Świnka naprawdę smaczna

Świnka naprawdę smaczna




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Świnka naprawdę smaczna

This site uses cookies in accordance with the policy. Your use of the site means that they will be placed on your device, you can change the settings of your browser.




Polish


Angielski






PLN


EUR


RON






Sign in


Sign up


Add Application








Shopping Cart


(
0
)








{{:name:}}

{{:amount:}} x {{:price:}}






{{:name:}}

{{:amount:}} x {{:price:}}






Polish


Angielski






PLN


EUR


RON






Sign in


Sign up


Add Application






{{:name:}}

{{:amount:}} x {{:price:}}








Hygiene and care




Bath accessories



Care and cleaning accessories



Litter box





Feeds and snacks




Food



Rescue feeds and supplements



Snacks



Herbs and hay





Journey




Carrier





Cage equipment




Pet houses




Sleeping bags



Houses



Shell-shaped beds





Pet Hammocks




Hammock with mink



Double hammock



Hammock with a cellar



Single hammock



Triangular hammock





Bowls, drinkers, hay racks




Bowls



Drinkers



Hay racks





Beds and mats




Cage liners



Beds



Pillows





Ice packs



Toys and tunnels




Tunnels



Toys







For the owner



Sale



For dog







Alfavet





Ambulatorium Drobnych Ssaków dr Jerzy Ziętek





Pets Dolfos







koszatniczka





szynszyla





chomik





królik





mysz





szczur





świnka morska





myszoskoczek












1




2










Suplement wspomagający pracę układu moczowego oraz wąroby. 60g


Suplement wspierający w terapii przeciwnowotworowej oraz wspomagający odporność. Waga 60g


Podstawowa karma ratunkowa PLUS+ o zwiększonej kaloryczności przeznaczona dla zwierząt roślinożernych: królików, świnek morskich oraz szynszyli, które mają problem z samodzielnym przyjmowaniem pokarmów. Waga 25g


Podstawowa karma ratunkowa PLUS+ o zwiększonej kaloryczności przeznaczona dla zwierząt roślinożernych: królików, świnek morskich oraz szynszyli, które mają problem z samodzielnym przyjmowaniem pokarmów. Waga 500g


Podstawowa karma ratunkowa PLUS+ o zwiększonej kaloryczności przeznaczona dla zwierząt roślinożernych: królików, świnek morskich oraz szynszyli, które mają problem z samodzielnym przyjmowaniem pokarmów. Waga 500g


Karma ratunkowa hepatoprotektyczna przeznaczona dla zwierząt roślinożernych: królików, świnek morskich oraz szynszyli, które mają problem z samodzielnym przyjmowaniem pokarmów oraz stwierdzonym uszkodzeniem wątroby. Waga: 100g


Podstawowa karma ratunkowa przeznaczona dla zwierząt roślinożernych: królików, świnek morskich oraz szynszyli, które mają problem z samodzielnym przyjmowaniem pokarmów. Waga 25g


Podstawowa karma ratunkowa przeznaczona dla zwierząt roślinożernych: królików, świnek morskich oraz szynszyli, które mają problem z samodzielnym przyjmowaniem pokarmów. Waga 100g


RodeVit Respiro to suplement wspierający pracę układu oddechowego. Przeznaczoy dla gryzoni i królików. 40g


Suplement Rodevit Gastro dla zwierząt z problemami trawiennymi, o obniżonej odporności. 60g


Mieszanka uzupełniająca wspomagająca czynność wątroby. Strzykawka do podawania w zestawie.


Mieszanka ziołowa Diaro-Herb przeznaczona jest dla królików i gryzoni zalecana wspomagająco w leczeniu biegunki.










