieniu coś przeżuwając w buzi. - My wszyscy siedzimy w
związkach po uszy! Kto jak kto, ale my byśmy się nie nabijali!
Sami wiemy co to znaczy.

-Fettner co ty jesz? - pytam
podejrzliwie.

-Aha... Zaraz! Na treningu?! Skąd ty
masz czekoladę?!

-Rano znalazłem pod drzwiami anonimową
paczkę.

Kłamczuch. Doskonale wiem skąd ma
czekoladę. Na siłownię wchodzi Sara.

Przechodzi obok zawodników, którzy
zza jej pleców stroją głupie miny do Dietharta.

-Thomas ma problemy kondycyjne. Proszę
się tym zająć.

-Możesz wybrać wysiłek fizyczny jaki
wam najbardziej odpowiada – dorzuca słodko Gregor.

Dziewczyna patrzy na niego zaskoczona,
a chłopcy duszą się w sobie, żeby nie parsknąć śmiechem.

-Ja zabieram resztę na dwór, wy się
tu zajmijcie... sobą. Panowie! Idziemy biegać.

Cała piątka grzecznie wychodzi za mną
z siłowni i kieruje do wyjścia z budynku.

-Kazał iść trener biegać – mruczy
Manuel.

-To była zmyłka! Chyba nie chcecie
tego przegapić?! - pytam i zaczajam się przy drzwiach, żeby
podglądać.

-Trener to ma łeb! - wykrzykuje Kraft
i zaraz zostaje uciszony przez kolegów.

Tłoczymy się wokół drzwi i przez
szparę w drzwiach podglądamy jak Thomas biega na bieżni, a Sara
stoi obok niego i rozmawiają.

-Myślicie, że ją bajeruje? - pyta
Hayboeck.

-Diethart?! Co ty! - prycha Morgi. -
Kiedyś słyszałem jak bajerował! Jak dziecko we mgle!

-Nie to co ty, co nie? - drażni go
Gregor. - Fizjoterapeutki na ciebie lecą!

-Mówicie o mojej żonie! - protestuje
Michi.

-Niech się uczy od najlepszych –
śmieje się Morgi i przybija żółwika z Schlierim.

Odwracam
Skośnooka szybko doprowadza się do ekstazy
Fisting i porządna masturbacja w łazience
Nakręca pierwszego pornosa w życiu

Report Page