1




2









Kraina Tuptusia Aleksandra Macura
ul. Kozia 3/27
43-300 Bielsko-Biała
NIP: 5472213295
Kiedy małe zwierze, jak królik, świnka morska, chomik lub inny gryzoń traci apetyt, nie ma co czekać. Układ trawienny tych czworonogów działa inaczej niż ludzi - gryzonie i króliki muszą jeść niemal cały czas, żeby zachować zdrowie.
Dlatego w domu każdego opiekuna tych zwierzaków powinna znaleźć się karma ratunkowa, która przydaje się w takich sytuacjach. Jest smaczna i przepełniona składnikami odżywczymi, które naprawdę potrafią postawić na nogi. Możesz ją podawać na przykład za pomocą specjalnej strzykawki, którą znajdziesz poniżej.
Karmy ratunkowe i suplementy mogą się też okazać niezbędne po wszelkich zabiegach, które osłabiają te delikatne organizmy, a także - w porozumieniu z weterynarzem - wspomagająco podczas leczenia niektórych chorób czy infekcji.

Pamiętaj, żeby przy zakupie karmy ratunkowej zwrócić uwagę na to, jakiemu gatunkowi jest ona dedykowana - każdy z nich ma inne potrzeby. W naszym sklepie znajdziesz karmy ratunkowe dla świnek morskich, królików, szynszyli, koszatniczek, szczurów, chomików, myszoskoczków i innych gryzoni.
I bądź na bieżąco ze wszystkimi nowościami!


Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Gastronomja – bardzo możliwe, że dają tu najlepszy żurek w mieście
Ta strona, aby przeglądało Ci się ją wygodniej, korzysta z plików cookie. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko. Akceptuję Czytaj więcej


Necessary


Always Enabled
Moja droga do tego żurku była okrężna, o czym zaraz, ale trzeba Wam wiedzieć, że dawno nie jadłam równie wspaniałej zupy. A ja kocham zupy. Zima bez zupy jest do d… Nie, ja tego nie napisałam, to Wam się tylko wydaje. 
W Starym Domu zawsze wielkim hitem był i jest tatar siekany przy gościach. Od zawsze tak było i to ma determinować jego potencjalną najlepszość w mieście stołecznym. No i ok. Tutaj też siekają. Zachęcam Was do wyartykułowania paszczą co lubicie, czyli jak mocno ma być posiekany, jak doprawiony, etc. Wtedy dostaniecie bez pudła to, co odpowiada Wam najbardziej. Ja na przykład lubię, gdy tatar nie jest posiekany na miazgę, bo naprawdę nie ma powodu mordować tej krowy dwa razy, natomiast przyjemnie jest czuć strukturę mięsa. Przynajmniej ja lubię. Lubię też sporo grzybków marynowanych na przykład. Tutejszy tatar został przygotowany dokładnie tak jak lubię i uważam, że to jest jego największy atut.
Trzeba Wam wiedzieć, że Gastronomja nie jest najtańszym miejscem. Przystawki zaczynają się od 34 zł i hamują dopiero przy 79 zł, dania główne to przedział od 64 zł za wegetariańskiego hamburgera do 138 zł za kotleciki jagnięce, a sezonowane na sucho steki to każdorazowo ponad 100 zł. To tak informacyjnie, bo ja nie mam zwyczaju komentować cen tak długo, jak nie stoją w rażącej sprzeczności z jakością.
W ramach przystawki wpadło nam jeszcze delikatne, może ciut za słodkie, ale wciąż bardzo smaczne ceviche z halibuta. Lekkie, przyjemne danie, ze spokojem w sercu mogę je Wam polecić.
A tutaj już zaczyna się okrężna droga do tego żurku, o którym piszę w tytule. Krem z dyni z popcornem mango-wanilia uznajemy za poprawny, choć zabrakło mi odrobiny szaleństwa, szczególnie że popcorn to właśnie sugerował. A tymczasem jest to łagodna, słodkawa zupa. Taka trochę dla dzieci. Smaczna, lecz bez fajerwerków.
Jeśli w menu jest zupa rakowa, to zwykle ją zamawiam. I tutaj jest. Raki to jest szlachetny produkt i przykro, gdy coś nie zagra. Tu komuś do garnka z zupą wpadła solniczka. Albo się zakochał, nie wiem. Ja lubię sól, naprawdę. Solę dość dużo jak na dzisiejsze “zdrowe” standardy, ale tu mi łzawiły oczy, serio. Walczyłam, każdą łyżkę przepijałam wodą, ale po trzech czy czterech poległam.
I tu się wydarzyło to, co w takim miejscu wydarzyć się powinno: powiedziałam kelnerce o przesolonej rakowej, rakowa bez szemrania zniknęła ze stołu, a ja zdecydowałam się na żurek. Och, żurek! Słuchajcie, co to jest za żurek?! W punkt kwaśny, bogaty, o złożonym smaku i bardzo intensywnym aromacie szlachetnych borowików. Można go tylko kochać. A do tego miseczka kremowego, dziko maślanego puree ziemniaczanego okraszonego chrupiącymi skwareczkami. Przysięgam, nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam tak genialny żurek. Dla tej jednej zupy warto pokonać całkiem sporo kilometrów. Możliwe, że będę go jadła za każdym razem, kiedy wpadnę do Browarów Warszawskich. No, miłość! Ponadto żadna z tych dwóch zup nie znalazła się na rachunku. Nie było takiej konieczności, za żurek bym z rozkoszą zapłaciła, ale doceniam ten drobny gest.
Dalej mamy wegetariańskiego burgera z jackfruitem zamiast mięsa. Zamówiłyśmy go tylko z powodu tegoż wsadu i okazał się to być świetny strzał. Jackfruit nie przypomina w smaku mięsa i nikt tu niczego nie próbuje udawać. Jest za do dość zwarty, świetnie doprawiony i taki… Treściwy. Super sprawa, szczególnie, że konfitura z cebuli także bardzo dobra i do tego fajna selekcja sosów.
Na koniec zachowawczo – konfitowane udko z gęsi. A bo to czas na gęsinę, a bo w domu prawie nie jem mięsa, więc na mieście sobie swawolę, a bo miałam na to ochotę. Dobre, przyjemnie odchodzące od kości mięso, dość delikatne. Wyborne buraczki, naprawdę klasa. Do tego opiekane ziemniaki z ziołami i kilka sosów. Klasyka. Bardzo w porządku, można zamawiać.
Podsumowując – fajne miejsce na biznesową kolację i możliwe, że najlepsze miejsce w mieście na żurek. No, zakochałam się w nim do upadłego!
www fb
Browary Warszwskie, Haberbuscha i Schielego, 00-864 Warszawa
© 2022 All rights Reserved. Design by MK


Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Ban Bao – boczuś tak kruchy jak polska demokracja
Ta strona, aby przeglądało Ci się ją wygodniej, korzysta z plików cookie. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko. Akceptuję Czytaj więcej


Necessary


Always Enabled
Czego ja o Ban Bao nie słyszałam, pani kochana?! Same superlatywy z naciskiem na super. I rzeczywiście znalazłam tam kilka rzeczy godnych pochwały. Oraz kilka innych, które możecie sobie darować. Cóż.

Bao to takie bułeczki przygotowywane na parze. Same w sobie nie są niczym niezwykłym pod względem smaku, natomiast pewnie są tacy, którzy mogliby napisać doktorat ze struktury. We wdzięcznej pamięci zachowałam te, których próbowałam w nowojorskim Momofuku – były delikatne i puszyste niczym chmurka, znikały w ustach jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przy czym o smaku stanowiło genialnie dopracowane wnętrze. I dokładnie tego szukałam w Ban Bao.
W Ban Bao swoje bułeczki robią z przepisu Davida Changa, tego od wspomnianego Momofuku. Tylko nie do końca im wychodzą. Sami przyznają, że czasem są lepsze, czasem słabsze, a ja trafiłam chyba w środek skali, bo były nico zbyt zbite, o strukturze wymagającej pracy żuchwy, którą to energię wolałabym poświęcić na rozprawienie się z cudownym boczusiem, jaki znalazłam we wnętrzu jednej z bułeczek. Boczusiem soczystym, delikatnym, pełnym smaku i kruchym jak polska demokracja. Wyjątkowo zręczny kontrapunkt stanowił tu lekki, rześki ogórek w godnej ilości, do tego orzeszki ziemne, kolendra i robi się naprawdę przyjemnie. I w ostatecznym rozrachunku bao z boczkiem było najlepszą rzeczą jakiej spróbowałam w tym miejscu. Mimo drobnych uwag do samej bułeczki.
Zaraz za nim ustawia się bao z awokado w chrupiącej panierce panko zręcznie przełamane cytrynowym majonezem, shiso i lekko kwaskowym colesławem. Awokado bardzo ładnie się broni i jarosze powinni być zadowoleni. Weganie mniej, bo majonez.
Dużo słabiej wypadła natomiast bułeczka z panierowanym kurczakiem, kapustą pekińską i dymką. Kiepskiej jakości kurczak nigdy nie będzie mercedesem wśród drobiu i trzeba to sobie powiedzieć wprost. I wszystko na ten temat.
Z lunchowej karty na stół trafiła też zupa pho, dość śmieszna w sumie, bo z jednej strony smaczna tak po domowemu, ale też posiadająca wyraźne braki – brak ziół, brak kwaśnego marynowanego czosnku, brak mięsnej wkładki. Generalnie to takie trochę naciągane pho, ale zupa naprawdę smaczna i jadłam ją z niekłamaną przyjemnością. Tylko kapustę pekińską pominęłam, bo jak śpiewa Kayah “po co, po co, po co?”.
Bao burger, w mojej wersji z wołowiną, to niezbyt udana wariacja na temat burgera i wszyscy fani solidnej buły z mięchem spokojnie mogą opuścić ten akapit. Już wyjaśniam dlaczego. Otóż nieudaność bułeczek bao powtarza się również w burgerze, bo z tego samego co bao zrobiona jest bułka do burgera. A to niestety uwydatnia wszelkie mankamenty samego ciasta, albowiem jest go znacznie więcej, a więc jest więcej zbitej, nieatrakcyjnej ani pod względem smaku, ani struktury buły. Wnętrze tego stanu rzeczy nie tuszuje, bowiem jest to tylko cienki, wysmażony do samego koniuszka kotlecik i trochę warzyw. Nic specjalnego, naprawdę.
O przystawkach powinnam napisać na początku, ale w sumie to nie ma znaczenia. Chciałam chrupiącego kalafiora – skończył się. Chciałam tajską zupę z kaczki – nie było. Chciałam kurczaka KFC (korean fried chicken) – też brak. Stanęło na nie do końca ukwaszonym kimchi, a więc lekko pikantnym, ale w ogóle nie kwaśnym i wietnamskich piklach (marchewka i rzepa krojone w słupki), dość przyjemnych, kwaskowych i chrupiących.
Przyznam, że nie do końca rozumiem ideę powielania flagowych dań sąsiedniego Miss Kimchi, które jest znane i z kimchi, i z kurczaka KFC. Chcąc powielać dania, w których sąsiedzi osiągnęli mistrzostwo trzeba być albo bezczelnym i ta bezczelność może wynikać wyłącznie z absolutnej pewności, że moje lepsze, albo nierozsądnym. A skoro już ustaliliśmy, że ta pierwsza opcja odpada, to… Póki co kimchi lepsze jest u sąsiadów. KFC nie wiem, bo się skończyło.
To ja też może już skończę i zostawię Was z namiarem na bao z dobrym boczkiem, a i o tym z awokado pamiętajcie. Mają też bardzo dobrą kawę po wietnamsku.
Spodobał Ci się post? To podaj dalej!
© 2022 All rights Reserved. Design by MK

oleisty kasting z amatorką z czech
Blondynka rucha z pasją
Masażystka z owłosioną cipką

Report Page